05 listopada 2013

Rozdział XII

Szła za Ginny gorączkowo rozmyślając nad swoją sytuacją. Przecież wcale nie była typem imprezowej dziewczyny. Wolała posiedzieć przy piwie kremowym, w wąskim gronie przyjaciół, w miejscu, gdzie było na tyle spokojnie, że dało się porozmawiać.  Jakby wszystkiego było mało, to na dodatek zmierzają w kierunku lochów. Na imprezę do Ślizgonów! Ślizgonów, na Melina! Hermiona zaczynała żałować, że tak szybko zgodziła się na propozycję przyjaciółki. Nie przemyślała tego zbyt dokładnie. A teraz jest w kropce. I co ona niby ma tam robić? Wszędzie dookoła będą ludzie, którzy od wielu lat otwarcie z niej gardzą. Przetarła dłonią oczy i ścisnęła dwoma palcami nos. Jeszcze chwila i zacznie ją boleć głowa. Spojrzała w kierunku przyjaciółki, która skocznym krokiem szła kilka metrów przed nią. Ginny nie wyglądała na przejętą faktem, że idą do Pokoju Wspólnego Slytherinu. Miała jakiś genialny plan, jak pogrążyć Zabiniego i nie przejmowała się niczym innym. Hermiona często zazdrościła jej opanowania, pogody ducha i zawsze pozytywnego myślenia.  Z nią było wręcz odwrotnie; często zmartwiona, przejmująca się nawet wtedy, kiedy nie miała się czym przejmować. Tak jak w tej chwili. Powinna uspokoić się i spróbować patrzeć na tę sytuację przez różowe okulary. Próbowała przekonać samą siebie, że na pewno nie będzie tak źle i nikt tam jej nie zabije. Niestety, marnie jej to wychodziło i gdy stanęła z Ginny przed kamienną ścianą, będącą wejściem do Pokoju Wspólnego Ślizgonów, serce Hermiony biło tak mocno, że aż się wystraszyła, że za chwilę wyskoczy jej z klatki piersiowej. Dziewczyna zaczęła bawić się kosmykiem włosów, próbując uspokoić nerwy. Nawet nie zarejestrowała momentu, gdy Ginny wypowiadała hasło, gdy nagle pojawił się przed nią Wade. Gryfonka widząc go wytrzeszczyła oczy ze zdumienia i aż się zachłysnęła powietrzem. Szybko pokręciła głową z niedowierzaniem.
- Co… - próbowała coś powiedzieć, ale zaschło jej w gardle. Chrząknęła. – Co tu robisz? Nie boisz się, że cię zjedzą? – spytała z bezbrzeżnym zdumieniem na twarzy. – Przecież wygrałeś dzisiaj z nimi mecz! – krzyknęła machając rękami. Wade spojrzał na nią z rozczuleniem.
