13 sierpnia 2013

Rozdział V

Mocno przyparł ją do ściany. Intensywnie wpatrywał się w jej twarz, lewą dłonią błądząc po talii, a prawą opierając na ścianie tuż przy uchu dziewczyny. Hermiona z trudem oddychała. Miał taką idealną twarz, taką piękną. I to właśnie ona mogła podziwiać ją z tak bliska. Chłopak zniecierpliwiony szybko pochylił się nad jej szyją. Dziewczyna cicho jęknęła czując jego język w zagłębieniu obojczyka. Wplotła dłonie w jego cudowne włosy i przyciągnęła jeszcze bliżej siebie. Teraz nie dzielił ich nawet jeden milimetr. Czując jego pocałunki coraz wyżej, Gryfonka wygięła się w łuk. Delikatne usta na jej szyi przyprawiały ją o dreszcze. W końcu chłopak dotarł do jej ust. Zachłannie się w nie wpił, a dziewczyna z ochotą ułatwiła mu dostęp, lekko rozchylając wargi. Języki zaczęły walczyć o dominację. Nikt nigdy tak jej nie całował. Czuła się wspaniale, jak bogini. Gdy przesunął językiem po jej podniebieniu, nie mogła powstrzymać jęku. Jego dłonie także doprowadzały ją do szaleństwa. Jedną wsunął pod jej jedwabną bluzkę. Dotyk zimnej skóry sprawił, że od razu na  ciele pojawiły się ciarki. Lekko przygryzła jego wargę. Był taki słodki. I tylko jej. Oderwali się od siebie by zaczerpnąć tchu. Spojrzała w jego cudowne, głębokie jak ocean, oczy i dostrzegła w nich pożądanie. Delikatnie ocierali się nosami, drażniąc wargi gorącym oddechem. To tylko jeszcze bardziej ją zachęciło. Szybko odszukała jego usta i zaczęła zachłannie i ostro całować. Chłopak zachęcony jej zachowaniem zaczął błądzić dłońmi po gorącym ciele dziewczyny. Cała płonęła. Był taki czuły i delikatny. Napięcie między nimi rosło coraz bardziej. Hermiona lekko uniosła nogę i założyła na jego łydkę. Chłopak szybko złapał ją za udo i wygiął do tyłu.  Zatrzymał swoją twarz tuż przy niej i głęboko spojrzał jej w oczy. Dziewczyna z trudem zaczerpnęła powietrza. Hipnotyzował ją wzrokiem, tak czułym, o którego nie podejrzewała  Malfoy’a…

Hermiona obudziła się z krzykiem na ustach, zlana potem. Oddychała ciężko i minęło kilka chwil, nim zorientowała się gdzie jest i co się w ogóle dzieje. W głowie cały czas miała obrazy ze swojego snu. Nie mogła uwierzyć, że umysł spłatał jej takiego figla. Była wściekła. Jak to możliwe, że mógł przyśnić się jej ten okropny Ślizgon i to jeszcze w takiej sytuacji?! Nigdy o nim tak nie myślała, zawsze traktowała go jak wroga. Bo oczywiście nim był! Zła zerwała się z łóżka i szybko poszła pod prysznic. Zimna woda trochę ją uspokoiła, ale dalej jej ciałem wstrząsał nieprzyjemny dreszcz na samą myśl o śnie. Poprawiła włosy, lekko się umalowała i wyszła z łazienki. Przez to całe oburzenie nie sprawdziła nawet, która jest godzina. Szósta rano to zdecydowanie za wcześnie by iść na śniadanie. Postanowiła zatem, że posiedzi przy kominku i poczyta książkę z eliksirów. O spaniu i tak mogła zapomnieć. Przysunęła fotel bliżej ognia i wygodnie się na nim usadowiła i zatopiła w lekturze.
Tak była pochłonięta czytaniem, że nawet nie zauważyła, że od kilku minut ktoś nad nią stoi. Do rzeczywistości przywołał ją dopiero kpiący głos.
- Kto by pomyślał, że istnieją tacy pomyleńcy, którzy wolą naukę od spania. Świat schodzi na psy! – Ujrzawszy wściekły grymas na twarzy dziewczyny, wykrzywił usta w parodii uśmiechu – No, Granger. Rozstań się na chwilę ze swoim kochankiem, bo ci śniadanie ucieknie.
- Nie udawaj takiego opiekuńczego Malfoy, bo jeszcze pomyślę, że się o mnie troszczysz. A uwierz, nie potrzebuję opieki od osoby, o umyśle trzylatka – wysiliła się na słodki uśmiech i z gracją wstała z fotela, całkowicie ignorując ciętą ripostę chłopaka.
Idąc na śniadanie, z całych sił próbowała wyprzeć z umysłu myśl o tym, że Ślizgon naprawdę jest przystojny.


- Ron, błagam, wyglądasz jakbyś nie jadł od roku. To jest niesmaczne – stwierdziła Hermiona kręcąc głową. – Nie rozumiem, jak można tyle jeść i to jeszcze w takim tempie. Zobaczysz rozchorujesz się. Harry powiedz mu coś! – z niesmakiem spoglądała w kierunku Rona, który tak się zapchał tostem, że ledwo mógł go przełknąć.
- A co ja mogę. Zawsze tak jadł i jeszcze żyje, więc może i teraz mu się uda. Zresztą sama musisz przyznać, że śniadanie jest wyborne – Harry spojrzał na przyjaciółkę, wydawała się być mocno poddenerwowana. Cały czas zakładała pasmo włosów za ucho i tylko dłubała w jedzeniu. – Herm, co jest? Wydajesz się być czymś zdenerwowana. Czy to przez Malfoy’a?
- Czy właśnie usłyszałam nazwisko jednego z moich ulubionych Ślizgonów? Jeżeli tak, to od razu siadam i słucham z zapartym tchem, co tym razem król idiotów zmalował! – Ginny z szerokim uśmiechem na twarzy usiadła obok Hermiony. Ta to zawsze ma dobry humor – pomyślała Hermiona patrząc na przyjaciółkę. – No co taka cisza się zrobiła? Opowiadaj Herm, co tam słychać u Dracusia – zniecierpliwiła się Ginny.
- Nic! Nie wiem, co się u niego dzieje, bo ten tleniony idiota jest dla mnie nikim i mam go głęboko gdzieś! – Warknęła Gryfonka.
- Uuuuu, a jednak chyba coś się wydarzyło, prawda Harry? – odparła rudowłosa, puszczając oczko do Harry’ego.
- Och! Czy cały świat musi się kręcić wokół tego okropnego Ślizgona?! Dla waszej wiadomości, ta tleniona fretka nie jest w stanie mnie zdenerwować! A teraz przepraszam, pójdę pod salę, bo nie mam apetytu, ani ochoty na bezsensowne rozmowy. – Kruczoczarny spojrzał ze zdziwieniem na Hermionę. Zdumiał go ten wybuch złości. Nim ktokolwiek zdążył zareagować, dziewczyna już była przy drzwiach. Chyba trafił wraz z Ginny w czuły punkt, coś się dzieje między nią a Malfoy’em i Harry dowie się, co. Ron miał minę typu „Nie pytaj i tak nic nie rozumiem”. Zerknął na rudowłosą. Ta też siedziała z bardzo dziwnym wyrazem twarzy, jakby sama nie wiedziała, co się tu tak właściwie stało.

