22 czerwca 2013

Rozdział III

Czujesz, że to nie jest to, że twoje życie nie jest do końca pełne. Czegoś w nim brakuje. Niby wszystko jest w porządku, ale wewnątrz odczuwasz pustkę. Starasz się tego nie pokazywać, ukrywasz swe ponure myśli za sztucznym uśmiechem. Czasem nawet sama przez chwilę myślisz, że jest dobrze. Zaraz jednak powraca to uczucie, które gnębi cię od środka. Hermiona czuła się tak od dłuższego czasu. Miała przyjaciół, dobrze się uczyła, lecz mimo wszystko nie była do końca szczęśliwa. Brakowało jej osoby, która zawsze byłaby przy niej, bez względu na wszystko. Dzisiaj takie myśli krążyły po jej głowie od samego rana, psując humor na resztę dnia. Zła zeszła na śniadanie. Z impetem otworzyła drzwi do Wielkiej Sali i gdy tylko jej wzrok spoczął na stole Gryfonów, szeroki uśmiech pojawił się na jej twarzy. Jej przyjaciele wrócili! Szybkim krokiem podeszła do nich i przytuliła się do Ginny.
- Co tu robicie? Mieliście być dopiero wieczorem! Na Merlina, jak się cieszę! Jednak nie będę musiała całego dnia spędzać sama! A teraz, Ginny, opowiadaj, jakie to sprawy Zakonu was zatrzymały – Hermiona zarzuciła rudą gradem pytań. Wesley’ówna serdecznie się roześmiała, słysząc podekscytowanie przyjaciółki.
- Też się cieszę, że cię widzę Herm! W sumie, to nic ważnego, okazało się, że trzeba było zrobić porządek na Grimmauld Place. Mama oczywiście od razu zgłosiła mnie i Rona, a że Harry był przy tej rozmowie, to też zaproponował, że pomoże. Ogólnie mówiąc nic cię nie ominęło, no chyba że wszędzie unoszące się tumany kurzu. Myślałam, że zabiję mamę za ten pomysł, ale wiesz jaka ona jest – dziewczyna westchnęła przeciągle. Hermionie kamień spadł z serca, słysząc taką odpowiedź, bo już myślała, że stało się coś naprawdę poważnego. Dalszą część śniadania spędziła na rozmowie z chłopakami i na wypytywaniu ich, co robili w czasie wolnego. Okazało się, że Ron poznał nawet jakąś dziewczynę, ale ich znajomość trwała krótko, bo jak zwykle rudzielec palnął coś głupiego, czym zniweczył szansę na dalsze kontakty. Brązowowłosa słysząc te rewelacje szczerze się roześmiała, wyobrażając sobie Rona w „akcji”.
Pojawienie się przyjaciół znacznie poprawiło jej samopoczucie. Z uśmiechami na twarzach trójka przyjaciół udała się na transmutację. Przez całe zajęcia powtarzali poznane zaklęcia i Hermiona miała okazję zdobyć parę punktów dla swojego domu. Potem mieli eliksiry. Z ponurymi minami weszli do lochów. Harry z Ronem od razu rzucili się w stronę jednej z ławek, a Hermiona została na środku sali, rozglądając się za miejscem. Pech chciał, że jedyną wolną ławkę zobaczyła na samym końcu lochów. Nie mając innego wyjścia niechętnie się tam udała. Nie lubiła siedzieć tak daleko, bo trudno było jej się wtedy skupić. Właśnie wyjmowała księgi, gdy usłyszała, jak ktoś opada na krzesło obok niej. Ze zdziwieniem odwróciła się i ze zdumienia aż otworzyła buzię. Musiała wyglądać przekomicznie, bo na ustach jej „partnera” pojawił się kpiący uśmieszek.
- Malfoy?! Co TY tutaj robisz?
- Jakbyś Granger nie zauważyła, to siedzę – odparł znudzonym tonem.
- Oh, pytałam, czemu siedzisz akurat tutaj, dupku.
- Chyba serio masz problemy z postrzeganiem rzeczywistości. Jak każdy normalny człowiek by zauważył, wszystkie inne miejsca są zajęte. Nie pochlebiaj sobie, na pewno nie usiadłem tutaj z własnej woli i dla przyjemności. – Hermiona dopiero teraz rozejrzała się po sali – faktycznie, wszystkie miejsca były już zajęte. Zarumieniła się lekko z powodu swojego gapiostwa. Jednak nie miała zamiaru dać za wygraną i słodkim głosem ponownie odezwała się do chłopaka.
- Malfoy, oczywiście, że to zauważyłam, przecież taka tępa jak ty nie jestem. Chodziło mi bardziej o to, co się stało z twoim ukochanym Blaisem. Czyżby w końcu dotarło do niego, jaki beznadziejny jesteś? Jeżeli tak, to chciałabym mu osobiście pogratulować – dziewczyna specjalnie powtórzyła wcześniejsze słowa chłopaka z pociągu. Malfoy tylko pokręcił głową, ze współczuciem wymalowanym na twarzy.
- Granger, teraz jestem już pewny, że coś z tobą nie tak. Zabini siedzi ze swoją dziewczyną, a ja, jako niezwykle wyrozumiały kolega, nie mam mu tego za złe. Na przyszłość radzę rozejrzeć się wokół siebie, a nie tylko patrzeć na czubek swojego nosa, Granger, bo stajesz się jeszcze bardziej żałosna niż zwykle. – Byli tak zajęci wzajemnym warczeniem na siebie, że nawet nie zauważyli, że od dobrych kilku minut stoi nad nimi Snape. Z dyskusji wyrwało ich dopiero głośne chrząknięcie.
- Minus dziesięć punktów dla Gryffindoru za nieuważanie na lekcji! I Garnger, jeżeli chcesz się umówić z Draconem na randkę, to są do tego lepiej przystosowane miejsca, niż moja sala – skończywszy mówić, odszedł z sarkastycznym uśmiechem na twarzy. Hermiona aż się zapowietrzyła z nerwów. Nie dość, że odebrał punkty tylko jej domowi, to nawet słowem nie skomentował zachowania Malfoy’a! Wszystko zwalił na nią. Już sama nie wiedziała, kogo w tej chwili bardziej nienawidzi: Snape, z lisim uśmiechem na twarzy, czy Ślizgona beztrosko rozwalonego na krześle z tryumfującym uśmiechem na twarzy. Jednego była pewna – nie ujdzie to Malfoy’owi na sucho.  Postanowiła jednak rozliczyć się z nim potem. Nie chciała stracić więcej punktów przez głupotę tlenionego.

Wściekła dłubała widelcem w makaronie. Do tej pory złość nie chciała z niej ulecieć. Cały czas myślała, jakby tu zemścić się na Malfoy’u. Harry z Ronem ze śmiechem wpatrywali się w Gryfonkę. Wyglądała tak uroczo, gdy się złościła.
- A wy, czego się szczerzycie? Nie macie lepszych rzeczy do roboty?!
- Ron, zobacz, jaka ona wojownicza! –zaśmiał się Harry - Spokojnie Herm, złość piękności szkodzi. A poza tym, wcale nie było tak źle, Snape zawsze się tak zachowuje. Jakaś przewrażliwiona się zrobiłaś. – W odpowiedzi chłopak dostał makaronem prosto w czoło.


- Draco, coś ty taki szczęśliwy? Na loterii wygrałeś, czy co? – Blaise wpatrywał się w kumpla. Już dawno nie widział go takiego rozbawionego. Od czasu wojny chodził wiecznie zamyślony i smutny.
- Ciągle mam w głowie minę Granger, gdy Snape odebrał jej punkty. To było takie piękne, że ledwo powtrzymałem się od parsknięcia śmiechem! Wyglądała jakby nie wiedziała, czy się ma rozpłakać czy wybuchnąć ze złości. Po prostu bezbłędny widok! – Ślizgon zaniósł się śmiechem.
- Przesadzasz stary, było zabawnie, ale chyba nie aż tak! Granger zazwyczaj zachowuje się co najmniej dziwnie. Ale odbiegając od tematu… Rozumiem, że nie jesteś zły, że usiadłem z Margaret?
- Wkurwiłem się strasznie, ale po tej akcji na eliksirach, czuję, że siedzenie z Granger może być całkiem zabawne. Tyle możliwości do wkurzania jej! Już ja się postaram, żeby zapamiętała te zajęcia – chytry uśmiech pojawił się na jego ustach. – Zobacz, jaka jest ciągle zła, grzebie w tym talerzu, jakby to była jego wina! – Hermiona faktycznie dalej walczyła z makaronem. Blaise musiał przyznać Draconowi rację, może dręczenie Granger będzie jednak dobrą zabawą?