- Maleńka, oni nie są tacy źli – odparł z uśmiechem. – Blaise mnie zaprosił, więc pomyślałem: czemu nie? Poza tym, uwielbiam imprezy. A no i… pięknie wyglądasz – dodał z błyskiem w oku. Chwycił dziewczynę za rękę i nim się zorientowała, już znajdowała się w środku. Hermiona zaczęła analizować każdy szczegół w wyglądzie pokoju wspólnego. Pomieszczenie to nie było za wysokie, ale za to całkiem długie. Z sufitu zwisały zielonkawe lampy, dające nikłe światło, nadając pokoju aury tajemniczości. Wszędzie było widać zieloną poświatę i Gryfonka dopiero po chwili przypomniała sobie, że przecież znajdują się pod jeziorem. Jej wzrok padł na bogato wyrzeźbiony kominek i zestaw skórzanych czarnych kanap i foteli. Było to chyba jedno z urokliwszych miejsc, gdyż zebrało się tam sporo uczniów.  Na stolikach o cienkich, wrzecionowatych nogach stało mnóstwo naczyń z napojami i półmisków z przekąskami. Na środku pomieszczenia znajdował się prowizoryczny parkiet, na którym bawiło się kilka par. Hermionie przeleciała w głowie myśl, że Ślizgoni potrafią organizować zabawy. Szybko jednak się jej pozbyła, kierując wzrok na stojący w jednym z rogów ogromny barek.  Po raz kolejny wytrzeszczyła oczy. Czy Snape wie, że jest tu alkohol? Owszem, uczniowie mogli mieć własny zapas, ale na imprezie… Pokręciła głową, nie będąc pewną, co o tym sądzić. Jedno musiała przyznać, inaczej wyobrażała sobie to miejsce. Wcale nie było takie mroczne i zimnie, miało swój urok.
Z rozmyślań wyrwał ją Krukon, lekko pociągając za rękę. Kiwną głową na barek i już po chwili zmierzali w jego kierunku. Hermiona nie była pewna, czy ma ochotę na jakikolwiek alkohol, w końcu w takim miejscu lepiej jest zachować jasność umysłu. Niestety minutę potem Wade wcisnął jej do ręki kolorowy drink, nie chcąc słyszeć sprzeciwów. Gryfonka niepewnie spróbowała napoju. Na szczęście miał łagodny smak i chyba nie zawierał aż tak dużo alkoholu, więc dziewczyna trochę się uspokoiła. Spędziła kilkanaście minut na luźnej rozmowie z chłopakiem. Dowiedziała się, że kilka dni temu pojawiła się w Hogwarcie jego dawna znajoma – Arielle. Hermiona domyśliła się, że to była owa dziewczyna, o której Harry niedawno mówił na imprezie u Gryfonów. Próbowała delikatnie Wade o nią podpytać, niestety Krukon wyraźnie unikał rozmowy o niej i szybko zmieniał temat. Brązowowłosa dała więc spokój, obiecując sobie, że jeszcze kiedyś poruszy z nim tę kwestię. Po jakimś czasie, sama dokładnie nie wiedząc, jak do tego doszło, znalazła się z Krukonem na parkiecie. Tańczyli przytuleni do siebie, lecz nic więcej. Hermiona traktowała go jak przyjaciela, Wade również odnosił się do niej prawie jak do siostry. Nagle usłyszała przy uchu jego szept.
- Ufasz mi? – Kiwnęła delikatnie głową. – To teraz pokażemy wszystkim, jak pięknie potrafisz tańczyć – odparł i nie czekając na odpowiedź dziewczyny przycisnął ją mocno do siebie.