Hermiona tymczasem maszerowała wściekła na zielarstwo. Harry z Ginny wcale nie mieli racji, nie jest zdenerwowana z powodu Malfoy’a, bo nic ją ten gnojek nie obchodzi. Tak, dokładnie tak. Nie można być zezłoszczonym przez kogoś, kogo się ma głęboko gdzieś. Pocieszona tą myślą, dotarła spokojniejsza na zajęcia.
Na ostatniej lekcji – obronie przed czarną magią – przyszedł do niej drugoroczniak z wezwaniem do dyrektora. Dziewczyna z niepokojem myślała, co nią czeka tym razem. Ostatnio niewiele dobrych wieści usłyszała od McGonagall.
Gdy tylko weszła do gabinetu, jej wzrok od razu spoczął na chłopaku siedzącym na jednym z foteli przed biurkiem. Cicho wypuściła powietrze i już wiedziała, że nic miłego ją tu nie spotka. McGonagall wskazała jej wolny fotel i Hermiona wolno usiadła, nie zaszczycając Ślizgona nawet jednym spojrzeniem. Draco nie był jej dłużny – udawał, że w ogóle dziewczyny nie zauważa. Dyrektorka widząc ich zachowanie, westchnęła tylko głośno i przeszła do sedna sprawy.
- Jak, mam nadzieję, pamiętacie jesteście Prefektami Naczelnymi. I to nie wiąże się tylko z przyjemnością mieszkania w osobnych dormitoriach – spojrzała na nich srogo. – W tym roku wprowadziłam nocne patrolowanie korytarzy, bo pan Filch narzekał na uczniów chodzących po zamku po godzinie 21. Wasz dyżur przypada we wtorki i czwartki w godzinach od 21 do 23. Jestem przekonana, że tych kilka godzin nie wpłynie negatywnie na waszą naukę, bo jesteście jednymi z najlepszych uczniów – powiedziała, widząc otwierające się usta Hermiony. – Jakieś pytania?
- Tak. Dlaczego z nią? – warknął Draco, kiwając głową w stronę Gryfonki.
- Nie chodziło mi, Malfoy, o takie pytania, bo to nie do ciebie należy prawo kwestionowania moich decyzji. Jednakże rozwieję twoje wątpliwości i na nie odpowiem. Druga para Perfektów ma dyżury w poniedziałki i środy. Myślałam, że to jest oczywiste, że będzie pan współpracował z panną Granger, skoro mieszkacie prawie razem.
- To nie ma nic do rzeczy! Nie mam zamiaru spędzać jeszcze więcej czasu z tą szlamą! – Hermiona przymknęła lekko oczy. Nawet przed dyrektorem nie potrafił się powstrzymać. Jej też ten pomysł ani trochę nie odpowiadał, ale nie chciała przeciwstawiać się McGonagall. Spojrzała na dyrektorkę, która minę miała jeszcze bardziej zaciętą niż zazwyczaj.
- Nie będę dyskutować na ten temat z tobą, Malfoy. Minus dziesięć punktów dla Slytherinu, za obrażanie koleżanki. Następnym razem powstrzymuj swoje emocje. – Draco ledwo mógł wysiedzieć ze złości. Jak ona śmiała zrobić coś takiego. Już miał zgłosić kolejny sprzeciw, gdy McGonagall go wyprzedziła.
- A teraz żegnam i nie życzę sobie słyszeć jakichkolwiek dalszych sprzeciwów.
Hermiona wolno podniosła się z fotela i ruszyła w stronę drzwi, Draco tymczasem wyleciał z gabinetu nie żegnając się z dyrektorką i nie zaszczycając Gryfonki żadnym spojrzeniem. Dziewczyna jeszcze bardziej przygnębiona niż wcześniej, ruszyła w stronę dormitorium. Nie mogła uwierzyć, że to spotyka właśnie ją. Czy nie mogła być w parze z tym sympatycznym Krukonem? To zaoszczędziłoby jej tyle problemów. Ale nie, musiała męczyć się akurat z tym kretynem. Już i tak miała dość ciągłych docinek z jego strony, a McGonagall podsunęła mu możliwość jeszcze częstszego gnębienia Gryfonki. Pocieszało ją jedynie to, że Ślizgon również nie był z tego powodu zachwycony, a to w sumie jest najważniejsze. W połowie drogi wpadła na pomysł, który może sprawi, że odechce się mu głupich docinków i komentarzy. Postanowiła go ignorować albo za każdym razem odpowiadać mu spokojnie i miło. W końcu najbardziej szczęśliwy był, gdy dziewczyna się denerwowała. Taaak, już ja go pozbawię tej wątpliwej rozrywki – pomyślała Hermiona i jej humor od razu trochę się polepszył.

 Wściekły miotał się po pokoju wspólnym. Myśl, że ma spędzać jeszcze więcej czasu z tą szlamą, doprowadzała go do furii. Jak ta McGonagall śmiała mu to zrobić?! To nie do pomyślenia, żeby ktoś z jego pozycją musiał się zadawać z takim dnem społecznym. Nie, nie dopuści do tego! Jutro po eliksirach od razu pójdzie do Snape i każe mu coś z tym zrobić. O nie, nie, nie on nie ma zamiaru pracować z nią, bo jeszcze ubrudzi się jej szlamem. Ze złością nalał sobie Ognistej Whiskey i usiadł na kanapie. Musiał trochę ochłonąć, bo jak to mówią, złość piękności szkodzi.
Nim zdążył się jednak do końca uspokoić,  do pokoju weszła Gryfonka. Od razu od nowa wezbrała w nim złość, jednak, gdy zobaczył jej udręczoną minę, trochę ochłonął. Postanowił wyżyć się na niej i poprawić sobie humor. Spojrzał na nią z sarkastycznym uśmiechem i przemówił głosem pełnym jadu.
- Od razu poczułem, że tu wlazłaś. Twój szlam czuć z kilometra. Powinnaś mi współczuć, że tak dzielnie znoszę jego smród. – Hermiona spojrzała na niego bez żadnych emocji i skierowała się w stronę łazienki.  Draco zaskoczony jej brakiem reakcji, jeszcze bardziej się wkurzył.
- To niedopuszczalne, że każą mi pracować z osobą twego pokroju. Jeszcze stoczę się przez ciebie na dno społeczne, czyli tam, gdzie obecnie przebywasz. Powiedz mi, jak to jest, być cały czas takim zerem, niszczącym dobry wizerunek społeczeństwa? – zapytał, szczerze zaciekawiony.
Tego dla Gryfonki było za wiele. Szybko odwróciła się w stronę chłopaka i jej mordercze spojrzenie przebiło pokój na wskroś.  
- Może w takim razie ty mi powiesz, jak to jest być „czymś” jeszcze mniejszym od zera? Być bezdusznym zabójcą, a przy tym wielkim tchórzem? Jak to jest żyć bez przyjaciół, wokół ludzi, którzy są przy tobie, tylko dlatego, że się ciebie boją? No, jak to jest?! – Ostatnie zdanie wykrzyczała najgłośniej jak umiała. Miała go ignorować, nie denerwować się, ale nie potrafiła. Tleniony za bardzo działał jej na nerwy, a ona sama nie była w stanie nie zwracać na niego uwagi. Jak ktoś jego pokroju, śmie wygadywać takie rzeczy o niej, skoro sam jest jednym wielkim zerem. Nie odrywała ostrego wzroku od chłopaka, który wyglądał jakby połknął gulę. Ze wściekłości nie wiedział, co ma powiedzieć i tylko otwierał usta i po chwili je zamykał, zupełnie jak ryba. Dziewczyna z triumfem na twarzy zauważyła, że Ślizgona zatkało. Już miała otworzyć drzwi do łazienki, gdy dobiegł ją ironiczny głos chłopaka.
- I tak nie będę musiał się więcej truć twoim szlamem, bo Snape nie dopuści do tego pierdolniętego pomysłu McGonagall. – Szybko postanowił zmienić temat i nie dać dziewczynie satysfakcji z tego, że na chwilę stracił głowę. – Dzięki Bogu on wie, że nie można niszczyć mojej reputacji i kazać przebywać z kimś takim, jak ty. Jakbyś nie wiedziała… -  nie dał mu dokończyć wściekły krzyk Hermiony.
-Świetnie!
-Świetnie – sarkastycznie prychnął.
-Wspaniale! – Wrzasnęła rozjuszona do granic możliwości dziewczyna i nim Ślizgon zdążył odpowiedzieć, zniknęła w łazience, głośno trzaskając drzwiami.

Draco już rozluźniony i szczęśliwy, że wyprowadził Gryfonkę z równowagi, rozciągnął się wygodnie na kanapie i zatopił w szklance Ognistej. 

3 komentarze:

  1. Zostałaś z powodzeniem dodana do grona Stowarzyszenia ;)
    Zapraszamy do polubienia naszego fanpage'a na facebooku: http://www.facebook.com/StowarzyszenieDHL
    Do śledzenia nas na Stronie Głównej Stowarzyszenia, oraz dodania swoich urodzin do ramki "Urodzinki Nasze".
    Pozdrawiam, Only ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślałam, że Hermiona będzie silniejsza i uda jej się ignorować Malfoy'a. To jedyny sposób na takiego dzieciaka. Szkoda, że w świecie czarodziei nie może po prostu założyć słuchawek na uszy i nie słyszeć więcej jego jęków.
    Swoją drogą, jemu naprawdę musi się uczyć. Hermiona miała rację mówiąc, że nie ma on żadnych przyjaciół. Nigdzie sobie nie pójdzie tylko siedzi w salonie i czeka, aż przyjdzie Hermiona. I że niby on jest jednym z najlepszych uczniów?
    Pozdrawiam i życzę weny

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny ten odcinek :3

    OdpowiedzUsuń