Po całym dniu zajęć i dwóch godzinach w bibliotece, spędzonych na odrabianiu pracy domowej, Hermiona weszła ledwo żywa do swojego salonu. Od razu rozpaliła ogień w kominku i opadła na jeden z foteli. Odetchnęła z ulgą i rozejrzała się po pokoju. Dopiero po chwili zauważyła drzwi, których, mogłaby przysiąc, wcześniej nie było. Zerwała się z fotela zaciekawiona. Co na Merlina? Na pewno ich tu wcześniej nie było! Bez dłuższego zastanawiania się otworzyła drzwi i wparowała, jak się okazało, do pokoju. Chwilę zajęło jej przystosowanie się do panującej w pomieszczeniu ciemności. Szybko zapaliła światło. Nagle z lewej strony dobiegł ją cichy jęk. Odwróciła się zaskoczona i ujrzała ogromne łóżko podobne do jej własnego i jakąś postać na nim leżącą. Z zaskoczenia aż otworzyła usta.
- Co do kurwy nędzy – usłyszała przytłumiony głos. Postać podniosła się z łóżka i Hermiona ujrzała kogoś, kogo nigdy by się nie spodziewała.
- Malfoy?! Co TY tu robisz? To moje dormitorium! Wynoś się! Nie mam pojęcia, jak się tu dostałeś, ale masz natychmiast się wynieść! – Ślizgon ledwo powstrzymał się od śmiechu. Ta dziewczyna jest niemożliwa! Niby taka ułożona, a tu proszę, takie zachowanie.
- Granger, co za kompletny brak kultury. Po pierwsze, wparowałaś tu bez zaproszenia. Ba! Nawet bez pukania. Po drugie, bezczelnie mnie obudziłaś i jeszcze masz czelność się na mnie wydzierać. Jakbyś nie wiedziała, to jest MÓJ pokój, a nie twój. Z tego, co wiem, twoja nora jest po przeciwnej stronie. Więc teraz, z łaski swojej, zabieraj tyłek z mojej sypialni i daj mi spokojnie spać! – warknął lekko zły. Nienawidził, gdy ktoś go budził. I to w taki sposób! Hermiona miała za to minę jakby dostała zaklęciem oszałamiającym. Jak to jego pokój? Jaki JEGO pokój?! Nikt jej nie mówił, że ma dzielić z kimś swój raj. To chyba jakiś żart! Nie zaszczycając Ślizgona nawet spojrzeniem, zniknęła w drzwiach, tak szybko, jak się w nich pojawiła. Draco pokręcił tylko głową. Mieszkanie tutaj zapowiadało się jeszcze ciekawiej niż wspólne siedzenie na eliksirach. Gdy McGonagall powiedziała mu, że jako Perfekt Naczelny ma zamieszkać w oddzielnym dormitorium, naprawdę się ucieszył. Lubił samotność i niezależność. Jego mina zrzedła, jak tylko dowiedział się, że nie będzie jednak mieszkał sam, tylko z największą kujonką w dziejach Hogawrtu. Nie potrafił nawet ukryć oburzenia. Nie wyobrażał sobie przebywania w towarzystwie kogoś takiego dłużej niż kilka godzin. Jednakże dyrektorka była nieugięta. Wyszedł z gabinetu mrucząc pod nosem przekleństwa. Nie spodziewał się jednak, że Granger o niczym nie wie. Dlatego jakież było jego zaskoczenie, gdy zobaczył wściekłą Gryfonkę w swoim pokoju. Co jak co, ale usposobieniem spokoju i taktu to ona nie była. Mało kto miał taki temperament. Na szczęście, on również do aniołków nie należał i nie miał zamiaru pozwalać Granger na zbyt wiele. Jeszcze się dziewczyna nauczy, kto z ich dwójki jest najważniejszy. Już on się o to postara. W jego głowie powoli rodził się, jego zdaniem, iście szatański plan.

6 komentarzy:

  1. Ciekawie się zapowiada. Akcja powoli zaczyna się rozkręcać. Zastanawia mnie na jaki to pomysł wpadł Draco tym razem :)
    Ładnie piszesz, przyjemnie się czyta. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak ja uwielbiam te potyczki słowne między Hermioną i Draco! Fajnie Ci to wychodzi. W sumie to dopiero początek opowiadania, więc jeszcze akcja nie zdążyła się zbytnio rozwinąć, ale i tak jest ciekawie.
    Życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Podoba mi sie twój pomysł na opowiadanie. Idealnie ujęłaś nienawiść i zaciekawienie, jakie pomi,ędzy Hermioną i Draco sie zrodziło. Trochę mnie dziwi fakt, że dzielą oboje dormitorium. Fakt, są juz prawie dorośli, ale jednak wciąż są w Hogwarcie, gdzie od zawsze obowiązywał podział na płeć żeńską i męską.
    apewno będę tu częściej zaglądać.
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie na metafizyczne.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Snape nie byłby sobą, gdyby chociaż raz potraktował Gryfonów i Ślizgonów tak samo. Biedna Hermiona, że trafiło akurat na nią.
    U Ciebie Draco jest takiś doroślejszy - książkowa wersja raczej wydarłaby się na jakiegoś ucznia, żeby natychmiast zwolnił mu miejsce, niż usiadł obok szlamy. W ogóle Twój Draco traktuje Hermionę jako swojego wroga, ciągle robi jej przytyki i ją dręczy. Ale są to raczej kłotnie równego z równym, też więc jest inaczej niż w książce. Trudno jednak byłoby napisać dramione, gdyby Draco ciągle uważał Hermionę za podlejszy gatunek, nie wart nawet jego spojrzenia.
    Hermiona zachowała się bardzo nieostrożnie, wypytując Ginny o sprawy Zakonu podczas śniadania. Nie zdziwiłabym się, gdyby odpowiedź Weasley miała ją tylko zbyć. Hermiona naprawdę jest jakaś rozkojarzona. Jak to powiedział Draco "ma problemy z postrzeganiem rzeczywistości". A to oczywiście prowadzi do wielkich kłopotów. Szczególnie jeśli jest się czarownicą i uczy w szkole magii. Jeszcze trochę i zamieni się w Seamusa, wysadzając klasę Snape'a w powietrze.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawie to wszystko się zapowiada to muszę przyznać. Kłótnie Hermiony i Dracona świetnie ci wychodzą ;) Brzmią energicznie i żywo. Zachowanie Snape'a ha! typowe dla niego. Ogólnie to lubię strasznie twoich bohaterów. Draco nie brzmi jak dziecinny prostak i nie spływa na niego nagle miłość nie wiadomo skąd, a z Hermiony nie robisz skończonej idiotki ( jak to dzieje się na większości blogów ) jest inteligentna, taka jaką ją Rowling stworzyła ;)
    Oczywiście obserwuję. Mam nadzieję, że niedługo dodasz nowy rozdział, bo ten tutaj z czerwca a już za połową lipca jesteśmy. Nie poganiam oczywiście mam tylko nadzieję, że niedługo coś od ciebie przeczytam.
    Jeśli sekundę znajdziesz zapraszam do siebie malfoy-issue.blogspot.com może ci przypadnie do gustu.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Będę zobowiązana jeśli poinformujesz mnie o nowej notce na: http://odcienie--magii.blogspot.com/. Blog jest naprawdę rewelacyjny. Z góry dziękuję i przepraszam za kłopot.

    OdpowiedzUsuń