Wpatrywał się w dziewczynę ze złością w oczach. Z nerwów zacisnął pięść i zaczął głęboko oddychać. Jak tylko udało mu się wyprowadzić ją na korytarz, jego gniew lekko zmalał.  Dalej jednak trzymał Gryfonkę mocno za ramię. Po chwili przyparł ją do ściany i nie zwracając uwagi na bezbrzeżne zdumienie malujące się w jej oczach, zbliżył swoją twarz. Przed oczyma ciągle miał tryumfujący wyraz twarzy Wade'a i co jeszcze dziwniejsze, taka sama mina mignęła mu u Zabiniego. Wyglądali tak, jakby spodziewali się takiego obrotu zdarzeń, co jeszcze bardziej potęgowało jego złość. 
- Co ty sobie wyobrażasz – syknął i zmrużył oczy. – Przychodzisz na moją imprezę i jeszcze masz czelność psuć mi zabawę?! – dodał podnosząc głos. Hermiona próbowała się wyrwać, lecz po chwili zrezygnowała, widząc, że nic z tego.
- Sam mnie zaprosiłeś – odparła głucho, czym nieco zbiła chłopaka z pantałyku. Faktycznie, przeklął w duchu, po meczu sam zaproponował jej przyjście. Nie dał jednak po sobie poznać, że dziewczyna miała rację.
- Co nie oznacza, że miałaś się tu panoszyć i psuć mi widoki – warknął. – Poza tym, co to za taniec? Nauczyłaś się go w klubie ze striptizem? – prychnął. Tego było dla Hermiony za wiele. Zaczerwieniła się po uszy i aż zapowietrzyła ze złości.
- Ty idioto! Ja ci psuję widoki? To twoja gęba sprawia, że wszystkim dookoła jest niedobrze! – krzyknęła z furią. Draco próbował jej przerwać, lecz z marnym skutkiem. – Jakoś nikt inny, oprócz ciebie, nie zwracał na mnie uwagi i nikomu innemu nie przeszkadzał mój widok! Ba! Nawet kilka razy zostałam poproszona do tańca przez Ślizgonów! Więc odwal się ode mnie, ty wstrętna fretko i  daj mi wreszcie spokój – warknęła, zdenerwowana do granic możliwości. Jak ten pajac ma czelność mówić jej takie rzeczy. Spojrzała prosto w jego oczy. – Jesteś żałosny – jej ton przeciął powietrze na wskroś. Przekręciła głowę, nie będąc w stanie dłużej przyglądać się jego tęczówkom. Chłopak lekko poluźnił ucisk, jednak jej nie puścił. Zamiast tego wpatrywał się kilka chwil w jej twarz. Miała rację, miała cholerną rację. Sam ją tu zaprosił, a ona faktycznie nie robiła nic złego. Pokręcił głową nad swoją głupotą. Nie wiedział, czemu, lecz widok Gryfonki z Wade’m niesamowicie go zirytował, a nawet wkurzył. Nie miała prawa tak z nim tańczyć, prawda? Nie miała. Wade w ogóle do niej nie pasuje, to nie facet dla niej… Po chwili dotarło do niego, o czym myśli i aż się wzdrygnął. A co go obchodzi, z kim się zadaje Granger? Już miał odpowiedzieć jej ciętą ripostą, gdy na korytarz wypadła para krzyczących uczniów.
- Ja na ciebie spojrzałam? Niby skąd możesz to wiedzieć, skoro rzekomo nie patrzyłeś w moją stronę?! – Hermiona aż się skrzywiła, słysząc wrzask swojej najlepszej przyjaciółki. Po chwili dotarł do niej spokojny głos Zabiniego.
- Bo nie patrzyłem – odparł. – Nott mi powiedział – wzruszył ramionami. Ginny aż się zatrzęsła ze złości.
- Merlinie, trzymaj mnie! – warknęła, tupiąc nogą. – Ile razy mam powtarzać, że nawet na pół sekundy mój wzrok nie padł na twoją parszywą gębę! To ty spoglądałeś na mnie kilka razy – dodała mrużąc oczy. -  I uprzedzając twoje pytanie; Kate mi powiedziała – uśmiechnęła się mściwie. Hermiona z Draco spojrzeli na siebie, po raz pierwszy od dłuższego czasu, nie z wściekłością, lecz ze zdziwieniem, a nawet lekkim rozbawieniem. Ginny  z Blaisem potrafili być niemożliwi i właśnie to udowadniali.
-  Ta twoja przyjaciółeczka jest chyba ślepa – pokręcił głową z rozbawieniem. – Bo ja nigdy, przenigdy bym na ciebie nie spojrzał, słowo honoru! – Blaise przystanął i z całkowitą powagą przyłożył dłoń do serca. – Przysięgam. - Ginny spojrzała na niego z ukosa i klepnęła się w czoło.
- Mam głęboko gdzieś twoje przysięganie – prychnęła. – Skoro Kate tak powiedziała, to tak było. A ty mógłbyś, choć raz, zachować się jak mężczyzna i nie być tchórzem! – dodała, podnosząc głos.
- Mogę ci udowodnić, skarbie, jak bardzo jestem męski – odparł, niebezpiecznie nachylając się nad rudą i jednoznacznie unosząc brwi do góry.
- Możesz w dupę sobie wsadzić… - niedane jednak było jej dokończenie wypowiedzi, gdyż nagle Draco oderwał się od ściany i stanął przy nich, przerywając rudej.
- Słodcy jesteście – stwierdził z udawanym rozczuleniem. – Ale teraz wypad stąd, bo normalni ludzie chcą poważnie porozmawiać – kontynuował suchym tonem, kiwając głową w stronę Hermiony. Blaise z Ginny dopiero wtedy dostrzegli, że mają towarzystwo. Ruda natychmiast zapomniała o kłótni z Zabinim i posłała przyjaciółce dwuznaczne spojrzenie, lekko unosząc brwi. Brązowowłosa tylko prychnęła i lekko zarumieniła się. Doskonale wiedziała, o co chodzi Wesley’ównie. Jest środek imprezy, a ona znajdowała się w pustym korytarzu sama z Malfoy’em. Poczuła niewyobrażalną chęć wyjaśnienia wszystkiego Ginny, że to nic nie znaczy, że są tutaj, bo się kłócili. Już miała ruszyć w jej stronę, gdy Blaise złapał nagle rudą za rękę i pociągnął w głąb lochów. Próbowała za nimi pobiec, ale niespodziewanie zatrzymał ją Malfoy, ściskając ją za ramię.
- Jeszcze nie skończyliśmy, szlamo – mimo wyraźnego negatywnego wydźwięku tych słów, oczy miał łagodne, a na ustach błądził delikatny uśmiech. Dziewczyna spojrzała na niego z niekrytym zdziwieniem. Myślała, że pojawienie się tej dwójki skutecznie zakończy ich konwersację. Po paru chwilach, gdy chłopak ciągle się nie odzywał, zniecierpliwiła się.
- Czego chcesz? – warknęła, siląc się na jak najbardziej nieprzyjazny ton. Miała dość jego gierek i zdecydowanie wolała, gdy zachowywał się normalnie; to znaczy wyzywał ją i poniżał.
- Tak sobie pomyślałem… - przerwał na chwilę – może ze mną też byś tak zatańczyła, jak z Wade’m? – zapytał z sarkastycznym uśmiechem i błyskiem w oku. Hermiona momentalnie zarumieniła się niczym dojrzała piwonia i wyrwała rękę z jego uścisku. Znów z niej drwił. Widać to było na pierwszy rzut oka. Już miała odpowiedzieć mu, co sądzi o tym pomyśle, gdy przypomniała sobie, że przecież też miała z nim pogrywać. Zgodnie ze swoimi myślami rozluźniła się i zbliżyła do Ślizgona.
- Niestety nie zasłużyłeś, kochanie – odparła pociągającym szeptem. – Ale kto wie… - przerwała, błądząc dłonią po jego torsie – jak się postarasz, to może następnym razem… - nie dokończyła, lekko łapiąc go za koszulę. Widząc osłupienie w oczach chłopaka, powoli odwróciła się i ruszyła, ponętnie kręcąc biodrami, z tryumfującym wyrazem twarzy w kierunku wieży Gryffinforu. Draco przez kilkadziesiąt sekund stał ja zaczarowany i gdy odzyskał zdolność myślenia i poruszania się, zaklął siarczyście i walnął pięścią w ścianę. Znowu dał się omotać, znowu przegrał z urokiem Granger. Znowu zrobił z siebie idiotę.


Koniec września zbliżał się nieubłagalnie – dla wielu uczniów o wiele za szybko. Skończy się miesiąc niewielu prac domowych. Od teraz zacznie się ciągła nauka i mało czasu wolnego. Hermionie trudno było nie zazdrościć młodszym rocznikom, gdy tylko pomyślała o Owutemach i turnieju zdolności magicznych. Przez jej ciągłe starcia z Malfoy’em poważnie zaniedbała naukę i dlatego teraz każdą wolną chwilę spędzała w bibliotece. Nie miała nawet czasu na spotkania z przyjaciółmi. Z Ginny nie rozmawiała od paru dni, chociaż była ciekawa, jak rozwinęła się jej sytuacja z Zabinim. Harry z Ronem próbowali zagadywać ją pomiędzy zajęciami, ale po prostu nie miała na to czasu. Czuła braki w swojej wiedzy i chciała jak najszybciej to nadrobić.
Nadszedł pierwszy dzień października. Hermiona właśnie spokojnie jadła tost z dżemem, gdy nagle McGonagall ogłosiła wstępne zasady turnieju. Dziewczyna aż zakrztusiła się jedzeniem, słysząc owe nowiny. Siedzący przy niej Harry musiał porządnie klepnąć ją w plecy; dopiero wtedy mogła normalnie oddychać. Okazało się, że w pierwszym etapie konkursu oceniać nie będzie jury, tylko uczestnicy. W Wielkiej Sali zapanował chaos. Uczniowie nie bardzo wiedzieli, co kryje się za tymi słowami; no bo jak to, współzawodnicy mieli sami siebie oceniać? Po chwili dyrektorka, próbując zapanować nad hałasem, zaczęła dokładniej omawiać zasady. Z każdego domu wybrany zostanie jeden reprezentant, mający najlepsze wyniki w nauce. Następnie czwórka zawodników stanie do rywalizacji w czterech kategoriach: eliksiry, transmutacja, obrona przed czarną magią oraz zaklęcia. Ich zadaniem będzie odpowiednio: stworzenie najbardziej zadziwiającego eliksiru, przetransmutowanie kielicha w coś niezwykłego, zręczna obrona przed niespodziewanym atakiem i tak dalej. W skrócie chodzi o to, żeby wykazać się jak największą pomysłowością i znajomością magii. Każdy występ w poszczególnej kategorii będzie oceniany przez pozostałą trójkę współzawodników w skali od zera do dziesięciu. Punkty muszą być przyznawane sprawiedliwie, zgodnie z poziomem wykonanego zadania; w innym razie grozi dyskwalifikacja.
- Także nie ma co liczyć na ulgowe traktowanie przez przyjaciół, czy też niesprawiedliwe ocenianie – odparła McGonagall ostrym tonem, sprawiając, że wiele chytrych uśmiechów zgasło na ustach. – Będzie to surowo egzekwowane – dodała jeszcze, spoglądając na wszystkich uczniów. – Dwójka uczestników, którzy zdobędą największą liczbę punktów, zakwalifikuje się do następnego poziomu. Obejmuje on współzawodnictwo z uczniami z innych szkół. Dalsze informacje przekażę w odpowiednim czasie. – Zakończyła, siadając za stołem dla nauczycieli i nie zwracając uwagi na ogólne poruszenie przy stołach.
- No nie mogę w to uwierzyć! – krzyknęła Hermiona ze łzami w oczach, kręcąc głową. – To jest niedorzeczne! – schowała twarz w dłoniach. – Teraz to już na pewno nie mam szans na przejście do drugiego etapu. Ocenianie przez współzawodników? Co za bzdura! – warknęła, energicznie machając rękoma i przy okazji wylewając sok z kielicha.
- Hermiono, spokojnie – odparł Harry, próbując zapanować nad wybuchem przyjaciółki . – To może być całkiem niezła zabawa, zobacz, nie musisz znać wszystkich zaklęć, trzeba być pomysłowym! Na pewno będzie to dużo ciekawsze od zwykłej rywalizacji – stwierdził z łagodnym uśmiechem i otoczył Hermionę ramieniem. – Nie masz się co martwić.
- W tym problem Harry! Ja nie jestem pomysłowa, moja wiedza zawsze dawała mi ogromną przewagę, a teraz… - przerwała, wtulając się w przyjaciela. Harry widząc jej ogólne załamanie, tylko pokręcił głową.
- Ty nie jesteś pomysłowa? – zapytał ze szczerym zdziwieniem. – Jak nie ty, to chyba nikt! Więcej wiary w siebie, mała! – spojrzał na nią z rozbawieniem i puścił oczko.
- Oh, Harry, to poważna sprawa… nie dam rady – odparła załamana.
- Dwa tygodnie temu rozpaczałaś, że w ogóle nie wystąpisz w tym turnieju, a teraz masz znacznie większe szanse, skoro przechodzi dwójka uczestników, a nie tylko jeden – odparł rezolutnie Ron, zwracając uwagę dwójki przyjaciół. Hermiona faktycznie zapomniała o tym małym szczególe, zbyt przejmując się resztą. Spojrzała z mieszaniną smutku i wdzięczności na rudego.
- No tak, Ron, ale nie wiem, czy to mi wiele pomoże – odparła, nalewając sobie soku. – Po prostu nie wyobrażam sobie, że będę oceniana przez innych uczniów. Przecież nikt mnie nie lubi!
- Trzymajcie mnie – westchnął Ron z rezygnacją. – Ta rozmowa jest kompletnie bez sensu! Może powrócimy w końcu do jedzenia? Jestem okropnie głodny – stwierdził, błądząc wzrokiem po jajecznicy i parówkach. – Koniec tematu! – zarządził nagle i ku jego ogromnemu zdziwieniu, został wysłuchany. Hermiona niechętnie sięgnęła po swój niedokończony tost, a Harry zajął się rozmową z Deanem. Niestety nie był to koniec wrażeń tego październikowego poranka, o czym Gryfonka przekonała się już kilkanaście minut później.


