Ginny z trudem zasłaniała
się szalikiem. Chowała twarz za każdym razem, gdy w jej polu widzenia pojawiał
się pewien Ślizgon. Niestety było to trudne zadanie, biorąc pod uwagę fakt, że
temperatura dochodziła do dwudziestu stopni, a Słońce świeciło tak mocno, że
większość uczniów z trudem oddychała z gorąca. Ginny aż zrobiła się czerwona na
twarzy. Już miała rzucić szalik w cholerę, jednak zreflektowała się. Przecież
Zabini nie może zobaczyć, że się mu przygląda! No dobra, nawet nie zerkała w
jego stronę, lecz lepiej by było, gdyby chłopak w ogóle nie wiedział o jej
obecności. Inaczej pewnie doszedłby do wniosku, że przyszła tu dla niego. Co za bzdura… - pomyślała i pokręciła z
politowaniem głową. Gdyby nie wielokrotne namowy Hermiony, żeby tu z nią
posiedziała, jej noga nie wyszłaby spoza pokoju. W ogóle, co to się stało, że Herm tak nagle zapragnęła pojawić się na
meczu? Zawsze to ją trzeba było siłą tu zaciągać. Nic nie odrzucało tak
brązowowłosej, jak słowa „mecz”, czy też „quidditch”. Nawet Harry nie potrafił
jej namówić. Nie no, coś tu jest nie tak!
Gorączkowe rozmyślanie rudej przerwał, nie
kto inny, jak obiekt jej myśli.
- Merlinie, Ginny, zachowujesz się jak
zaszczuty kot – prychnęła Hermiona. – Po co ci w ogóle ten szalik, przecież
jest taki upał! – zawołała. Ginny spojrzała na nią wzrokiem mordercy.
- Zakład, zakład, zapomniałaś?! – krzyknęła
oburzona. – Ten dureń nie może mnie tu zobaczyć – burknęła. Hermiona przez
chwilę wpatrywała się w zawodników. Ruda już straciła nadzieję, że przyjaciółka
kiedykolwiek przemówi i miała szturchnąć ją w bok, gdy ta odezwała się
dziarskim tonem.
- Nie sądzę, żeby Zabini miał czas na
wypatrywanie cię w tym tłumie – machnęła lekceważąco ręką. – Jest zbyt zajęty
odganianiem tłuczka Wade’a. Zobacz jak dobrze sobie radzi!
- Zabini? – zapytała z ogromnym zdziwieniem
na twarzy. Od kiedy Hermiona wie, co to
tłuczek?
- Wade! Nigdy mi nie mówił, że jest aż tak
dobrym graczem! – odparła podekscytowana. Ginny zdziwiła się jeszcze bardziej,
o ile w ogóle to było możliwe. Zerknęła przez palce w stronę boiska i
faktycznie zauważyła kilka dobrych akcji Krukona. Po kilku minutach odwróciła
się do przyjaciółki, mrużąc oczy.
- Powiedz mi jeszcze raz. Od kiedy
ekscytujesz się quidditchem i dlaczego w ogóle tu jesteśmy? – spytała z
niedowierzaniem. Wyprostowała się z chytrym uśmiechem na twarzy. Ostatnim razem
Gryfonka opowiadała jej taki bajki na ten temat, że aż chciało jej się
śmiać. Hermiona spojrzała na nią z
politowaniem.
- Jak już mówiłam, nie r a z, przyszłyśmy
tu, żeby kibicować Wade’owi. Przecież wiesz, jak denerwował się tym meczem! –
oznajmiła z przejęciem. – Na pewno mu raźniej z myślą, że na trybunach siedzi
ktoś, kto trzyma za niego kciuki – dodała.
- I na pewno nie ma z tym nic wspólnego
pewien Ślizgon, o nazwisku Malfoy? – Ginny drążyła temat ze złośliwym
uśmieszkiem. O nie, tak łatwo się nie wymiga. Krukonowi na pewno kibicuje
mnóstwo osób, a w szczególności dziewczyn, bo kto oparłby się urokowi takiego
przystojniaka. Dlatego teoria Hermiony o wsparciu jest wybitnie śmieszna.
- A co on ma niby to tego! – krzyknęła
oburzona. – Myślisz, że przyszłam tu żeby patrzeć na jego ryj, albo co gorsze,
kibicować mu? Upadłaś na głowę! – powiedziała z wściekłością, odgarniając włosy
za plecy. Przy okazji sprawiła, że siedzący za nią Gryfon miał wątpliwą
przyjemność gościć jej bujne loki w swojej buzi.
- Tylko stwierdzam fakty – odparła ze
stoickim spokojem. – A tak w ogóle, kiedy znalazłaś zawieszkę? Ostatnio
mówiłaś, że chyba przepadła na wieki – zmieniła nagle temat. Hermiona wolno
przeniosła wzrok na swój nadgarstek. Fakt, zapomniała powiedzieć Ginny, że błyskotka
się odnalazła!
- Nie uwierzysz, cały czas była w łazience,
tylko wpadła pod szafkę! – zawołała z udawaną radością.
- Ah, taaak – stwierdziła podejrzliwie Ruda.
Hermiona była okropnym kłamcą, dlatego bez trudu rozpoznała, że przyjaciółka
coś kręci. – To wszystko wydaje mi się bardzo podejrzane.
- Co? –zdziwiła się Gryfonka, nie wiedząc, o
co chodzi. – Znalazła się i tyle – rzekła, łypiąc na Ginny groźnym wzrokiem. Nagle rozmowę przerwał im głos spikera,
oznajmiający zwycięstwo Ślizgonów.
- O nie! – zawołała zrezygnowana Hermiona,
załamując ręce. – A byli tak blisko wygranej!
- Wcale nie – warknęła ruda, zirytowana
zachowaniem przyjaciółki. Jej humor niespodziewanie poprawił jednak pewien
widok. – No tak, Malfoy na pewno nie miał z tym nic wspólnego – odparła mściwie,
kiwając głową w stronę boiska. Hermiona momentalnie spojrzała w tamtą stronę i
aż zakrztusiła się śliną. Centralnie naprzeciwko niej, na miotle, zawisł w
powietrzu Malfoy. Intensywnie się w nią wpatrywał i gdy uchwycił jej wzrok,
uśmiechnął się tryumfująco i puścił do niej perskie oczko. Hermiona, jak na
zawołanie, od razu się zarumieniła i zaczęła wpatrywać się w swoje buty. Ginny
widząc to, wybuchła gromkim śmiechem. Nagle jednak pisnęła i schowała się za
szalikiem, widząc nadlatującego Zabiniego. Brązowowłosa rozeźlona zerwała się z
ławki i szybkim krokiem skierowała się do wyjścia z boiska. Próbowała w miarę
sprawnie przeciskać się wśród tłumu, lecz nie było to łatwe. Z każdej strony
słyszała gratulacje, i sama sobie też chciała pogratulować – wybitnej głupoty. Kiedy
dotarła do drzwi zamku, zorientowała się, że stoi przy nich Malfoy. Niestety
było już za późno na ewakuację, gdyż Ślizgon ją zauważył i żwawym krokiem
ruszył w jej stronę.
- Szukałaś mnie? – spytał z kpiącym
uśmiechem. – Poszczęściło ci się, oto jestem.
– Hermiona spojrzała na niego, jak na ostatniego idiotę. Trudno było
powiedzieć, czy jest taki głupi, czy tylko udaje. Ślizgon nie zwracając uwagi
na jej zdenerwowanie, oparł się nonszalancko o ścianę. – Jak ci się podobała
rola mojej fanki? Osobiście uważam, że to niesamowite przeżycie. – Hermionę aż
ścisnęło w brzuchu i musiała zrobić kilka głębokich oddechów, żeby się
uspokoić.
- Przyszłam tu dla Wade’a, nie dla ciebie –
odparła beznamiętnym tonem, uważnie wpatrując się w twarz Ślizgona. Malfoy
starał się nie okazać, że te słowa lekko go ruszyły. Był przekonany, że Gryfonka
przyszła z jego powodu.
- Przy mnie nie musisz kłamać, przyznaj się,
że na mnie lecisz – odparł z błyskiem w oku, nie dając się zbić z tropu. Hermiona
prychnęła jak rozjuszona kotka.
- Nie wiem, Malfoy, co bierzesz, ale
przestań, bo to ci najwyraźniej szkodzi – zauważyła ze spokojem. – Ależ proszę, jak masz ochotę, to śnij dalej
– uśmiechnęła się złośliwie i zmrużyła oczy. Nie da mu tej satysfakcji, nie tym
razem. Co innego, że opierając się o ścianę w ten sposób, wygląda niesamowicie
pociągająco. CO?! Stop! Od razu
zganiła się za tę myśl.
- Oh, nie muszę śnić – odparł z
nieodgadnionym wyrazem twarzy. – Do zobaczenia na imprezie, skarbie – szepnął tak,
że Hermiona ledwo go usłyszała.
- Co? – odparła głucho. Dopiero po chwili
się zreflektowała. – Fajne masz marzenia, Malfoy! – odparowała. Niestety nie
była pewna, czy chłopak w ogóle ją usłyszał, gdyż był już parę metrów przed
nią. Wściekła, że znowu dała się podejść, kopnęła w ścianę. Od razu tego
pożałowała, gdyż ogromny ból przeszył jej stopę. Zmięła w ustach przekleństwo i
kuśtykając, ruszyła w stronę dormitorium.
Już ten tleniony dupek jej za to zapłaci.
Pokój omiatał zapach
delikatnej wanilii. Na ścianie, co chwilę pojawiały się różnorakie cienie. Blask
z trzaskającego kominka delikatnie oświetlał dwie postacie. Siedzieli przed
kominkiem. Ona skulona w fotelu, on wyprostowany jak struna, na kanapie. Ona
oddech miała urwany, on niezwykle spokojny. Co chwilę zerkali na siebie,
jednocześnie udając, że nie zwracają na siebie uwagi. Po kilkunastu minutach
milczenia, chłopak zniecierpliwił się.
- Powiesz mi wreszcie – zaczął względnie
spokojnie – co tu robisz? Jesteś ostatnią osobą, którą spodziewałbym się
zobaczyć. – Dziewczyna słysząc jego słowa, westchnęła cicho i skuliła nogi pod
brodę. Przymknęła na oczy.
- Przysłała mnie twoja matka, chciała…
- Przestań pieprzyć – przerwał jej. - Myślisz,
że w to uwierzę? Moja matka nigdy by tego nie zrobiła.
Arielle przełknęła ślinę. Wade wpatrywał się
w nią z taką zaciekłością, że miała ochotę zapaść się pod ziemię. Nie
wiedziała, jak ma mu wszystko wytłumaczyć, jednocześnie nie budząc jego
podejrzeń.
- Nie zrozumiesz… nie wiesz… - plątała się.
- Czego nie rozumiem? Nie rozumiem, że
jesteś tu całkowicie niepotrzebna? – drąży. – Wiem, że zawsze chciałaś to
wrócić, ale to nie jest najlepszy moment.
- Bzdura. Nie jestem dzieckiem, poradzę
sobie. Poza tym, kto jak nie ja, zna tyle tajemnic tego zamku – tłumaczy.
Chłopak spojrzał na nią z rezygnacją w oczach. Jak Ari się czegoś uprze, to nie
ma na to siły. Prawdą było też to, że dziewczyna faktycznie bardzo dobrze znała
Hogwart. Musiał się więc pogodzić z myślą, że zostanie tu na dłużej.
- Jak to w ogóle się stało, że nie było cię
na uczcie pierwszego dnia? – zmienił temat. – Tak po prostu się tu pojawiłaś?
Puuf i jesteś? – dodał z lekkim sarkazmem. Arielle zmrużyła oczy i prychnęła.
- Mój przyjazd tutaj był już dawno ustalony.
McGonagall zna oficjalną wersję, że byłam chora i dlatego dopiero teraz
zaczynam naukę. A nieoficjalna wersja, ciebie jeszcze nie dotyczy, złociutki –
uśmiechnęła się z satysfakcją. Zaczynała mieć nadzieję, że może jednak się dogadają,
w końcu znają się tyle lat. Podniosła się z fotela i wolno ruszyła w stronę
kanapy. Wade podniósł na nią zdziwiony wzrok. Bez słowa usiadła obok niego i
chwyciła za dłoń.
- Zobaczysz, poradzimy sobie – odezwała się
łagodnie. – Teraz, gdy tu jestem, będzie ci o wiele łatwiej. Jestem w
Gryffindorze, więc może uda mi się coś wyciągnąć od uczniów. Tam chyba jest
nawet ta cała Granger, największa kujonica –zamyśliła się. Wade momentalnie się
spiął.
- Nie waż się zrobić jej krzywdy – syknął,
wyrywając dłoń. Arielle spojrzała na niego ze zdziwieniem i aż pokręciła głową.
- Uuu, co jest? – zmarszczyła brwi. – Czyżby
ci się spodobała? Spokojnie, nie mam zamiaru jej podrywać – odparła z kpiącym
uśmiechem. – Nie gustuję w dziewczynach.
- Dobrze wiesz, że nie o to mi chodzi –
warknął podirytowany. – Ona nic nie wie, nie musisz jej niepokoić – zgromił ją
wzrokiem. – Możesz się zabrać za Pottera, albo tego rudego, chociaż szczerze
wątpię, żeby w czymś pomógł…
- Sama sobie wybiorę towarzystwo, nie musisz
mi doradzać. Poza tym, Pottera zdążyłam poznać całkiem dobrze… – przerwała mu z
tajemniczym uśmiechem na twarzy. Wyraźnie rozluźniła się. Wade nie zrobił jej
awantury, więc jest dobrze. Może przestać być taka ułożona i spokojna.
Spojrzała na chłopaka z rozbawieniem.
- Na pewno niezmiernie się cieszysz, że tu
jestem – odparła kokieteryjnie. – Będziemy mieli szansę dokończyć to, co
zaczęło się kilka lat temu – dodała z prowokacyjnym uśmiechem, kładąc mu rękę
na kolanie. – Stęskniłam się.
- Nie wątpię – uśmiechnął się krzywo i
strącił jej dłoń. – Niestety, nie jestem zainteresowany, kotku - odparł sarkastycznie
i wstał z kanapy. – Jest dziś impreza w pokoju wspólnym Ślizgonów – powiedział jakby
od niechcenia. – Przyjdź, może się czegoś dowiesz. – Arielle rozciągnęła się
wygodnie na sofie i uśmiechnęła błogo.
- Oh – westchnęła – na pewno mnie tam nie
zabraknie. Tylko, w co by tu się ubrać… Kochanie, w czym wyglądam najseksowniej?
– zapytała zalotnie. Wade tylko pokręcił głową i skierował się w stronę drzwi.
Ta dziewczyna była niebezpieczna. Zawsze o tym wiedział, więc teraz czuł się
zagubiony. Cieszyć się z jej przyjazdu, czy wręcz przeciwnie? I jakim cudem
znalazła się w Gryffindorze? Z takim charakterem, to nawet Slytherin byłyby za
słaby. Zastanawiał się, jak kiedykolwiek mogła mu się podobać. Owszem, była
ładna, ale jej usposobienie… Potrafiła ranić ludzi bez mrugnięcia okiem, nie
mając potem żadnych wyrzutów sumienia. Dlatego obawiał się, że jej wizyta może
bardziej zaszkodzić niż pomóc. Chociaż, z drugiej strony, kto wie, może się
zmieniła. W końcu ostatni raz widział ją sześć lat temu…
Hermiona leżała na łóżku
słuchając wyrzutów przyjaciółki. Ginny wściekała się, że Blaise specjalnie
prowokował ją po meczu. Niby się na nią nie patrzył, nie zwracał uwagi, ale w
tajemniczy sposób ciągle się przy niej pojawiał, rozpraszając jej silną wolę.
Raz nawet prawie wlazł jej pod nogi! Ginny opadła bezsilnie na łóżko i zakryła
twarz włosami. Ślizgon doprowadzał ją do szału takimi zagraniami. Myślała, że
dzięki zakładowi będzie się trzymał jak najdalej od niej, a tu takie
zaskoczenie. Był jeszcze bliżej niż zwykle. Walnęła ze złości w kolano.
Nienawidziła, jak ktoś z niej pogrywał i na dodatek ona nie mogła nic na to
poradzić. Stop! Przecież też może zacząć go prowokować! Nie musi siedzieć
bezczynnie i biernie się na to zgadzać. O nie, Ginny Weasley nie należy do
potulnych osób i Zabini niedługo się o tym przekona! Zerwała się z łóżka,
przyprawiając Hermionę, która przysypiała, o zawał.
- Zbieraj się – powiedziała Ginny tonem nieznoszącym
sprzeciwu. Brązowowłosa spojrzała na nią
ze zdziwieniem, aby upewnić się, czy aby na pewno mówi do niej. Zdeterminowany
wzrok przyjaciółki utwierdził ją w przekonaniu. Podniosła lekko głowę.
- Gdzie mam się niby zbierać? Już późno,
nigdzie nie idę – odparła z przekąsem, nie mając ochoty na żadne wygłupy. Ginny
podbiegła do niej i zaczęła ciągnąć za ręce.
- Impreza u Ślizgonów! – krzyknęła tak, że
aż Hermiona się wzdrygnęła. – Już wiem, jak odegrać się na Zabinim! Pójdziemy
na imprezę i tam będę go prowokowała – odparła zadowolona ze swojego planu, nie
zwracając uwagi na sceptyczną minę przyjaciółki.
- Jak niby masz zamiar go prowokować, hmm? –
zapytała z sarkazmem. – Rozebrać się na oczach wszystkich, czy co?
- Merlinie, Herm, nie muszę się rozbierać,
żeby zwrócić jego uwagę – prychnęła rozbawiona. – Wstawaj, zaraz wybiorę ci
ubranie, uczeszę, umaluję i lecimy! – wykrzyknęła unosząc ręce do góry.
Hermiona widząc jej determinację, uznała, że czas się poddać. Wstała grzecznie
z łóżka i podreptała do łazienki. Przecież też może się całkiem dobrze bawić,
prawda?
Draco siedział na
kanapie, podrygując nerwowo nogą. W ręce trzymał szklankę Ognistej. Co się z
nim dzieje? Jest impreza, a on, zamiast się wyluzować, to siedzi spięty, nie
wiedząc czemu. Zawsze podrywał jakieś laski, wygłupiał się z Zabinim, a teraz
zachowuje się jak jakiś przypałowiec. Z nerwów kopnął w nogę jakiegoś
trzecioklasistę, który stał obok niego. Zaaraz,
co tu w ogóle robi taki małolat? – przeleciało mu przez głowę. Szybko
jednak z powrotem skoncentrował się na ulubionym trunku. Może jak wypije
więcej, to się rozluźni.
Merlinie, wszystko go irytowało. Dziewczyny,
ubrane jak przysłowiowe dziwki, nawaleni chłopcy, wszystko, dosłownie wszystko.
Czy w tym całym towarzystwie nie może być ani jednej osoby, choć odrobine
wartej jego zainteresowania? Przeczesał palcami włosy i wygodnie rozciągnął się
na meblu. Taak, zdecydowanie muszę więcej
wypić i będzie dobrze – próbował oszukać sam siebie. Przymknął na chwilę
oczy, starając się uspokoić.
Po kilku minutach jego oddech się unormował
i doszedł do wniosku, że czas na dolewkę whisky. Powoli wstał i skierował się w
stronę baru. Zrobił raptem dwa kroki i stanął jak zamurowany. Szeroko otworzył
oczy, a jego szczęka już chyba znajdowała się na podłodze. Kilka metrów przed
nim tańczyła Hermiona. Ale jak tańczyła! I z kim! Ubrana była w przylegającą do
ciała, lecz zarazem zwiewną, turkusową sukienkę i wysokie beżowe szpilki. Włosy
układały się w ideale fale, sięgające aż za talię. Wyglądała bajecznie – to była
pierwsza myśl, jaka przyszła Malfoy’owi do głowy. Chwilę potem zagotował się ze
złości, gdy zobaczył, że jej partnerem jest nie kto inny, tylko ten idiota
Wade. Zacisnął pięści. Najgorsze było to, że tańczyli w TAKI sposób. Nawet nie
sądził, że Gryfonka potrafi się tak ponętnie poruszać. Właśnie obchodziła Wade’a
kusząco kołysząc biodrami, a rękę trzymając na jego torsie. Po chwili ścisnęła
go za krawat i przyciągnęła bliżej siebie. Złapała chłopaka za szyję, a drugą
dłoń wplotła we włosy. Wade swoje dłonie ulokował na jej biodrach, by po chwili
przenieść je na pupę dziewczyny. Chwilę tańczyli wtuleni w siebie. Hermiona
jednak miała inny plan. Odwróciła się do niego tyłem i zaczęła zniżać się w
dół, cały czas ocierając się o ciało chłopaka. Wade szybko ją podniósł i obrócił
do siebie. Dziewczyna włożyła mu rękę pod koszulę i dotykając jego nagiego torsu,
skierowała dłoń ku zapięciu spodni. Krukon lekko pochylił się nad dziewczyną,
sprawiając, że Hermiona wygięła się w łuk i ułatwiła mu dostęp do swojej szyi.
Chłopak złożył nad jej obojczykiem delikatny pocałunek, a Gryfonka założyła
jedną nogę na jego udo. Wade automatycznie złapał ją za biodro i zaczął sunąć
dłonią po nodze jeszcze wyżej. Hermiona z chęcią mu na to zezwalała, zbliżając
twarz na milimetry od jego ust. Przymknęła oczy i prowokacyjnie przygryzła
wargę.
To było dla Ślizgona za wiele. Zerwał się,
jak rażony piorunem, w stronę tańczącej pary. Niewiele myśląc, z całej siły
odepchnął Krukona i mało delikatnie złapał Hermionę za rękę. Zaczął ciągnąć ją
w kierunku korytarza, nie zwracając uwagi na jej protesty. Dziewczyna,
początkowo zaskoczona sytuacją, posłusznie za nim szła, lecz po już chwili próbowała
się wyrwać. Niestety, chłopak był za silny. Nie zwracał uwagi ani na jej
krzyki, ani na jej pięść, co chwilę lądującą na jego plecach. Puścił ją dopiero
na korytarzu, po czym w sekundzie przyparł ją do ściany, nie dając jej szansy
na ucieczkę. Hermiona spojrzała mu w oczy i już wiedziała, że ma poważne
kłopoty…
***
Rozdział XI za nami :)
Muszę przyznać, że całkiem przyjemnie mi się go pisało. Ostatnia scena w mojej
głowie wyglądała zupełnie inaczej, no ale wyszło jak wyszło - mam nadzieję, że
nie najgorzej.
Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze,
które dostałam do tej pory. Jestem niezmiernie szczęśliwa i miło mi, że ktoś to
czyta i że opowiadanie się komuś podoba.
Pozdrawiam serdecznie! :)
Rozdział jest magiczny. Zachowanie Ginny na trybunach, no cóż. Przeszła samą siebie w komicznych scenach. Fajnie, że później znalazła sposób, by odegrać się na Zabinim.
OdpowiedzUsuńCo do Draco. Jak zwykle pewny siebie, seksowny i cholernie zazdrosny o Hermionkę. Jestem ciekawa, jaką awanturę jej zrobi.:p
Pisz dalej.:) Bo świetnie ci to wychodzi.;)
Pozdrawiam,
la_tua_cantante_
PS. W wolnej chwili zapraszam do czytania i komentowania:
amor-deliria-nervosa-dramione.blogspot.com
dramione-badz-moja-nadzieja.blogspot.com
20 stopni ciepła i szalik kurde dziewczyna jest zdeterminowana. Ten taniec trochę mi nie pasuje do Hermiony ale może wypiła i popuściła cugle..). Mam nadzieję że w następnym rozdziale będzie trochę Blinny razem. Karola
OdpowiedzUsuńSuper rozdział! Draco zazdrosny jest wprost cudowny :-)
OdpowiedzUsuńNo no, zazdrosny Draco... to jest to co lubię najbardziej. Jaki on wtedy jest genialny. Mam nadzieję, że teraz też cos wymysli ;)
OdpowiedzUsuńGinny jest niesamowita, ona to ma dopiero pomysły. Ale sprytu też jej nie brakuje...
Pozdrawiam
Zazdrosny Draco jest rewelacyjny.Rozdział super biedna Wiewióra taki upał a ona okutana w szalik współczucie. Romantyczka
OdpowiedzUsuńŚwietnie ta cała Arielle mnie niepokoi ona może coś nabroić. Hermiona mnie zaskoczyła naprawdę dziewczyna zaszalała. Czekam na sceny z Blinny. Marta
OdpowiedzUsuńYmmm!
OdpowiedzUsuńSuper rozdział! :D
Kurczę dziewczyno super piszesz! :D
Uhuhu Hermionka przesadziła i Draconek się zezłościł...
Bawi mnie zakład Blaise'a i Gin :D
Myślę, że po imprezie okaże się kto wygrał, a kto przegrał zakład.
Arielle... ciekawa i intrygująca postać, w niestety zły sposób :3
Czekam na następny!
Pozdrawiam :d
----------
Nowy blog! Będę uradowana jeśli wpadniesz :P
Z góry dzięki :>>
http://poczuj-magie.blogspot.com/
Wielbię to opowiadanie jest niesamowite. Diablica
OdpowiedzUsuńCudne opowiadanie pisz tak dalej. Anastazja
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać nowego rozdziału proszę dodaj jak najszybciej. Matylda
OdpowiedzUsuńPo raz kolejny zostałaś nominowana do Liebster Award :)
OdpowiedzUsuńSzczegóły na www.well-you-are-quite-nice-you-know.blogspot.com
Pozdrawiam!
Nawet nie wiesz jak tęsknię za nowym rozdziałem. Opowiadanie jest fantastyczne.
OdpowiedzUsuńUwielbiam motyw zazdrosnego Draco :D
OdpowiedzUsuńPisz szybko, Avis.
http://dramione-never-say-never.blogspot.com/?m=1
Kiedy nastepny czekam
OdpowiedzUsuńJuż jutro powinien być :)
Usuń