27 sierpnia 2013

Rozdział VI


Następne dni nie przyniosły Draconowi dobrych wieści. Snape nie widział nic złego we wspólnym patrolowaniu korytarzy przez Ślizgona i Gryfonkę, co chłopak skwitował wiązanką przekleństw i morderczymi spojrzeniami kierowanymi w stronę nauczyciela. Draco w przypływie wściekłości, wpadł do pokoju wspólnego Ślizgonów i zaczął miotać zaklęciami w nic nie winnych pierwszorocznych. Narobił takiego hałasu, że aż wywołał z pokoju śpiącego dotychczas Blaise, który jednym sprawnym ruchem pociągnął Dracona do dormitorium.
- Co ty sobie, do jasnej kurwy, wyobrażasz?! Wpadasz tu pierwszy raz od tygodnia i od razu robisz rozpierdol bóg wie, czemu? Nawet spokojnie wyspać się nie można w ciągu dnia! – podczas gdy Zabini strzępił język, próbując przemówić przyjacielowi do rozsądku, ten rozłożył się wygodnie na łóżku i spojrzał na Diabła bez żadnych emocji.
- Uspokój się, Zabini, bo ci żyłka pęknie. Od kiedy to jesteś takim wielkim zwolennikiem ładu i porządku? O ile pamiętam, to nieraz razem ze mną odwalałeś takie numery. Więc, w czym masz problem? – Zapytał Draco, patrząc obojętnie na czarnoskórego. Blaise w odpowiedzi rzucił blondynowi mordercze spojrzenie i westchnął ze zrezygnowaniem.
- Lepiej ty mi powiedz, co cię tak straaaaasznie zdenerwowało – odrzekł z ironią. Draco słysząc te słowa, od razu się ożywił.
- Nie uwierzysz! – krzyknął, zrywając się z łóżka – Byłem u Snape w sprawie patrolu z tą szlamą, a ten stary nietoperz powiedział, że nie widzi żadnych przeciwskazań. Uznał nawet, że to doskonały pomysł! No normalnie istna paranoja! Chyba tłuszcz z włosów zalał mu cały mózg i dlatego pieprzy takie głupoty… - Draco z głośnym westchnięciem opadł z powrotem na łóżko.
- Staaaary, już myślałem, że naprawdę stało się coś poważnego, a ty wyskakujesz  z czymś takim. Wyluzuj. Sam się przecież na początku roku cieszyłeś, że będziesz miał więcej okazji do dręczenia Granger, więc nie wiem, po cholerę, to całe przedstawienie. Zachowujesz się jak rozhisteryzowana baba – odparł Blaise ze śmiechem, co tylko jeszcze bardziej rozwścieczyło Malfoy’a.
- Taaa, nie gadałbyś tak, gdybyś był na moim miejscu, a tak to się możesz mądrzyć. Owszem, perspektywa dręczenia Granger wydawała się być zabawna, ale to już jest, kurwa, przesada! Moja reputacja legnie w gruzach – westchnął załamany. Blaise się tym jednak nie przejął i spojrzał wesoło na chłopaka – Dobra lala, wrzuć na luz! Zaraz poleję ci Ognistej, to trochę oprzytomniejesz nerwusku. – Draco już miał zamiar, w odpowiedzi na kpiący ton przyjaciela, przy grzmocić mu w ten pusty łeb leżącą na łóżku książką, ale nie zdążył, gdyż Diabłem szybkim ruchem wyszedł z dormitorium w poszukiwaniu trunku, zostawiając Malofy’a samego. Chłopak w geście rezygnacji rozłożył się na łóżku i zaczął myśleć, w jaki to sposób mógłby umilić sobie przebywanie z Granger.


- I co, myślisz, że to już jest na sto procent pewne? Na Merlina, kto w ogóle mógł wpaść na tak idiotyczny pomysł! Próbowałaś wytłumaczyć to McGonagall? Może ona nie zdaje sobie sprawy, z tego co robi… A co na to Snape? Nie chce mi się wierzyć, że tak łatwo się na to zgodzi… - podczas, gdy Harry zalewał Hermionę potokiem pytań, a Ron energicznie mu przytakiwał, Gryfonka siedziała ze spuszczoną głową i jednym uchem wpuszczała słowa chłopaka, a drugim wypuszczała. Była załamana. Sądząc po reakcji Malfoy’a który wpadł do ich pokoju wspólnego i miotał się w nim chwilę wściekły, po czym wymaszerował z hukiem na korytarz, dziewczyna wywnioskowała, że jego interwencja u Snape nic nie dała. Sama miała ogromną nadzieję, że nietoperz się nie zgodzi i przydzieli im inne osoby do pary. Także jej, już i tak nie za ciekawy humor, gwałtownie się pogorszył. Nie wyobrażała sobie spędzania aż tylu czasu z tym obślizgłym gadem. Miała ochotę porządnie się wypłakać, ale obiecała sobie, że nie wyleje przez niego już ani jednej łzy, więc teraz próbowała wziąć się w garść. Harry z Ronem również nie byli zachwyceni i teraz siedzieli z niezwykle kwaśnymi minami i wymyślali tysiąc teorii, co można na to poradzić. Ron nawet, w momencie, gdy usłyszał tę „wesołą” nowinę, zerwał się z fotela cały czerwony na twarzy i chciał iść nagadać McGonagall, lecz Harry go powstrzymał, mówiąc, że przecież i tak nic nie wskóra. Dlatego całej trójce nie pozostało nic innego, jak ubolewać nad losem Hermiony i mieć nadzieję, że może wcale nie będzie aż tak źle…


Jak bardzo się mylili, Gryfonka przekonała się już na drugi dzień.  Hermiona cały dzień przejmowała się nadchodzącym patrolem. Nie wiedziała, czego się ma spodziewać. Wiedziała, że Ślizgon potrafił być nieobliczalny i przebywanie w jego obecności nie koniecznie musi być bezpieczne.   Do tego obawiała się również swoich własnych reakcji, bo podczas przebywania w towarzystwie blondyna, nie do końca zachowywała się racjonalnie i nie zawsze potrafiła opanować gniew. A tak bardzo by chciała móc go zignorować! Trzymając się myśli, że nie da mu się sprowokować, udała się na miejsce początku patrolu. Już z daleka dostrzegła jego sylwetkę. Stał przy ścianie, nonszalancko się o nią opierając. Szata luźno zwisała mu z ramion, ukazując znajdującą się pod spodem nieskazitelnie białą koszulę. Hermiona złapała się na myśli, że Ślizgon wygląda naprawdę dobrze. Od razu pokręciła energicznie głową i  skarciła samą siebie za takie bzdury. Gdy stanęła przy chłopaku, a ten nie zwrócił najmniejszej uwagi, że już się zjawiła, obróciła się energicznie, zadowolona z takiego obrotu spraw i ruszyła na patrol. Zrobiła raptem dwa kroki, gdy usłyszała kpiący głos
- No no, Granger – zacmokał – Nikt nie nauczył cię kultury? Wychowany człowiek by się przywitał, ale widocznie za dużo wymagam, w końcu szlamy to nie ludzie, tylko oddzielny podgatunek, który… - Nie dane mu było jednak dokończenie swego wywodu, gdyż Gryfonka bardzo wolno odwróciła się w jego stronę i spojrzała prosto w oczy.
- Witaj, kochanie. Niezmiernie się cieszę, że cię widzę. Czy byłbyś tak miły i zechciałbyś pójść razem ze mną na patrol? – powiedziała to tak przesłodzonym głosem, że nawet Parkinson by się tego nie powstydziła. Draco jednak nie dał się wyprowadzić z równowagi i postanowił zabawić się trochę kosztem Granger.
- Granger, wiem, że na mnie lecisz, ale twoim kochaniem to  ZDECYDOWANIE nie jestem. Ustaw się w kolejce, może rozpatrzę twoją kandydaturę. A niee, jednak nie, w końcu ja zadaję się tylko z ludźmi na poziomie, a nie z takim czymś, jak ty – odparł z pogardą i zjechał dziewczynę wzrokiem od dołu do góry. Hermiona aż zagotowała się ze złości, lecz nie dała tego po sobie poznać. Nie zważając na kpiący ton Ślizgona, uśmiechnęła się do niego słodko.
- Taka szkoda – odparła z udawanym smutkiem – Zawsze chciałam poobcować trochę z fretkami, w końcu to takie zabawne i tchórzliwe zwierzątka. Może nawet nauczyłabym je jakiś sztuczek! No ale trudno, mam tylko nadzieję, że do czasu rozpatrzenia mojej kandydatury uda mi się ciebie trochę wytresować – zaśmiała się cichutko, widząc minę blondyna. Draco z trudem powstrzymywał się, żeby się na nią nie rzucić i jej nie udusić. Spojrzał na nią morderczym wzrokiem i wysyczał:
- Lepiej uważaj, szlamo. To, że jesteśmy w Hogwarcie wcale nie powstrzyma mnie przed zrobieniem ci krzywdy. A wręcz przeciwnie, sprawi mi to jeszcze większą przyjemność – wściekły przygwoździł dziewczynę do ściany. Hermiona zupełnie nie przejęła się jego groźbą i z rozbawieniem spojrzała prosto w jego oczy.
- Nie sądzę, żebyś potrafił zrobić mi jakąkolwiek krzywdę. Do tego potrzebny by był ci mózg, a tego narządu na pewno nie posiadasz, imitacjo mężczyzny – próbowała się wyrwać, lecz Draco mocno ją trzymał. Słysząc jej odpowiedź, postanowił zmienić taktykę. Skoro na Granger nie działają groźby, to może coś innego ją ruszy.
- Och, tu się mylisz malutka, mogę ci zaraz udowodnić jak bardzo jestem męski – powiedział podniecającym szeptem prosto do jej ucha. Jego ręka zawędrowała na jej talię. Hermiona stała jak sparaliżowana. Nie wiedziała, jak ma zareagować, a co gorsze, ciepły oddech chłopaka na jej uchu sprawił jej przyjemność. Malfoy widząc jej zachowanie jeszcze bardziej przycisnął ją do ściany i nachylił się w kierunku szyi dziewczyny. Hermiona nieświadomie przymknęła oczy i odchyliła głowę. Malfoy tylko na to czekał. W sekundzie odsunął się od dziewczyny i spojrzał na nią wyniośle.
- Żałosne… Naprawdę sądzisz, że mógłbym cię pocałować? Nic nie wartą szlamę? No, ale dobrze wiedzieć, że nawet ty na mnie lecisz. Przynajmniej będę mógł to wykorzystać. Żegnam naiwniaczko – obrzucił ją ostatnim pogardliwym spojrzeniem i nie czekając na reakcję Gryfonki, odszedł w kierunku ich pokoju wspólnego. Hermiona powoli usunęła się na podłogę. Nie mogła uwierzyć, że dała się tak omamić. Jej własna reakcja była dla niej całkowicie niezrozumiała. Zawsze czuła do niego tylko i wyłącznie odrazę, więc jej szok był tym większy. Załamana ukryła twarz w dłoniach. To było jeszcze gorsze niż danie się wciągnąć w kolejną kłótnię. Zachowanie Ślizgona tak ją zdziwiło, że zupełnie nie potrafiła odnaleźć się w takiej sytuacji i zapomniała, z kim ma do czynienia. A  blondyn od razu to wykorzystał, by ją upokorzyć. Minęło dobre kilkanaście minut, nim zdołała podnieść się z podłogi. Jak pijana poszła w kierunku dormitorium, modląc się, aby nie spotkać po drodze znienawidzonego Ślizgona…


Tymczasem Draco siedział rozanielony w swoim dormitorium. Jego spotkanie z Granger przebiegło dużo lepiej, niż się tego spodziewał. Jej reakcja tak go zdziwiła, że do tej pory nie mógł pozbyć się tryumfującego uśmiechu z twarzy. Głupia mugolaczka, co ona sobie myślała, że mogłaby się mi spodobać? Śmieszne… Nawet skończony idiota domyśliłby się, że to niemożliwe. Rozbawiony wysłał sowę do Blaise, żeby ten wpadł i świętował z nim zwycięstwo. W oczekiwaniu na Diabła, rozciągnął się na kanapie i zatopił się w swoich euforycznych myślach.
Natomiast Hermiona siedziała skulona na swoim łóżku i starała się słuchać pocieszającą ją Ginny. Niestety brązowowłosa była głucha na jakiekolwiek słowa pociechy i choć ruda dwoiła się i troiła, żeby ją trochę rozweselić, Hermiona nadal siedziała ze spuszczoną głową i łzami w oczach. W końcu Ginny, zdenerwowana swoją bezradnością, zerwała się z łóżka, wyjęła z szuflady butelki kremowego piwa i wyczarowała zestaw do karaoke. Wcisnęła przyjaciółce alkohol do ręki i stanęła przed mikrofonem. Przez chwilę zastanawiała się nad wyborem repertuaru, ale już po chwili całe dormitorium wypełnił jej donośny śpiew:
- Myślisz może, że więcej coś znaczysz, bo masz rozum, dwie ręce i chęć! Twoje miejsce na ziemi tłumaczy blablabla… Są tacy, to nie żart, dla których jesteś wart MNIEJ NIŻ ZERO, MNIEJ NIŻ ZERO, MNIEJ NIŻ ZERO, MNIEJ NIŻ ZEROOO! Oooo!* – Ruda darła się tak głośno, że Hermiona chcąc nie chcąc, musiała na nią spojrzeć. Ginny energicznie podrygiwała i wymachiwała butelką z piwem.  Brązowowłosa widząc jej zachowanie, nie mogła się nie uśmiechnąć. Doskonale wiedziała, kogo się tyczą słowa piosenki. Ruda właśnie zaczynała śpiewać po raz kolejny refren, gdy drzwi do dormitorium otworzyły się z hukiem i do pokoju wpadł Blaise, ciągnąc za sobą Malfoy’a.  Ginny tak ten widok zdziwił, że aż na moment zamilkła. Zabini wykorzystując chwilę ciszy i ogóle zamieszanie, krzyknął na cały głos:
- A cóż to, drogie panie, za imprezka bez nas? Jeszcze do tego karaoke! Przecież wszyscy wiedzą, że uwielbiam śpiewać i mam do tego niewyobrażalny talent! Dracusiu no, ty też powinieneś być oburzony! – Draco spojrzał tylko z niesmakiem na przyjaciela i odpowiedział z sarkazmem – Co to ma być za szajs? Na pewno jakieś mugolskie gówno. W życiu nie słyszałem równie beznadziejnego tekstu.
- Zjeżdżaj stąd Malfoy, bo zakłócasz wizerunek tego pięknego pokoju swoim obślizgłym ryjem. -  wysyczała Hermiona. Ginny dopiero słysząc słowa przyjaciółki, otrząsnęła się z pierwszego szoku i głośno warknęła w stronę Zabiniego
- Zabieraj stąd swój parszywy tyłek, gnojku. Nie mam zamiaru psuć sobie humoru, patrząc na wasze gęby. Jazda stąd! – powiedziała, podnosząc głos.
- Hmm, wydawało mi się, że coś słyszałem, ale to chyba tylko brzęczenie w uchu, co nie, Draco? – Blaise bawił się w najlepsze, zupełnie nie zwracając uwagi na wściekłą Gryfonkę. Draco tylo uśmiechnął się do czarnoskórego i skierował pełne pogardy spojrzenie w stronę Granger, która wbrew pozorom, nie sprawiała wrażenia przejętej niedawną sytuacją. Wręcz przeciwnie. Spojrzała prosto na Malfoy’a i prychnęła kpiąco. Już chciał jej dogryźć, gdy przerwała mu ruda
- Zaraz ci coś będzie brzęczało w uchu, Zabini, jak ci przygrzmocę w ten pusty łeb! – krzyknęła podchodząc i szturchając palcem Ślizgona. Ten tylko na to czekał i pochylił się w stronę dziewczyny. – Spokojnie, wiewióro. Chyba boisz się, że śpiewam lepiej od ciebie. W sumie to racja, masz się czego obawiać.
- Taaaak? – warknęła ruda – Zaraz możemy się o tym przekonać. Pokaż co umiesz, imbecylu. – Hermiona przyglądała się temu z wielkim zdziwieniem. Zabini właśnie wyrywał mikrofon z rąk Ginny, a Malfoy sięgnął po butelkę Ognistej, stwierdzając, że o suchym pysku na pewno nie będzie tego słuchał. Sama chciała jak najszybciej stąd wyjść, lecz mrożące krew w żyłach spojrzenie, które rzuciła jej ruda, gdy miała już wstać, skutecznie ją uziemiło. Ginny ze złością usiadła obok niej i pociągnęła spory łyk kremowego piwa. Blaise tymczasem najwyraźniej się rozgrzewał, pochrząkując przy mikrofonie i teatralnie wzdychając. Pewnie długo by to jeszcze trwało, gdyby nie dostał, rzuconym przez rudą, butem. Oburzony spojrzał w jej kierunku i po chwili zaczął śpiewać:
- Mogłaś moją być kryzysową narzeczoną, razem ze mną pić, to co nam tu nawarzono… Mogłaś być już na dnie, a nie byłaś. Nigdy nie dowiesz się, co straciłaś…** – Ginny słysząc słowa piosenki prychnęła głośno i zerwała się z łóżka – Żałosne! Śpiewasz okropnie! Co to w ogóle za tandetne teksty!  - w dwóch krokach znalazła się przy Zabinim i zaczęła wyrywać mu mikrofon. Ślizgon jednak nie chciał poddać się tak łatwo i uniósł go wysoko nad głową, a że ruda była od chłopaka o wiele niższa, mogła tylko z nienawiścią wpatrywać się w jego oczy. Zabini widząc jej wyraz twarzy, tylko zaśmiał się głośno. Nigdy nie sądził, że wiewióra jest taka wyszczekana. Nie widać, a słychać – pomyślał z rozbawieniem. Gryfonka zdenerwowana do granic możliwości, mocno nadepnęła mu na stopę. Chłopak syknął z bólu i opuścił odruchowo rękę. Dziewczyna wykorzystując jego nieuwagę, wyrwała mu mikrofon. Jednakże niedługo było jej dane cieszyć się zwycięstwem, gdyż Ślizgon szybko się otrząsnął i zamknął dziewczynę w żelaznym uścisku, próbując odzyskać swą zgubę. Byli tak zajęci własną przepychanką, że nie zauważyli, że Hermiony i Draco już dawno nie ma w pokoju. Hermiona nie mogąc dłużej znieść towarzystwa Malfoy’a i jego kpiących spojrzeń, udała się do Harrego i choć Draco, próbował zagrodzić jej drogę, to nie udało mu się. Dziewczyna tak mocno go odepchnęła, że aż się zakołysał. Sam nie widząc sensu w obserwowaniu kłótni Blaisa z Wesley’ówną i straciwszy główny obiekt drwin, udał się do swojego dormitorium. Po drodze zwalił ze stołu kilka książek i pergaminów Hermiony. Zadowolony ze swojego „szatańskiego” czynu, otworzył drzwi do pokoju i stanął jak wryty, nie wierząc w to, co widzi.   