***

Rozdział taki nijaki… W sumie niewiele się działo, ale czułam potrzebę napisania takiego spokojniejszego rozdziału. Mam nadzieję, że mimo wszystko się nie zniechęcicie.
Pozdrawiam gorąco :)

19 komentarzy:

  1. Rozdział faktycznie taki spokojniejszy, ale to nie znaczy, że nie ciekawy. Podobała mi się akcja Hermiony i Draco na korytarzu. Szkoda, że pominęłaś całe przedstawienie jakie urządził Malfoy wyciągając Gryfonkę z pokoju wspólnego Ślizgonów.
    Miałam nadzieję, że i między Ginny i Zabinim coś się wykluje w końcu, ale trudno.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W następnym rozdziale będzie więcej Ginny i Blaise, obiecuję :) Do tego rozdziału wątek ich zakładu jakoś mi nie pasował, ale w następnym jak najbardziej rozwinę temat

      Usuń
  2. było blinny.;d
    było dramione.
    jest świetnie.:D

    OdpowiedzUsuń
  3. Mało Blinny a tak na to czekało ale trudno będę czekać na następne rozdziały. Pomimo to rozdział bardzo fajny i zabawny kiedy ten Malfoy zrozumie że coś czuje do Gryfonki?. Karola

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajny rozdział kłótnie Ginny i Zabiniego naprawdę są zabawne w ogóle fajna z nich para.

    OdpowiedzUsuń
  5. Draco jaki agresywny ;o
    O ja ;p
    Świetny rozdział! ^^
    Podobała mi się kłótnia Blaise'a z Gin :D
    Haha :P
    Pozdrawiam!
    -----------
    http://poczuj-magie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział spokojny ale to dobrze czasami trzeba wyciszyć emocje. Podoba mi się bardzo pomysł sparowania Ginny z Zabinim są naprawdę dla siebie stworzeni przynajmniej w Twoim opowiadaniu. Madzia

    OdpowiedzUsuń
  7. Fantastyczny rozdział pisz tak dalej.

    OdpowiedzUsuń
  8. Lubię to podoba mi się bardzo to opowiadanie..) Dodaj prędko nowy rozdział. J.K

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo fajne opowiadanie i fajni bohaterowie czekam z ciekawością na następny rozdział. Miss doskonałości

    OdpowiedzUsuń
  10. Niesamowite to opowiadanie najbardziej podobają mi się sprzeczki Rudej i Diabła są naprawdę zabawne. Draco i Hermiona są rewelacyjni z zniecierpliwieniem czekam na nowy rozdział. Czekolada

    OdpowiedzUsuń
  11. Kiedy next? nie mogę się doczekać nowego rozdziału

    OdpowiedzUsuń
  12. Żyjesz? Dodaj już rozdział jest koniec listopada to już najwyższy czas..)

    OdpowiedzUsuń
  13. Właśnie dzięki takim opowiadaniom zakochałam się kiedyś w blogowaniu. Po prostu najczystsze dramione. Bardzo dobrze wychodzi Ci opisywanie relacji Hermiona-Draco oraz budowanie atmosfery tajemnicy. Jestem strasznie ciekawa kim tak naprawdę jest Wade i co on robi w Hogwarcie.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  14. http://stowarzyszenie-hp.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. oczarowałaś mnie tą historia ;3 czekam na wiecej ! :)
    Zapraszam na http://kolo-fortuny.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Hej,
    Tu Never i startuję z nowym opowiadaniem "Just Breathe". Serdecznie zapraszam do zapoznania się z Prologiem :)

    zajawka:
    "Urocza postać drugoplanowa. Jej wyjątkowe cechy wystarczały by mogła wybić się z tła postaci epizodycznych i czyniły z niej dobre wsparcie dla głównego bohatera. Oczywiście. Wkraczała do akcji w momencie kryzysowym i ratowała sytuację. Niewiele emocji. Jednostajne nastroje przez większość czasu. Tyle się w niej widzi.
    Spokojna, mądra, wierna, ambitna – mówimy bez zastanowienia. Myślimy, że wiemy o niej wszystko. Nie tylko my. Większość.
    A przecież zasługuje na więcej. Na znaki szczególne, słabości. Na prywatność.
    Mówimy, że ją znamy, choć nie mamy prawa do takich słów."

    Pozdrawiam i życzę weny!
    ostatnie-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  17. Bardzo ciekawy. Świetny szablon.
    http://nikt-sie-nie-spodziewal.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń