15 czerwca 2013

Rozdział II

 Powoli wracała do rzeczywistości. Z wolna otworzyła oczy i spojrzała za okno. Był już wieczór, a więc musiała przespać, co najmniej, kilka godzin. Ucieszyło ją to bardzo, gdyż podróż bez przyjaciół była bardzo nudna. Dopiero po chwili zorientowała się, że nie jest w przedziale sama! Przy drzwiach siedział chłopak, a dokładniej mówiąc, spał. W pierwszej chwili wyglądał na jej rówieśnika. Postanowiła więc dokładniej mu się przyjrzeć. Dopiero po paru sekundach zorientowała się, z kim dzieli przedział. Nie mogła uwierzyć, że od razu go nie poznała. Te włosy, postura, twarz. Właśnie, to w twarzy kryło się coś, co sprawiło, że w pierwszej chwili go nie rozpoznała. Nigdy nie widziała Malfoya takiego spokojnego, łagodnego. Brak grymasu na twarzy, brak tej pogardliwej miny i te usta, w końcu nie zaciśnięte w wąską linię. Wyglądał tak inaczej, że aż nienaturalnie. Przez to wszystko dziewczyna zapomniała z kim ma do czynienia. Przecież to Malfoy, wróg numer jeden! Jedyna osoba, której w ogóle nie szanowała i z którą nie chciała mieć żadnego kontaktu. Powoli wrócił zdrowy rozsądek. Zerwała się z fotela i szybkim ruchem znalazła się przy blondynie. Nie miała zamiaru siedzieć z nim, jakby nigdy nic. Szturchnęła go mocno nogą. Ślizgon od razu obudził się i zerwał na nogi, z dość komicznym zdezorientowaniem na twarzy. Jednak gdy tylko zobaczył Hermionę od razu się opanował. Na jego twarz wpełznął drwiący uśmiech i już po chwili dziewczyna usłyszała jego kpiący głos.
- No proszę Granger, śpiąca królewna się obudziła. Powiedz mi, jak to jest jechać do Hogwartu zupełnie sama, bez swoich „wspaniałych” przyjaciół? Czyżby w końcu zrozumieli, że jesteś nic nie wartą szlamą i dali sobie z tobą spokój? Bo jeśli tak, to chyba muszę im osobiście pogratulować. – W tym momencie gryfonka straciła cierpliwość. Zmroziła blondyna spojrzeniem, jednak nie chciała dać się sprowokować i odezwała się spokojnym, lecz ociekającym jadem głosem:
- Malfoy, myślę, że ty jak nikt inny wiesz, jak to jest żyć bez przyjaciół. W końcu nigdy ich nie miałeś. A o mnie się nie martw, Harry, Ron i Ginny dotrą do Hogwartu jutro. Teraz żegnam, nie mam zamiaru tracić czasu na rozmowy z osobą twego pokroju – Gryfonka nie patrząc na Malfoya szybko wyszła z przedziału. Wiedziała, że to spotkanie będzie wyglądało dokładnie tak. W końcu czego można oczekiwać po siedmiu latach nienawiści. Mimo wszystko ta rozmowa zrobiła inne wrażenie, niż wcześniejsze konfrontacje. Poczuła się lekko urażona po słowach chłopaka, chociaż zazwyczaj jej to nie ruszało. Chyba jednak gdzieś w głębi serca miała nadzieję, że ślizgon się zmienił. Przecież tak spokojnie wyglądał, gdy spał. Hermiona odrzuciła od siebie tę myśl. Nie miała zamiaru zaprzątać sobie głowy kimś, z kim nigdy nie będzie miała bliższego kontaktu. Nie wyobrażała sobie tego, nawet jeśli chłopak by się zmienił. Tylu lat upokorzeń, ciągłej walki nie dało się zapomnieć. Postanowiła poszukać jakiegoś wolnego miejsca w przedziału i spokojnie przeczekać dalszą podróż.  
Pociąg zatrzymał się po dwóch godzinach. Dziewczyna wstała i ruszyła do przedziału, w którym zostawiła Malfoya i jak się okazało również swój kufer. Na szczęście przedział był pusty. Szybkim krokiem podeszła do walizki i pociągnęła za rączkę. Niestety, ani drgnęła. Hermiona spróbowała jeszcze raz – nic to nie dało. Nie mogła uwierzyć w swojego pecha, pewnie walizka o coś się zablokowała.
- Ekhm, może ci pomóc? Jak widać nie radzisz sobie najlepiej. Któż by pomyślał, Granger nie potrafi sobie z czymś poradzić. – Dziewczyna odwróciła się ze zdziwieniem w stronę, z której dobiegał głos i ujrzała Malfoya. Myślała, że już wyszedł. Jednak on stał w drzwiach i z pewnym siebie uśmiechem spoglądał na dziewczynę. Od razu poczuła jak wzbiera w niej wściekłość. Zamknęła oczy i spróbowała się uspokoić, bo obiecała sobie, że nie da się sprowokować. Zignorowała ślizgona i dalej mocowała się z kufrem. Po chwili jednak poczuła jego rękę na swoim ramieniu. Tego było już za wiele. Dała mu jasno do zrozumienia, że nie potrzebuje pomocy, a w szczególności od niego. Jej cierpliwość i opanowanie zniknęły w mgnieniu oka.
- Nie potrzebuję twojej pomocy, więc mógłbyś, z łaski swojej, dać mi spokój? Której części tego zdania, Malfoy, nie zrozumiałeś? Wiem, że jesteś kretynem i idiotą, ale nie sądziłam, że aż tak wielkim– Jej głos zabrzmiał o wiele ostrzej niż się spodziewała, ale nie żałowała tego, bo chłopak w pierwszej chwili nie potrafił ukryć zdziwienia na twarzy. Dopiero potem pojawiło się na niej coś na kształt grymasu, chłopak jednak już zdołał przywołać kolejny lekko sarkastyczny uśmiech. Podszedł do dziewczyny i jak gdyby nigdy nic, zdjął walizkę i postawił ją przed nią. Hermiona myślała, że ten wyjdzie bez słowa, jednak on powoli zatrzymał się w drzwiach, obrócił w jej stronę i zaczął intensywnie wpatrywać się w twarz dziewczyny. Gryfonka myślała, że zaraz wybuchnie. Co za gburowaty palant! Jeszcze pewnie sądzi, że mu podziękuję! Niedoczekanie jego! Dźwignęła walizkę i szybkim krokiem wyminęła go. Co jak co, ale udawać, że zrobił jej wielką łaskę, to ona nie będzie. Zniżać się do jego poziomu też nie miała zamiaru. Wyszła z pociągu i skierowała się w stronę zamku.



Pokój wydał jej się ogromy. Przyzwyczajona do dormitoriów dzielonych z dziewczynami, w tym czuła się nieswojo.  Bardzo podobało jej się ogromne łóżko z baldachimem, piękne, stare biurko, no i te regały z książkami. Już nie mogła się doczekać, aż znajdzie czas żeby przejrzeć te wszystkie cudowne książki znajdujące się na nich. Osobna łazienka także była dużym udogodnieniem. W szczególności spodobała jej się ogromna wanna. Uwielbiała rozmyślać i czytać książki leżąc w gorącej wodzie. Dodatkową atrakcją był wielki salon z kanapą, fotelami i kominkiem. Aż nie mogła uwierzyć, że to wszystko jest tylko jej. W wyobraźni już widziała, jak zaprasza tu przyjaciół i może nawet organizuje jakieś imprezy. Postanowiła trochę odświeżyć się po podróży i zejść do Wielkiej Sali na kolację. Po kilku minutach schodziła już po schodach na korytarzu. Bez przyjaciół czuła się trochę zagubiona. Zawsze ktoś przy niej był. Pocieszała się myślą, że już jutro ich zobaczy. Nawet nie zauważyła, kiedy dotarła pod drzwi Wielkiej Sali. Otworzyła je z głośnym skrzypnięciem i weszła do środka. Atmosfera tam panująca była jak zwykle niesamowita. Przy stole siedziało już większość uczniów i słyszało się odgłosy wielu rozmów. Wszystko wydawało się takie normalne, naturalne, jakby nikt nie pamiętał tego, co się działo tu zaledwie kilka miesięcy wcześniej. Hermiona zajęła miejsce przy stole gryfonów i zapatrzyła się przed siebie. Z rozmyślań wyrwał ją głos Snape, dyrektora Hogwartu, który przeprowadził ceremonię przydziału i powiedział kilka słów powitania. Po paru minutach na stołach pojawiły się przeróżne smakołyki. Dziewczyna jednak nie miała apetytu. Dłubała zaciekle widelcem w piersi z kurczaka, gdy nagle poczuła na sobie czyjś wzrok. Zdezorientowana rozejrzała się dookoła. Jej wzrok zatrzymał się na stole ślizgonów, a konkretnie, na pewnym arystokratycznym dupku, który intensywnie się w nią wpatrywał. Hermiona ze zdziwienia otworzyła lekko usta i natychmiast się odwróciła, nie chcąc, żeby Malfoy zobaczył rumieniec na jej twarzy. Czemu on musi ją tak irytować, a jednocześnie ciekawić? Jego zachowanie było co najmniej dziwne, zupełnie niezrozumiałe dla dziewczyny. Nie miała pojęcia co się dzieje, ale czuła, że nie wyniknie z tego nic dobrego. 

2 komentarze:

  1. Całe szczęście, że chociaż Hermiona dalej zachowuje się normalnie, to znaczy jest niemiła dla Malfoy'a i nie daje się nabrać na jego miłe zachowanie.
    Myślałam, że to Draco specjalnie zablokował jej kufer, żeby dziewczyna nie mogła go zdjąć i żeby wróciła pociągiem do Londynu. W końcu Gryfonka potraktowała go niemiło, to byłoby normalne, gdyby chciał się zemścić. Ciekawa jestem, jak dalej wytłumaczysz jego miłe zachowanie. Bo oferta pomocy na pewno była miła.
    To opóźnienie przybycia do Hogwartu Harrego, Rona i Ginny trochę podejrzane mi się wydaje. Załatwiają sprawy Zakonu? Przecież Hermiona też jest w Zakonie. Mam nadzieję, że faktycznie dotrą następnego dnia, bo dziwnie jest czytać o Hermionie bez Harrego i Rona.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. A właśnie jak dla mnie zachowanie Hermiony jest dosyć dziecinne. O ile podoba mi się narracja (która nie oszukujmy się jest pisana w trzeciej osobie, ale z naciskiem na przeżycia wewnętrzne Hermiony) i myśli Hermiony (i to co działo się w prologu), o tyle jej kwestie w obcowaniu z Draco wydają mi się nienaturalne i nieadekwatne. Za to Malfoy zachowuje się, jak arystokrata, czyli tak, jak powinien. No może oprócz haniebnego zasadzenia się na śpiącą Granger, ale to i tak nie doszło do skutku, więc się nie liczy!
    Co nie zmienia faktu, że całość wywiera na mnie dobry efekt :)

    OdpowiedzUsuń