*Fragment piosenki Lady Pank - Mniej niż zero
**Fragment piosenki Lady Pank - Kryzysowa narzeczona


***

W sumie nie wiem, czy ten rozdział jest znośny, czy wręcz przeciwnie. Ocenę pozostawiam Wam. Pozdrawiam gorąco

13 komentarzy:

  1. No no, zaczyna się rozkręcać. Pomysł z piosenkami super! Mam nadzieję, że Hermionie uda się następnym razem dokopać Draco, niech sobie nie myśli, że może wszystko ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajne opowiadanie. Trudno mi sobie jednak wyobrazić pozytywną zmianę w relacji Draco - Hermiona, po tym jak on teraz ją traktuje. Czekam na kolejny rodział

    OdpowiedzUsuń
  3. No widzę,że będziesz musiała trochę popracować nad Dracusiem, ale on jest fajny, jak jest wredny.:]
    Rozdział jest świetny, szczególnie karaoke.:P Gratuluję pomysłu.
    Życzę weny.
    Pozdrawiam,
    la_tua_cantante_

    www.amor-deliria-nervosa-dramione.blogpspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ludzie szybko się nie zmieniają, więc Draco musi trochę pomęczyć Hermionę nim się zorientuje,że coś do niej czuje :) Bardzo dziękuję za komentarz, wiele to dla mnie znaczy. Pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Ah ten Draco, Draco :D jak zwykle, wredny i arogancki :D Niech Hermiona mu dopiecze w końcu! :D
    co do pomysłu-ciekawe :D
    życzę weny na kolejny rozdział! :)

    pozdrawiam i zapraszam do siebie, Zou.
    http://hermionyswiat.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział nie jest zły, napisany jest wręcz całkiem dobrze. Jest dużo opisów, błędy tylko w interpunkcji - ale to nie przeszkadza w czytaniu. Jedyny zarzut jaki mam to taki, że ani ten rozdział, ani poprzedni, nie wnoszą nic nowego i ciekawego. Nic się nie dzieje. Historia, której główną fabułą są pełne wyzwisk rozmowy Hermiony i Draco, jest nudna i do niczego nie prowadzi. Koniecznie powinnaś wymyślić jakieś wątki poboczne, wtedy to co dzieje się między Gryfonką a Ślizgonem będzie miało jakiś sens.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się to poprawić, ale taki był pierwotny pomysł na to opowiadanie :) Dziękuję za komentarz.

      Usuń
  6. Super rozdział :-)
    Czekam z niecierpliwością na następną !!

    mojeminiopowiadania.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Cuudo! Naprawdę, jedno z lepszych Dramione. Karaoke- świetny plan!
    I przyłączam się do prośby- niech Hermiona wyjdzie górą z następnego spotkania!!

    czekam na nn!

    OdpowiedzUsuń
  8. Przeczytałam całość w jeden dzień, a specjalnie wyjechałam z domu, by spędzać cały czas na nauce do poprawki...Jak nie zdam- czuj się winna:P

    Teraz szczerze- piszesz NAPRAWDĘ dobrze. Ładnie opisujesz uczucia bohaterów i ciekawie budujesz nastrój. I fabułę.
    Fajnie, że Hermiona nie jest zmienioną nagle super-sex bombą, nie mającą w sobie nic z "dawnej Herm", robiącą makijaż i laską z kompletnie zmnienioną garderobą na ciuchy "wystrzałowe"- tylko normalną, miłą, ładną dziewczyną.
    Bardzo podoba mi się "Twój" Snape- taki zimny, sarkastyczny, ale jednak nie do końca zły złol- idealnie, że nie zgodził się na zmianę partnerów.
    Przyjaciele Hermiony i jej relacje z nimi też świetnie przedstawione- od razu czuć, że między nimi jest głęboka więź sympatii i szacunku.
    Duże 5, a nawet 5+!

    Ja również piszę Dramione, nieco inne, ale może Ci się spodoba.

    http://www.fanfiction.net/s/9423749/1/Well-You-are-quite-nice-you-know

    Przy następnym rozdziale wspomnę o Twoim blogu, bo jestwart przeczytania!

    pozdrawiam

    mildredred

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ah, poprawki, znam ten ból :D
      Nawet nie wiesz, jak się uśmiecham, czytając Twój komentarz. Bardzo się cieszę, że opowiadanie Ci się spodobało, bo szczerze mówiąc mam sporo wątpliwości co do niego.
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  9. ojć- 7 rozdział nie wchodzi- wyskakuje komunikat, że nieistnieje strona....

    OdpowiedzUsuń
  10. Hmm, u mnie jest wszystko w porządku... Może wejdź z innej przeglądarki? Aktualnie nie mam za bardzo dostępu do internetu i piszę z komórki, ale jutro zobaczę co jest nie tak. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń