19 października 2013

Rozdział XI

Ginny z trudem zasłaniała się szalikiem. Chowała twarz za każdym razem, gdy w jej polu widzenia pojawiał się pewien Ślizgon. Niestety było to trudne zadanie, biorąc pod uwagę fakt, że temperatura dochodziła do dwudziestu stopni, a Słońce świeciło tak mocno, że większość uczniów z trudem oddychała z gorąca. Ginny aż zrobiła się czerwona na twarzy. Już miała rzucić szalik w cholerę, jednak zreflektowała się. Przecież Zabini nie może zobaczyć, że się mu przygląda! No dobra, nawet nie zerkała w jego stronę, lecz lepiej by było, gdyby chłopak w ogóle nie wiedział o jej obecności. Inaczej pewnie doszedłby do wniosku, że przyszła tu dla niego. Co za bzdura… - pomyślała i pokręciła z politowaniem głową. Gdyby nie wielokrotne namowy Hermiony, żeby tu z nią posiedziała, jej noga nie wyszłaby spoza pokoju. W ogóle, co to się stało, że Herm tak nagle zapragnęła pojawić się na meczu? Zawsze to ją trzeba było siłą tu zaciągać. Nic nie odrzucało tak brązowowłosej, jak słowa „mecz”, czy też „quidditch”. Nawet Harry nie potrafił jej namówić. Nie no, coś tu jest nie tak!
Gorączkowe rozmyślanie rudej przerwał, nie kto inny, jak obiekt jej myśli.
- Merlinie, Ginny, zachowujesz się jak zaszczuty kot – prychnęła Hermiona. – Po co ci w ogóle ten szalik, przecież jest taki upał! – zawołała. Ginny spojrzała na nią wzrokiem mordercy.
- Zakład, zakład, zapomniałaś?! – krzyknęła oburzona. – Ten dureń nie może mnie tu zobaczyć – burknęła. Hermiona przez chwilę wpatrywała się w zawodników. Ruda już straciła nadzieję, że przyjaciółka kiedykolwiek przemówi i miała szturchnąć ją w bok, gdy ta odezwała się dziarskim tonem.
- Nie sądzę, żeby Zabini miał czas na wypatrywanie cię w tym tłumie – machnęła lekceważąco ręką. – Jest zbyt zajęty odganianiem tłuczka Wade’a. Zobacz jak dobrze sobie radzi!
- Zabini? – zapytała z ogromnym zdziwieniem na twarzy. Od kiedy Hermiona wie, co to tłuczek?
- Wade! Nigdy mi nie mówił, że jest aż tak dobrym graczem! – odparła podekscytowana. Ginny zdziwiła się jeszcze bardziej, o ile w ogóle to było możliwe. Zerknęła przez palce w stronę boiska i faktycznie zauważyła kilka dobrych akcji Krukona. Po kilku minutach odwróciła się do przyjaciółki, mrużąc oczy.
- Powiedz mi jeszcze raz. Od kiedy ekscytujesz się quidditchem i dlaczego w ogóle tu jesteśmy? – spytała z niedowierzaniem. Wyprostowała się z chytrym uśmiechem na twarzy. Ostatnim razem Gryfonka opowiadała jej taki bajki na ten temat, że aż chciało jej się śmiać.  Hermiona spojrzała na nią z politowaniem.
- Jak już mówiłam, nie r a z, przyszłyśmy tu, żeby kibicować Wade’owi. Przecież wiesz, jak denerwował się tym meczem! – oznajmiła z przejęciem. – Na pewno mu raźniej z myślą, że na trybunach siedzi ktoś, kto trzyma za niego kciuki – dodała.
- I na pewno nie ma z tym nic wspólnego pewien Ślizgon, o nazwisku Malfoy? – Ginny drążyła temat ze złośliwym uśmieszkiem. O nie, tak łatwo się nie wymiga. Krukonowi na pewno kibicuje mnóstwo osób, a w szczególności dziewczyn, bo kto oparłby się urokowi takiego przystojniaka. Dlatego teoria Hermiony o wsparciu jest wybitnie śmieszna.
- A co on ma niby to tego! – krzyknęła oburzona. – Myślisz, że przyszłam tu żeby patrzeć na jego ryj, albo co gorsze, kibicować mu? Upadłaś na głowę! – powiedziała z wściekłością, odgarniając włosy za plecy. Przy okazji sprawiła, że siedzący za nią Gryfon miał wątpliwą przyjemność gościć jej bujne loki w swojej buzi.
- Tylko stwierdzam fakty – odparła ze stoickim spokojem. – A tak w ogóle, kiedy znalazłaś zawieszkę? Ostatnio mówiłaś, że chyba przepadła na wieki – zmieniła nagle temat. Hermiona wolno przeniosła wzrok na swój nadgarstek. Fakt, zapomniała powiedzieć Ginny, że błyskotka się odnalazła!
- Nie uwierzysz, cały czas była w łazience, tylko wpadła pod szafkę! – zawołała z udawaną radością.
- Ah, taaak – stwierdziła podejrzliwie Ruda. Hermiona była okropnym kłamcą, dlatego bez trudu rozpoznała, że przyjaciółka coś kręci. – To wszystko wydaje mi się bardzo podejrzane.
- Co? –zdziwiła się Gryfonka, nie wiedząc, o co chodzi. – Znalazła się i tyle – rzekła, łypiąc na Ginny groźnym wzrokiem.  Nagle rozmowę przerwał im głos spikera, oznajmiający zwycięstwo Ślizgonów.
- O nie! – zawołała zrezygnowana Hermiona, załamując ręce. – A byli tak blisko wygranej!
- Wcale nie – warknęła ruda, zirytowana zachowaniem przyjaciółki. Jej humor niespodziewanie poprawił jednak pewien widok. – No tak, Malfoy na pewno nie miał z tym nic wspólnego – odparła mściwie, kiwając głową w stronę boiska. Hermiona momentalnie spojrzała w tamtą stronę i aż zakrztusiła się śliną. Centralnie naprzeciwko niej, na miotle, zawisł w powietrzu Malfoy. Intensywnie się w nią wpatrywał i gdy uchwycił jej wzrok, uśmiechnął się tryumfująco i puścił do niej perskie oczko. Hermiona, jak na zawołanie, od razu się zarumieniła i zaczęła wpatrywać się w swoje buty. Ginny widząc to, wybuchła gromkim śmiechem. Nagle jednak pisnęła i schowała się za szalikiem, widząc nadlatującego Zabiniego. Brązowowłosa rozeźlona zerwała się z ławki i szybkim krokiem skierowała się do wyjścia z boiska. Próbowała w miarę sprawnie przeciskać się wśród tłumu, lecz nie było to łatwe. Z każdej strony słyszała gratulacje, i sama sobie też chciała pogratulować – wybitnej głupoty. Kiedy dotarła do drzwi zamku, zorientowała się, że stoi przy nich Malfoy. Niestety było już za późno na ewakuację, gdyż Ślizgon ją zauważył i żwawym krokiem ruszył w jej stronę.
- Szukałaś mnie? – spytał z kpiącym uśmiechem. – Poszczęściło ci się, oto jestem.  – Hermiona spojrzała na niego, jak na ostatniego idiotę. Trudno było powiedzieć, czy jest taki głupi, czy tylko udaje. Ślizgon nie zwracając uwagi na jej zdenerwowanie, oparł się nonszalancko o ścianę. – Jak ci się podobała rola mojej fanki? Osobiście uważam, że to niesamowite przeżycie. – Hermionę aż ścisnęło w brzuchu i musiała zrobić kilka głębokich oddechów, żeby się uspokoić.
- Przyszłam tu dla Wade’a, nie dla ciebie – odparła beznamiętnym tonem, uważnie wpatrując się w twarz Ślizgona. Malfoy starał się nie okazać, że te słowa lekko go ruszyły. Był przekonany, że Gryfonka przyszła z jego powodu.
- Przy mnie nie musisz kłamać, przyznaj się, że na mnie lecisz – odparł z błyskiem w oku, nie dając się zbić z tropu. Hermiona prychnęła jak rozjuszona kotka.
- Nie wiem, Malfoy, co bierzesz, ale przestań, bo to ci najwyraźniej szkodzi – zauważyła ze spokojem.  – Ależ proszę, jak masz ochotę, to śnij dalej – uśmiechnęła się złośliwie i zmrużyła oczy. Nie da mu tej satysfakcji, nie tym razem. Co innego, że opierając się o ścianę w ten sposób, wygląda niesamowicie pociągająco. CO?! Stop! Od razu zganiła się za tę myśl.
- Oh, nie muszę śnić – odparł z nieodgadnionym wyrazem twarzy. – Do zobaczenia na imprezie, skarbie – szepnął tak, że Hermiona ledwo go usłyszała.
- Co? – odparła głucho. Dopiero po chwili się zreflektowała. – Fajne masz marzenia, Malfoy! – odparowała. Niestety nie była pewna, czy chłopak w ogóle ją usłyszał, gdyż był już parę metrów przed nią. Wściekła, że znowu dała się podejść, kopnęła w ścianę. Od razu tego pożałowała, gdyż ogromny ból przeszył jej stopę. Zmięła w ustach przekleństwo i kuśtykając, ruszyła w stronę dormitorium.
Już ten tleniony dupek jej za to zapłaci.


Pokój omiatał zapach delikatnej wanilii. Na ścianie, co chwilę pojawiały się różnorakie cienie. Blask z trzaskającego kominka delikatnie oświetlał dwie postacie. Siedzieli przed kominkiem. Ona skulona w fotelu, on wyprostowany jak struna, na kanapie. Ona oddech miała urwany, on niezwykle spokojny. Co chwilę zerkali na siebie, jednocześnie udając, że nie zwracają na siebie uwagi. Po kilkunastu minutach milczenia, chłopak zniecierpliwił się.
- Powiesz mi wreszcie – zaczął względnie spokojnie – co tu robisz? Jesteś ostatnią osobą, którą spodziewałbym się zobaczyć. – Dziewczyna słysząc jego słowa, westchnęła cicho i skuliła nogi pod brodę. Przymknęła na oczy.
- Przysłała mnie twoja matka, chciała…
- Przestań pieprzyć – przerwał jej. - Myślisz, że w to uwierzę? Moja matka nigdy by tego nie zrobiła.
Arielle przełknęła ślinę. Wade wpatrywał się w nią z taką zaciekłością, że miała ochotę zapaść się pod ziemię. Nie wiedziała, jak ma mu wszystko wytłumaczyć, jednocześnie nie budząc jego podejrzeń.
- Nie zrozumiesz… nie wiesz… - plątała się.
- Czego nie rozumiem? Nie rozumiem, że jesteś tu całkowicie niepotrzebna? – drąży. – Wiem, że zawsze chciałaś to wrócić, ale to nie jest najlepszy moment.
- Bzdura. Nie jestem dzieckiem, poradzę sobie. Poza tym, kto jak nie ja, zna tyle tajemnic tego zamku – tłumaczy. Chłopak spojrzał na nią z rezygnacją w oczach. Jak Ari się czegoś uprze, to nie ma na to siły. Prawdą było też to, że dziewczyna faktycznie bardzo dobrze znała Hogwart. Musiał się więc pogodzić z myślą, że zostanie tu na dłużej.
- Jak to w ogóle się stało, że nie było cię na uczcie pierwszego dnia? – zmienił temat. – Tak po prostu się tu pojawiłaś? Puuf i jesteś? – dodał z lekkim sarkazmem. Arielle zmrużyła oczy i prychnęła.
- Mój przyjazd tutaj był już dawno ustalony. McGonagall zna oficjalną wersję, że byłam chora i dlatego dopiero teraz zaczynam naukę. A nieoficjalna wersja, ciebie jeszcze nie dotyczy, złociutki – uśmiechnęła się z satysfakcją. Zaczynała mieć nadzieję, że może jednak się dogadają, w końcu znają się tyle lat. Podniosła się z fotela i wolno ruszyła w stronę kanapy. Wade podniósł na nią zdziwiony wzrok. Bez słowa usiadła obok niego i chwyciła za dłoń.
- Zobaczysz, poradzimy sobie – odezwała się łagodnie. – Teraz, gdy tu jestem, będzie ci o wiele łatwiej. Jestem w Gryffindorze, więc może uda mi się coś wyciągnąć od uczniów. Tam chyba jest nawet ta cała Granger, największa kujonica –zamyśliła się. Wade momentalnie się spiął.
- Nie waż się zrobić jej krzywdy – syknął, wyrywając dłoń. Arielle spojrzała na niego ze zdziwieniem i aż pokręciła głową.
- Uuu, co jest? – zmarszczyła brwi. – Czyżby ci się spodobała? Spokojnie, nie mam zamiaru jej podrywać – odparła z kpiącym uśmiechem. – Nie gustuję w dziewczynach.
- Dobrze wiesz, że nie o to mi chodzi – warknął podirytowany. – Ona nic nie wie, nie musisz jej niepokoić – zgromił ją wzrokiem. – Możesz się zabrać za Pottera, albo tego rudego, chociaż szczerze wątpię, żeby w czymś pomógł…
- Sama sobie wybiorę towarzystwo, nie musisz mi doradzać. Poza tym, Pottera zdążyłam poznać całkiem dobrze… – przerwała mu z tajemniczym uśmiechem na twarzy. Wyraźnie rozluźniła się. Wade nie zrobił jej awantury, więc jest dobrze. Może przestać być taka ułożona i spokojna. Spojrzała na chłopaka z rozbawieniem.
- Na pewno niezmiernie się cieszysz, że tu jestem – odparła kokieteryjnie. – Będziemy mieli szansę dokończyć to, co zaczęło się kilka lat temu – dodała z prowokacyjnym uśmiechem, kładąc mu rękę na kolanie. – Stęskniłam się.
- Nie wątpię – uśmiechnął się krzywo i strącił jej dłoń. – Niestety, nie jestem zainteresowany, kotku  - odparł sarkastycznie i wstał z kanapy. – Jest dziś impreza w pokoju wspólnym Ślizgonów – powiedział jakby od niechcenia. – Przyjdź, może się czegoś dowiesz. – Arielle rozciągnęła się wygodnie na sofie i uśmiechnęła błogo.
- Oh – westchnęła – na pewno mnie tam nie zabraknie. Tylko, w co by tu się ubrać… Kochanie, w czym wyglądam najseksowniej? – zapytała zalotnie. Wade tylko pokręcił głową i skierował się w stronę drzwi. Ta dziewczyna była niebezpieczna. Zawsze o tym wiedział, więc teraz czuł się zagubiony. Cieszyć się z jej przyjazdu, czy wręcz przeciwnie? I jakim cudem znalazła się w Gryffindorze? Z takim charakterem, to nawet Slytherin byłyby za słaby. Zastanawiał się, jak kiedykolwiek mogła mu się podobać. Owszem, była ładna, ale jej usposobienie… Potrafiła ranić ludzi bez mrugnięcia okiem, nie mając potem żadnych wyrzutów sumienia. Dlatego obawiał się, że jej wizyta może bardziej zaszkodzić niż pomóc. Chociaż, z drugiej strony, kto wie, może się zmieniła. W końcu ostatni raz widział ją sześć lat temu…


Hermiona leżała na łóżku słuchając wyrzutów przyjaciółki. Ginny wściekała się, że Blaise specjalnie prowokował ją po meczu. Niby się na nią nie patrzył, nie zwracał uwagi, ale w tajemniczy sposób ciągle się przy niej pojawiał, rozpraszając jej silną wolę. Raz nawet prawie wlazł jej pod nogi! Ginny opadła bezsilnie na łóżko i zakryła twarz włosami. Ślizgon doprowadzał ją do szału takimi zagraniami. Myślała, że dzięki zakładowi będzie się trzymał jak najdalej od niej, a tu takie zaskoczenie. Był jeszcze bliżej niż zwykle. Walnęła ze złości w kolano. Nienawidziła, jak ktoś z niej pogrywał i na dodatek ona nie mogła nic na to poradzić. Stop! Przecież też może zacząć go prowokować! Nie musi siedzieć bezczynnie i biernie się na to zgadzać. O nie, Ginny Weasley nie należy do potulnych osób i Zabini niedługo się o tym przekona! Zerwała się z łóżka, przyprawiając Hermionę, która przysypiała, o zawał.
- Zbieraj się – powiedziała Ginny tonem nieznoszącym sprzeciwu.  Brązowowłosa spojrzała na nią ze zdziwieniem, aby upewnić się, czy aby na pewno mówi do niej. Zdeterminowany wzrok przyjaciółki utwierdził ją w przekonaniu. Podniosła lekko głowę.
- Gdzie mam się niby zbierać? Już późno, nigdzie nie idę – odparła z przekąsem, nie mając ochoty na żadne wygłupy. Ginny podbiegła do niej i zaczęła ciągnąć za ręce.
- Impreza u Ślizgonów! – krzyknęła tak, że aż Hermiona się wzdrygnęła. – Już wiem, jak odegrać się na Zabinim! Pójdziemy na imprezę i tam będę go prowokowała – odparła zadowolona ze swojego planu, nie zwracając uwagi na sceptyczną minę przyjaciółki.
- Jak niby masz zamiar go prowokować, hmm? – zapytała z sarkazmem. – Rozebrać się na oczach wszystkich, czy co?
- Merlinie, Herm, nie muszę się rozbierać, żeby zwrócić jego uwagę – prychnęła rozbawiona. – Wstawaj, zaraz wybiorę ci ubranie, uczeszę, umaluję i lecimy! – wykrzyknęła unosząc ręce do góry. Hermiona widząc jej determinację, uznała, że czas się poddać. Wstała grzecznie z łóżka i podreptała do łazienki. Przecież też może się całkiem dobrze bawić, prawda?


Draco siedział na kanapie, podrygując nerwowo nogą. W ręce trzymał szklankę Ognistej. Co się z nim dzieje? Jest impreza, a on, zamiast się wyluzować, to siedzi spięty, nie wiedząc czemu. Zawsze podrywał jakieś laski, wygłupiał się z Zabinim, a teraz zachowuje się jak jakiś przypałowiec. Z nerwów kopnął w nogę jakiegoś trzecioklasistę, który stał obok niego. Zaaraz, co tu w ogóle robi taki małolat? – przeleciało mu przez głowę. Szybko jednak z powrotem skoncentrował się na ulubionym trunku. Może jak wypije więcej, to się rozluźni.
Merlinie, wszystko go irytowało. Dziewczyny, ubrane jak przysłowiowe dziwki, nawaleni chłopcy, wszystko, dosłownie wszystko. Czy w tym całym towarzystwie nie może być ani jednej osoby, choć odrobine wartej jego zainteresowania? Przeczesał palcami włosy i wygodnie rozciągnął się na meblu. Taak, zdecydowanie muszę więcej wypić i będzie dobrze – próbował oszukać sam siebie. Przymknął na chwilę oczy, starając się uspokoić.
Po kilku minutach jego oddech się unormował i doszedł do wniosku, że czas na dolewkę whisky. Powoli wstał i skierował się w stronę baru. Zrobił raptem dwa kroki i stanął jak zamurowany. Szeroko otworzył oczy, a jego szczęka już chyba znajdowała się na podłodze. Kilka metrów przed nim tańczyła Hermiona. Ale jak tańczyła! I z kim! Ubrana była w przylegającą do ciała, lecz zarazem zwiewną, turkusową sukienkę i wysokie beżowe szpilki. Włosy układały się w ideale fale, sięgające aż za talię. Wyglądała bajecznie – to była pierwsza myśl, jaka przyszła Malfoy’owi do głowy. Chwilę potem zagotował się ze złości, gdy zobaczył, że jej partnerem jest nie kto inny, tylko ten idiota Wade. Zacisnął pięści. Najgorsze było to, że tańczyli w TAKI sposób. Nawet nie sądził, że Gryfonka potrafi się tak ponętnie poruszać. Właśnie obchodziła Wade’a kusząco kołysząc biodrami, a rękę trzymając na jego torsie. Po chwili ścisnęła go za krawat i przyciągnęła bliżej siebie. Złapała chłopaka za szyję, a drugą dłoń wplotła we włosy. Wade swoje dłonie ulokował na jej biodrach, by po chwili przenieść je na pupę dziewczyny. Chwilę tańczyli wtuleni w siebie. Hermiona jednak miała inny plan. Odwróciła się do niego tyłem i zaczęła zniżać się w dół, cały czas ocierając się o ciało chłopaka. Wade szybko ją podniósł i obrócił do siebie. Dziewczyna włożyła mu rękę pod koszulę i dotykając jego nagiego torsu, skierowała dłoń ku zapięciu spodni. Krukon lekko pochylił się nad dziewczyną, sprawiając, że Hermiona wygięła się w łuk i ułatwiła mu dostęp do swojej szyi. Chłopak złożył nad jej obojczykiem delikatny pocałunek, a Gryfonka założyła jedną nogę na jego udo. Wade automatycznie złapał ją za biodro i zaczął sunąć dłonią po nodze jeszcze wyżej. Hermiona z chęcią mu na to zezwalała, zbliżając twarz na milimetry od jego ust. Przymknęła oczy i prowokacyjnie przygryzła wargę.
To było dla Ślizgona za wiele. Zerwał się, jak rażony piorunem, w stronę tańczącej pary. Niewiele myśląc, z całej siły odepchnął Krukona i mało delikatnie złapał Hermionę za rękę. Zaczął ciągnąć ją w kierunku korytarza, nie zwracając uwagi na jej protesty. Dziewczyna, początkowo zaskoczona sytuacją, posłusznie za nim szła, lecz po już chwili próbowała się wyrwać. Niestety, chłopak był za silny. Nie zwracał uwagi ani na jej krzyki, ani na jej pięść, co chwilę lądującą na jego plecach. Puścił ją dopiero na korytarzu, po czym w sekundzie przyparł ją do ściany, nie dając jej szansy na ucieczkę. Hermiona spojrzała mu w oczy i już wiedziała, że ma poważne kłopoty…


***

Rozdział XI za nami :) Muszę przyznać, że całkiem przyjemnie mi się go pisało. Ostatnia scena w mojej głowie wyglądała zupełnie inaczej, no ale wyszło jak wyszło - mam nadzieję, że nie najgorzej.
Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze, które dostałam do tej pory. Jestem niezmiernie szczęśliwa i miło mi, że ktoś to czyta i że opowiadanie się komuś podoba.
Pozdrawiam serdecznie! :)


15 komentarzy:

  1. Rozdział jest magiczny. Zachowanie Ginny na trybunach, no cóż. Przeszła samą siebie w komicznych scenach. Fajnie, że później znalazła sposób, by odegrać się na Zabinim.
    Co do Draco. Jak zwykle pewny siebie, seksowny i cholernie zazdrosny o Hermionkę. Jestem ciekawa, jaką awanturę jej zrobi.:p
    Pisz dalej.:) Bo świetnie ci to wychodzi.;)

    Pozdrawiam,
    la_tua_cantante_

    PS. W wolnej chwili zapraszam do czytania i komentowania:
    amor-deliria-nervosa-dramione.blogspot.com
    dramione-badz-moja-nadzieja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. 20 stopni ciepła i szalik kurde dziewczyna jest zdeterminowana. Ten taniec trochę mi nie pasuje do Hermiony ale może wypiła i popuściła cugle..). Mam nadzieję że w następnym rozdziale będzie trochę Blinny razem. Karola

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział! Draco zazdrosny jest wprost cudowny :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. No no, zazdrosny Draco... to jest to co lubię najbardziej. Jaki on wtedy jest genialny. Mam nadzieję, że teraz też cos wymysli ;)
    Ginny jest niesamowita, ona to ma dopiero pomysły. Ale sprytu też jej nie brakuje...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Zazdrosny Draco jest rewelacyjny.Rozdział super biedna Wiewióra taki upał a ona okutana w szalik współczucie. Romantyczka

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetnie ta cała Arielle mnie niepokoi ona może coś nabroić. Hermiona mnie zaskoczyła naprawdę dziewczyna zaszalała. Czekam na sceny z Blinny. Marta

    OdpowiedzUsuń
  7. Ymmm!
    Super rozdział! :D
    Kurczę dziewczyno super piszesz! :D
    Uhuhu Hermionka przesadziła i Draconek się zezłościł...
    Bawi mnie zakład Blaise'a i Gin :D
    Myślę, że po imprezie okaże się kto wygrał, a kto przegrał zakład.
    Arielle... ciekawa i intrygująca postać, w niestety zły sposób :3
    Czekam na następny!
    Pozdrawiam :d
    ----------
    Nowy blog! Będę uradowana jeśli wpadniesz :P
    Z góry dzięki :>>
    http://poczuj-magie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Wielbię to opowiadanie jest niesamowite. Diablica

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudne opowiadanie pisz tak dalej. Anastazja

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie mogę się doczekać nowego rozdziału proszę dodaj jak najszybciej. Matylda

    OdpowiedzUsuń
  11. Po raz kolejny zostałaś nominowana do Liebster Award :)
    Szczegóły na www.well-you-are-quite-nice-you-know.blogspot.com

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  12. Nawet nie wiesz jak tęsknię za nowym rozdziałem. Opowiadanie jest fantastyczne.

    OdpowiedzUsuń
  13. Uwielbiam motyw zazdrosnego Draco :D
    Pisz szybko, Avis.

    http://dramione-never-say-never.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  14. Kiedy nastepny czekam

    OdpowiedzUsuń