Mocno przyparł ją do ściany. Intensywnie wpatrywał
się w jej twarz, lewą dłonią błądząc po talii, a prawą opierając na ścianie tuż przy uchu dziewczyny. Hermiona
z trudem oddychała. Miał taką idealną twarz, taką piękną. I to właśnie ona
mogła podziwiać ją z tak bliska. Chłopak zniecierpliwiony szybko pochylił się
nad jej szyją. Dziewczyna cicho jęknęła czując jego język w zagłębieniu
obojczyka. Wplotła dłonie w jego cudowne włosy i przyciągnęła jeszcze bliżej
siebie. Teraz nie dzielił ich nawet jeden milimetr. Czując jego pocałunki coraz
wyżej, Gryfonka wygięła się w łuk. Delikatne usta na jej szyi przyprawiały ją o
dreszcze. W końcu chłopak dotarł do jej ust. Zachłannie się w nie wpił, a
dziewczyna z ochotą ułatwiła mu dostęp, lekko rozchylając wargi. Języki zaczęły
walczyć o dominację. Nikt nigdy tak jej nie całował. Czuła się wspaniale, jak
bogini. Gdy przesunął językiem po jej podniebieniu, nie mogła powstrzymać jęku.
Jego dłonie także doprowadzały ją do szaleństwa. Jedną wsunął pod jej jedwabną
bluzkę. Dotyk zimnej skóry sprawił, że od razu na ciele pojawiły się ciarki. Lekko przygryzła
jego wargę. Był taki słodki. I tylko jej. Oderwali się od siebie by zaczerpnąć
tchu. Spojrzała w jego cudowne, głębokie jak ocean, oczy i dostrzegła w nich
pożądanie. Delikatnie ocierali się nosami, drażniąc wargi gorącym oddechem. To
tylko jeszcze bardziej ją zachęciło. Szybko odszukała jego usta i zaczęła
zachłannie i ostro całować. Chłopak zachęcony jej zachowaniem zaczął błądzić
dłońmi po gorącym ciele dziewczyny. Cała płonęła. Był taki czuły i delikatny.
Napięcie między nimi rosło coraz bardziej. Hermiona lekko uniosła nogę i
założyła na jego łydkę. Chłopak szybko złapał ją za udo i wygiął do tyłu. Zatrzymał swoją twarz tuż przy niej i głęboko
spojrzał jej w oczy. Dziewczyna z trudem zaczerpnęła powietrza. Hipnotyzował ją wzrokiem,
tak czułym, o którego nie podejrzewała
Malfoy’a…
Hermiona obudziła się z krzykiem na ustach, zlana potem. Oddychała
ciężko i minęło kilka chwil, nim zorientowała się gdzie jest i co się w ogóle
dzieje. W głowie cały czas miała obrazy ze swojego snu. Nie mogła uwierzyć, że
umysł spłatał jej takiego figla. Była wściekła. Jak to możliwe, że mógł
przyśnić się jej ten okropny Ślizgon i to jeszcze w takiej sytuacji?! Nigdy o
nim tak nie myślała, zawsze traktowała go jak wroga. Bo oczywiście nim był! Zła
zerwała się z łóżka i szybko poszła pod prysznic. Zimna woda trochę ją
uspokoiła, ale dalej jej ciałem wstrząsał nieprzyjemny dreszcz na samą myśl o
śnie. Poprawiła włosy, lekko się umalowała i wyszła z łazienki. Przez to całe
oburzenie nie sprawdziła nawet, która jest godzina. Szósta rano to zdecydowanie
za wcześnie by iść na śniadanie. Postanowiła zatem, że posiedzi przy kominku i
poczyta książkę z eliksirów. O spaniu i tak mogła zapomnieć. Przysunęła fotel
bliżej ognia i wygodnie się na nim usadowiła i zatopiła w lekturze.
Tak była pochłonięta czytaniem, że nawet nie
zauważyła, że od kilku minut ktoś nad nią stoi. Do rzeczywistości przywołał ją
dopiero kpiący głos.
- Kto by pomyślał, że istnieją tacy pomyleńcy, którzy wolą naukę od
spania. Świat schodzi na psy! – Ujrzawszy wściekły grymas na twarzy dziewczyny,
wykrzywił usta w parodii uśmiechu – No, Granger. Rozstań się na chwilę ze swoim
kochankiem, bo ci śniadanie ucieknie.
- Nie udawaj takiego opiekuńczego Malfoy, bo jeszcze pomyślę, że się o
mnie troszczysz. A uwierz, nie potrzebuję opieki od osoby, o umyśle trzylatka –
wysiliła się na słodki uśmiech i z gracją wstała z fotela, całkowicie ignorując
ciętą ripostę chłopaka.
Idąc na śniadanie, z całych sił próbowała wyprzeć z umysłu myśl o tym,
że Ślizgon naprawdę jest przystojny.
- Ron, błagam, wyglądasz jakbyś nie jadł od roku.
To jest niesmaczne – stwierdziła Hermiona kręcąc głową. – Nie rozumiem, jak
można tyle jeść i to jeszcze w takim tempie. Zobaczysz rozchorujesz się. Harry
powiedz mu coś! – z niesmakiem spoglądała w kierunku Rona, który tak się
zapchał tostem, że ledwo mógł go przełknąć.
- A co ja mogę. Zawsze tak jadł i jeszcze żyje, więc może i teraz mu
się uda. Zresztą sama musisz przyznać, że śniadanie jest wyborne – Harry
spojrzał na przyjaciółkę, wydawała się być mocno poddenerwowana. Cały czas
zakładała pasmo włosów za ucho i tylko dłubała w jedzeniu. – Herm, co jest?
Wydajesz się być czymś zdenerwowana. Czy to przez Malfoy’a?
- Czy właśnie usłyszałam nazwisko jednego z moich ulubionych
Ślizgonów? Jeżeli tak, to od razu siadam i słucham z zapartym tchem, co tym
razem król idiotów zmalował! – Ginny z szerokim uśmiechem na twarzy usiadła
obok Hermiony. Ta to zawsze ma dobry humor – pomyślała Hermiona patrząc na
przyjaciółkę. – No co taka cisza się zrobiła? Opowiadaj Herm, co tam słychać u
Dracusia – zniecierpliwiła się Ginny.
- Nic! Nie wiem, co się u niego dzieje, bo ten tleniony idiota jest
dla mnie nikim i mam go głęboko gdzieś! – Warknęła Gryfonka.
- Uuuuu, a jednak chyba coś się wydarzyło, prawda Harry? – odparła
rudowłosa, puszczając oczko do Harry’ego.
- Och! Czy cały świat musi się kręcić wokół tego okropnego Ślizgona?!
Dla waszej wiadomości, ta tleniona fretka nie jest w stanie mnie zdenerwować! A
teraz przepraszam, pójdę pod salę, bo nie mam apetytu, ani ochoty na
bezsensowne rozmowy. – Kruczoczarny spojrzał ze zdziwieniem na Hermionę.
Zdumiał go ten wybuch złości. Nim ktokolwiek zdążył zareagować, dziewczyna już
była przy drzwiach. Chyba trafił wraz z Ginny w czuły punkt, coś się dzieje
między nią a Malfoy’em i Harry dowie się, co. Ron miał minę typu „Nie pytaj i
tak nic nie rozumiem”. Zerknął na rudowłosą. Ta też siedziała z bardzo dziwnym
wyrazem twarzy, jakby sama nie wiedziała, co się tu tak właściwie stało.
Hermiona tymczasem maszerowała wściekła na
zielarstwo. Harry z Ginny wcale nie mieli racji, nie jest zdenerwowana z powodu
Malfoy’a, bo nic ją ten gnojek nie obchodzi. Tak, dokładnie tak. Nie można być
zezłoszczonym przez kogoś, kogo się ma głęboko gdzieś. Pocieszona tą myślą,
dotarła spokojniejsza na zajęcia.
Na ostatniej lekcji – obronie przed czarną magią – przyszedł do niej
drugoroczniak z wezwaniem do dyrektora. Dziewczyna z niepokojem myślała, co nią
czeka tym razem. Ostatnio niewiele dobrych wieści usłyszała od McGonagall.
Gdy tylko weszła do gabinetu, jej wzrok od razu spoczął na chłopaku
siedzącym na jednym z foteli przed biurkiem. Cicho wypuściła powietrze i już
wiedziała, że nic miłego ją tu nie spotka. McGonagall wskazała jej wolny fotel
i Hermiona wolno usiadła, nie zaszczycając Ślizgona nawet jednym spojrzeniem.
Draco nie był jej dłużny – udawał, że w ogóle dziewczyny nie zauważa.
Dyrektorka widząc ich zachowanie, westchnęła tylko głośno i przeszła do sedna
sprawy.
- Jak, mam nadzieję, pamiętacie jesteście Prefektami Naczelnymi. I to
nie wiąże się tylko z przyjemnością mieszkania w osobnych dormitoriach –
spojrzała na nich srogo. – W tym roku wprowadziłam nocne patrolowanie
korytarzy, bo pan Filch narzekał na uczniów chodzących po zamku po godzinie 21.
Wasz dyżur przypada we wtorki i czwartki w godzinach od 21 do 23. Jestem
przekonana, że tych kilka godzin nie wpłynie negatywnie na waszą naukę, bo
jesteście jednymi z najlepszych uczniów – powiedziała, widząc otwierające się
usta Hermiony. – Jakieś pytania?
- Tak. Dlaczego z nią? – warknął Draco, kiwając głową w stronę
Gryfonki.
- Nie chodziło mi, Malfoy, o takie pytania, bo to nie do ciebie należy
prawo kwestionowania moich decyzji. Jednakże rozwieję twoje wątpliwości i na
nie odpowiem. Druga para Perfektów ma dyżury w poniedziałki i środy. Myślałam,
że to jest oczywiste, że będzie pan współpracował z panną Granger, skoro
mieszkacie prawie razem.
- To nie ma nic do rzeczy! Nie mam zamiaru spędzać jeszcze więcej
czasu z tą szlamą! – Hermiona przymknęła lekko oczy. Nawet przed dyrektorem nie
potrafił się powstrzymać. Jej też ten pomysł ani trochę nie odpowiadał, ale nie
chciała przeciwstawiać się McGonagall. Spojrzała na dyrektorkę, która minę
miała jeszcze bardziej zaciętą niż zazwyczaj.
- Nie będę dyskutować na ten temat z tobą, Malfoy. Minus dziesięć
punktów dla Slytherinu, za obrażanie koleżanki. Następnym razem powstrzymuj
swoje emocje. – Draco ledwo mógł wysiedzieć ze złości. Jak ona śmiała zrobić
coś takiego. Już miał zgłosić kolejny sprzeciw, gdy McGonagall go wyprzedziła.
- A teraz żegnam i nie życzę sobie słyszeć jakichkolwiek dalszych
sprzeciwów.
Hermiona wolno podniosła się z fotela i ruszyła w stronę drzwi, Draco
tymczasem wyleciał z gabinetu nie żegnając się z dyrektorką i nie zaszczycając
Gryfonki żadnym spojrzeniem. Dziewczyna jeszcze bardziej przygnębiona niż
wcześniej, ruszyła w stronę dormitorium. Nie mogła uwierzyć, że to spotyka
właśnie ją. Czy nie mogła być w parze z tym sympatycznym Krukonem? To
zaoszczędziłoby jej tyle problemów. Ale nie, musiała męczyć się akurat z tym
kretynem. Już i tak miała dość ciągłych docinek z jego strony, a McGonagall
podsunęła mu możliwość jeszcze częstszego gnębienia Gryfonki. Pocieszało ją
jedynie to, że Ślizgon również nie był z tego powodu zachwycony, a to w sumie
jest najważniejsze. W połowie drogi wpadła na pomysł, który może sprawi, że
odechce się mu głupich docinków i komentarzy. Postanowiła go ignorować albo za
każdym razem odpowiadać mu spokojnie i miło. W końcu najbardziej szczęśliwy
był, gdy dziewczyna się denerwowała. Taaak, już ja go pozbawię tej wątpliwej
rozrywki – pomyślała Hermiona i jej humor od razu trochę się polepszył.
Wściekły
miotał się po pokoju wspólnym. Myśl, że ma spędzać jeszcze więcej czasu z tą
szlamą, doprowadzała go do furii. Jak ta McGonagall śmiała mu to zrobić?! To
nie do pomyślenia, żeby ktoś z jego pozycją musiał się zadawać z takim dnem
społecznym. Nie, nie dopuści do tego! Jutro po eliksirach od razu pójdzie do
Snape i każe mu coś z tym zrobić. O nie, nie, nie on nie ma zamiaru pracować z
nią, bo jeszcze ubrudzi się jej szlamem. Ze złością nalał sobie Ognistej
Whiskey i usiadł na kanapie. Musiał trochę ochłonąć, bo jak to mówią, złość
piękności szkodzi.
Nim zdążył się jednak do końca uspokoić, do pokoju weszła Gryfonka. Od razu od nowa
wezbrała w nim złość, jednak, gdy zobaczył jej udręczoną minę, trochę ochłonął.
Postanowił wyżyć się na niej i poprawić sobie humor. Spojrzał na nią z
sarkastycznym uśmiechem i przemówił głosem pełnym jadu.
- Od razu poczułem, że tu wlazłaś. Twój szlam czuć z kilometra.
Powinnaś mi współczuć, że tak dzielnie znoszę jego smród. – Hermiona spojrzała
na niego bez żadnych emocji i skierowała się w stronę łazienki. Draco zaskoczony jej brakiem reakcji, jeszcze
bardziej się wkurzył.
- To niedopuszczalne, że każą mi pracować z osobą twego pokroju.
Jeszcze stoczę się przez ciebie na dno społeczne, czyli tam, gdzie obecnie
przebywasz. Powiedz mi, jak to jest, być cały czas takim zerem, niszczącym
dobry wizerunek społeczeństwa? – zapytał, szczerze zaciekawiony.
Tego dla Gryfonki było za wiele. Szybko odwróciła się w stronę
chłopaka i jej mordercze spojrzenie przebiło pokój na wskroś.
- Może w takim razie ty mi powiesz, jak to jest być „czymś” jeszcze
mniejszym od zera? Być bezdusznym zabójcą, a przy tym wielkim tchórzem? Jak to
jest żyć bez przyjaciół, wokół ludzi, którzy są przy tobie, tylko dlatego, że
się ciebie boją? No, jak to jest?! – Ostatnie zdanie wykrzyczała najgłośniej
jak umiała. Miała go ignorować, nie denerwować się, ale nie potrafiła. Tleniony
za bardzo działał jej na nerwy, a ona sama nie była w stanie nie zwracać na
niego uwagi. Jak ktoś jego pokroju, śmie wygadywać takie rzeczy o niej, skoro
sam jest jednym wielkim zerem. Nie odrywała ostrego wzroku od chłopaka, który
wyglądał jakby połknął gulę. Ze wściekłości nie wiedział, co ma powiedzieć i tylko
otwierał usta i po chwili je zamykał, zupełnie jak ryba. Dziewczyna z triumfem
na twarzy zauważyła, że Ślizgona zatkało. Już miała otworzyć drzwi do łazienki,
gdy dobiegł ją ironiczny głos chłopaka.
- I tak nie będę musiał się więcej truć twoim szlamem, bo Snape nie
dopuści do tego pierdolniętego pomysłu McGonagall. – Szybko postanowił zmienić
temat i nie dać dziewczynie satysfakcji z tego, że na chwilę stracił głowę. –
Dzięki Bogu on wie, że nie można niszczyć mojej reputacji i kazać przebywać z
kimś takim, jak ty. Jakbyś nie wiedziała… -
nie dał mu dokończyć wściekły krzyk Hermiony.
-Świetnie!
-Świetnie – sarkastycznie prychnął.
-Wspaniale! – Wrzasnęła rozjuszona do granic możliwości dziewczyna i
nim Ślizgon zdążył odpowiedzieć, zniknęła w łazience, głośno trzaskając
drzwiami.
Draco już rozluźniony i szczęśliwy, że wyprowadził Gryfonkę z
równowagi, rozciągnął się wygodnie na kanapie i zatopił w szklance Ognistej.
Zostałaś z powodzeniem dodana do grona Stowarzyszenia ;)
OdpowiedzUsuńZapraszamy do polubienia naszego fanpage'a na facebooku: http://www.facebook.com/StowarzyszenieDHL
Do śledzenia nas na Stronie Głównej Stowarzyszenia, oraz dodania swoich urodzin do ramki "Urodzinki Nasze".
Pozdrawiam, Only ;*
Myślałam, że Hermiona będzie silniejsza i uda jej się ignorować Malfoy'a. To jedyny sposób na takiego dzieciaka. Szkoda, że w świecie czarodziei nie może po prostu założyć słuchawek na uszy i nie słyszeć więcej jego jęków.
OdpowiedzUsuńSwoją drogą, jemu naprawdę musi się uczyć. Hermiona miała rację mówiąc, że nie ma on żadnych przyjaciół. Nigdzie sobie nie pójdzie tylko siedzi w salonie i czeka, aż przyjdzie Hermiona. I że niby on jest jednym z najlepszych uczniów?
Pozdrawiam i życzę weny
świetny ten odcinek :3
OdpowiedzUsuń