Powoli
wracała do rzeczywistości. Z wolna otworzyła oczy i spojrzała za okno. Był już
wieczór, a więc musiała przespać, co najmniej, kilka godzin. Ucieszyło ją to
bardzo, gdyż podróż bez przyjaciół była bardzo nudna. Dopiero po chwili
zorientowała się, że nie jest w przedziale sama! Przy drzwiach siedział
chłopak, a dokładniej mówiąc, spał. W pierwszej chwili wyglądał na jej
rówieśnika. Postanowiła więc dokładniej mu się przyjrzeć. Dopiero po paru
sekundach zorientowała się, z kim dzieli przedział. Nie mogła uwierzyć, że od
razu go nie poznała. Te włosy, postura, twarz. Właśnie, to w twarzy kryło się
coś, co sprawiło, że w pierwszej chwili go nie rozpoznała. Nigdy nie widziała
Malfoya takiego spokojnego, łagodnego. Brak grymasu na twarzy, brak tej
pogardliwej miny i te usta, w końcu nie zaciśnięte w wąską linię. Wyglądał tak
inaczej, że aż nienaturalnie. Przez to wszystko dziewczyna zapomniała z kim ma do
czynienia. Przecież to Malfoy, wróg numer jeden! Jedyna osoba, której w ogóle
nie szanowała i z którą nie chciała mieć żadnego kontaktu. Powoli wrócił zdrowy
rozsądek. Zerwała się z fotela i szybkim ruchem znalazła się przy blondynie.
Nie miała zamiaru siedzieć z nim, jakby nigdy nic. Szturchnęła go mocno nogą.
Ślizgon od razu obudził się i zerwał na nogi, z dość komicznym
zdezorientowaniem na twarzy. Jednak gdy tylko zobaczył Hermionę od razu się opanował.
Na jego twarz wpełznął drwiący uśmiech i już po chwili dziewczyna usłyszała
jego kpiący głos.
- No proszę Granger, śpiąca królewna się obudziła. Powiedz mi, jak to
jest jechać do Hogwartu zupełnie sama, bez swoich „wspaniałych” przyjaciół?
Czyżby w końcu zrozumieli, że jesteś nic nie wartą szlamą i dali sobie z tobą
spokój? Bo jeśli tak, to chyba muszę im osobiście pogratulować. – W tym
momencie gryfonka straciła cierpliwość. Zmroziła blondyna spojrzeniem, jednak
nie chciała dać się sprowokować i odezwała się spokojnym, lecz ociekającym
jadem głosem:
- Malfoy, myślę, że ty jak nikt inny wiesz, jak to jest żyć bez
przyjaciół. W końcu nigdy ich nie miałeś. A o mnie się nie martw, Harry, Ron i Ginny
dotrą do Hogwartu jutro. Teraz żegnam, nie mam zamiaru tracić czasu na rozmowy
z osobą twego pokroju – Gryfonka nie patrząc na Malfoya szybko wyszła z
przedziału. Wiedziała, że to spotkanie będzie wyglądało dokładnie tak. W końcu
czego można oczekiwać po siedmiu latach nienawiści. Mimo wszystko ta rozmowa
zrobiła inne wrażenie, niż wcześniejsze konfrontacje. Poczuła się lekko urażona
po słowach chłopaka, chociaż zazwyczaj jej to nie ruszało. Chyba jednak gdzieś
w głębi serca miała nadzieję, że ślizgon się zmienił. Przecież tak spokojnie
wyglądał, gdy spał. Hermiona odrzuciła od siebie tę myśl. Nie miała zamiaru
zaprzątać sobie głowy kimś, z kim nigdy nie będzie miała bliższego kontaktu.
Nie wyobrażała sobie tego, nawet jeśli chłopak by się zmienił. Tylu lat
upokorzeń, ciągłej walki nie dało się zapomnieć. Postanowiła poszukać jakiegoś
wolnego miejsca w przedziału i spokojnie przeczekać dalszą podróż.
Pociąg zatrzymał się po dwóch godzinach. Dziewczyna
wstała i ruszyła do przedziału, w którym zostawiła Malfoya i jak się okazało
również swój kufer. Na szczęście przedział był pusty. Szybkim krokiem podeszła
do walizki i pociągnęła za rączkę. Niestety, ani drgnęła. Hermiona spróbowała
jeszcze raz – nic to nie dało. Nie mogła uwierzyć w swojego pecha, pewnie
walizka o coś się zablokowała.
- Ekhm, może ci pomóc? Jak widać nie radzisz sobie najlepiej. Któż by
pomyślał, Granger nie potrafi sobie z czymś poradzić. – Dziewczyna odwróciła
się ze zdziwieniem w stronę, z której dobiegał głos i ujrzała Malfoya. Myślała,
że już wyszedł. Jednak on stał w drzwiach i z pewnym siebie uśmiechem spoglądał
na dziewczynę. Od razu poczuła jak wzbiera w niej wściekłość. Zamknęła oczy i
spróbowała się uspokoić, bo obiecała sobie, że nie da się sprowokować.
Zignorowała ślizgona i dalej mocowała się z kufrem. Po chwili jednak poczuła
jego rękę na swoim ramieniu. Tego było już za wiele. Dała mu jasno do
zrozumienia, że nie potrzebuje pomocy, a w szczególności od niego. Jej cierpliwość
i opanowanie zniknęły w mgnieniu oka.
- Nie potrzebuję twojej pomocy, więc mógłbyś, z łaski swojej, dać mi
spokój? Której części tego zdania, Malfoy, nie zrozumiałeś? Wiem, że jesteś
kretynem i idiotą, ale nie sądziłam, że aż tak wielkim– Jej głos zabrzmiał o
wiele ostrzej niż się spodziewała, ale nie żałowała tego, bo chłopak w pierwszej
chwili nie potrafił ukryć zdziwienia na twarzy. Dopiero potem pojawiło się na
niej coś na kształt grymasu, chłopak jednak już zdołał przywołać kolejny lekko
sarkastyczny uśmiech. Podszedł do dziewczyny i jak gdyby nigdy nic, zdjął
walizkę i postawił ją przed nią. Hermiona myślała, że ten wyjdzie bez słowa,
jednak on powoli zatrzymał się w drzwiach, obrócił w jej stronę i zaczął
intensywnie wpatrywać się w twarz dziewczyny. Gryfonka myślała, że zaraz
wybuchnie. Co za gburowaty palant! Jeszcze pewnie sądzi, że mu podziękuję!
Niedoczekanie jego! Dźwignęła walizkę i szybkim krokiem wyminęła go. Co jak co,
ale udawać, że zrobił jej wielką łaskę, to ona nie będzie. Zniżać się do jego
poziomu też nie miała zamiaru. Wyszła z pociągu i skierowała się w stronę
zamku.
Pokój wydał jej się ogromy. Przyzwyczajona do
dormitoriów dzielonych z dziewczynami, w tym czuła się nieswojo. Bardzo podobało jej się ogromne łóżko z baldachimem,
piękne, stare biurko, no i te regały z książkami. Już nie mogła się doczekać,
aż znajdzie czas żeby przejrzeć te wszystkie cudowne książki znajdujące się na
nich. Osobna łazienka także była dużym udogodnieniem. W szczególności spodobała
jej się ogromna wanna. Uwielbiała rozmyślać i czytać książki leżąc w gorącej
wodzie. Dodatkową
atrakcją był wielki salon z kanapą, fotelami i kominkiem. Aż nie mogła
uwierzyć, że to wszystko jest tylko jej. W wyobraźni już widziała, jak zaprasza
tu przyjaciół i może nawet organizuje jakieś imprezy. Postanowiła trochę odświeżyć się po podróży i zejść do Wielkiej Sali na
kolację. Po kilku minutach schodziła już po schodach na korytarzu. Bez
przyjaciół czuła się trochę zagubiona. Zawsze ktoś przy niej był. Pocieszała
się myślą, że już jutro ich zobaczy. Nawet nie zauważyła, kiedy dotarła pod
drzwi Wielkiej Sali. Otworzyła je z głośnym skrzypnięciem i weszła do środka.
Atmosfera tam panująca była jak zwykle niesamowita. Przy stole siedziało już
większość uczniów i słyszało się odgłosy wielu rozmów. Wszystko wydawało się
takie normalne, naturalne, jakby nikt nie pamiętał tego, co się działo tu zaledwie
kilka miesięcy wcześniej. Hermiona zajęła miejsce przy stole gryfonów i
zapatrzyła się przed siebie. Z rozmyślań wyrwał ją głos Snape, dyrektora
Hogwartu, który przeprowadził ceremonię przydziału i powiedział kilka słów
powitania. Po paru minutach na stołach pojawiły się przeróżne smakołyki.
Dziewczyna jednak nie miała apetytu. Dłubała zaciekle widelcem w piersi z
kurczaka, gdy nagle poczuła na sobie czyjś wzrok. Zdezorientowana rozejrzała
się dookoła. Jej wzrok zatrzymał się na stole ślizgonów, a konkretnie, na
pewnym arystokratycznym dupku, który intensywnie się w nią wpatrywał. Hermiona
ze zdziwienia otworzyła lekko usta i natychmiast się odwróciła, nie chcąc, żeby
Malfoy zobaczył rumieniec na jej twarzy. Czemu on musi ją tak irytować, a jednocześnie ciekawić? Jego zachowanie było co najmniej dziwne, zupełnie niezrozumiałe dla dziewczyny. Nie miała pojęcia co się dzieje,
ale czuła, że nie wyniknie z tego nic dobrego.
Całe szczęście, że chociaż Hermiona dalej zachowuje się normalnie, to znaczy jest niemiła dla Malfoy'a i nie daje się nabrać na jego miłe zachowanie.
OdpowiedzUsuńMyślałam, że to Draco specjalnie zablokował jej kufer, żeby dziewczyna nie mogła go zdjąć i żeby wróciła pociągiem do Londynu. W końcu Gryfonka potraktowała go niemiło, to byłoby normalne, gdyby chciał się zemścić. Ciekawa jestem, jak dalej wytłumaczysz jego miłe zachowanie. Bo oferta pomocy na pewno była miła.
To opóźnienie przybycia do Hogwartu Harrego, Rona i Ginny trochę podejrzane mi się wydaje. Załatwiają sprawy Zakonu? Przecież Hermiona też jest w Zakonie. Mam nadzieję, że faktycznie dotrą następnego dnia, bo dziwnie jest czytać o Hermionie bez Harrego i Rona.
Pozdrawiam.
A właśnie jak dla mnie zachowanie Hermiony jest dosyć dziecinne. O ile podoba mi się narracja (która nie oszukujmy się jest pisana w trzeciej osobie, ale z naciskiem na przeżycia wewnętrzne Hermiony) i myśli Hermiony (i to co działo się w prologu), o tyle jej kwestie w obcowaniu z Draco wydają mi się nienaturalne i nieadekwatne. Za to Malfoy zachowuje się, jak arystokrata, czyli tak, jak powinien. No może oprócz haniebnego zasadzenia się na śpiącą Granger, ale to i tak nie doszło do skutku, więc się nie liczy!
OdpowiedzUsuńCo nie zmienia faktu, że całość wywiera na mnie dobry efekt :)