- Serio myślisz, że to się uda?
– spytała z powątpiewaniem dziewczyna. – Przecież wiesz, jaka ona jest, to
zupełnie nie w jej stylu. Nie sądzę, aby dała się tak łatwo przekonać, a poza
tym… - niedane jej było jednak dokończyć, gdyż przerwał jej rozradowany głos
- Wyyyluzuj. Ja uważam, że to wspaniały plan!
Pomoże nam dowiedzieć się, co tak naprawdę dzieje się z Hermioną. A poza tym na
pewno przyda się jej jakaś rozrywka, bo chodzi ostatnio spięta jak plandeka na
żuku.
- Ron, jest zdenerwowana, bo na pewno ma jakiś
powód! Jesteś serio nieczułym chamem, nie dziwię się, że każda dziewczyna od
ciebie ucieka. – Rudzielec już miał odpowiedzieć ciętą ripostą, gdy wtrącił się
Harry
- Uspokójcie się, takie dyskusje do niczego nie
prowadzą. Musimy się poważnie zastanowić, czy dobrze robimy. Poza tym, zgadzam
się z Ginny, że trudno będzie przekonać Hermionę do tego. Nie wiem, czy
powinnyśmy…
- Oh, dajcie spokój! Po prostu nic jej nie powiemy,
zrobimy jej niespodziankę i tyle! Zawsze robicie z igły widły – przerwał
Harry’emu z westchnieniem Ron. – Nie ma, nad czym tu dyskutować. Spontaniczna
decyzja jest najlepsza! – mimo szczerych chęci rudego, dyskusja trwała jeszcze
przez pół godziny. W tym czasie Ginny zdążyła rzucić się na brata z pięściami,
Harry dostał w głowę książką, a Ron rozlał atrament na esej z obrony przed
czarną magią, nad czym ubolewał kolejne dwie godziny. Ich ożywioną dyskusję nad
wspaniałym planem przerwała pani Pince. Usłyszawszy rumor przy ich stoliku,
przybiegła z krzykiem i wygoniła ich z biblioteki.
Draco obudził się z niemałym
bólem głowy. Ciężko uniósł powieki i rozejrzał się po pokoju. To, co zobaczył
od razu poderwało go na nogi. Stanął zdezorientowany przy łóżku i dopiero po
chwili przypomniał sobie wczorajszy wieczór. Zabini, Granger, karaoke… I ten zmasakrowany pokój! Był pewien, że to
sprawka Granger, bo któż inny miałby taki tupet, by zrobić z JEGO dormitorium taki
cyrk. Wszystkie ściany były jaskraworóżowego koloru. Zamiast zielonych zasłon,
na oknach wisiały białe firanki w kolorowe kwiatki. Jego łóżko zostało
przyozdobione wielkim baldachimem i przypominało teraz łoże jak dla
księżniczki. Na ścianach wisiały obrazy tęczy, jednorożców i Merlin wie, czego
jeszcze. Piękny, szkarłatny dywan zastępował teraz czerwony dywanik w kształcie
serca. Draconowi zrobiło się niedobrze na sam widok tego wszystkiego. Wczoraj w
nocy był zbyt zmęczony, by się tym zająć, lecz dzisiaj odegra się na Granger i
to z nawiązką. Najpierw wymyśli tylko, jak to wszystko odczarować…
Udał się do łazienki, po drodze
spotykając Hermionę. Nie zaszczycił jej jednak ani jednym spojrzeniem, gdyż
postanowił, że nie da po sobie znać, jak bardzo Gryfonka wyprowadziła go z
równowagi. Dziewczyna zdziwiona jego reakcją - a raczej jej brakiem - wyszła
naburmuszona na korytarz.
Niestety, Draco nie przewidział, jak ciężko będzie
usunąć czary dziewczyny. Przesiedział ponad godzinę, myśląc nad zaklęciami, a
gdy nie mógł wpaść na żaden sensowny pomysł, udał się do biblioteki. Tam
spędził kolejną godzinę na szukaniu przeciwzaklęć. Gryfonka użyła tak silnych
czarów, że zwyczaje zaklęcia nic nie pomagały. Zdenerwowany swoją bezradnością,
postanowił zwrócić się do Blaise’a. Ten zobaczywszy odnowiony pokój
przyjaciela, ryknął tylko śmiechem i zwalił się, ze łzami w oczach, na łóżko.
Uspokoił się dopiero po kilkunastu przekleństwach Ślizgona i mocnym ciosie
poduszką.
- O stary, ta dziewczyna to ma pomysły! Hahaha, że
sam na to nigdy nie wpadłem! To takie piękne – zaśmiewał się w najlepsze
Zabini, podczas gdy Draco krążył nerwowo po pokoju.
- Przymknij się i mi pomóż! Próbowałem już wszystkich
znanych mi zaklęć, poszedłem nawet do biblioteki! Nic nie pomaga! Nie wiem,
czego ta szlama użyła i nie mam pojęcia, jak sobie z tym poradzić. Może więc
przestaniesz w końcu rżeć i mi pomożesz? – spytał, wyprowadzony już z równowagi
Malfoy.
- Dobra, nie sraj w gacie, zaraz coś wymyślimy –
powiedział uspokajająco Blaise, widząc, że Draco może zaraz wybuchnąć. – Ta
mała na pewno nie jest aż tak zdolna, żebyśmy sobie z tym nie poradzili. Musimy
się tylko chwilkę zastanowić.
Jak bardzo się mylił, przekonali się za pół
godziny. Czary Blaise nie pomagały ani trochę i pokój dalej był cały różowy.
Zabini opadł zrezygnowany na łóżko i przywołał dwie butelki kremowego piwa.
- Lipa, stary. Nie wiem skąd ona wytrzasnęła to
zaklęcie, ale jest naprawdę dobre. Może idź do Snape, on na pewno coś poradzi.
- Ocipiałeś?! Mam się przyznać nietoperzowi, że nie
umiem sobie poradzić z umiejętnościami Granger? Nigdy! Już wolę ją samą
przekonać, żeby przywróciła pokój do pierwotnego stanu. Nawet chyba wiem jak –
odparł Draco z chytrym uśmieszkiem na twarzy i pociągnął duży łyk piwa.
- Znowu masz zamiar z nią grać? Mógłbyś dać spokój,
wczoraj było całkiem sympatycznie przecież. A ta ruda jak się stawiała!
Normalnie któż by się spodziewał. Nie podejrzewałem, że jest aż tak…
- Dobra, daruj mi słuchania twych westchnień do
Wesley, bo mi się niedobrze robi. Już ja się postaram, żeby ta szlama dostała
nauczkę. A teraz radzę ci się zbierać, bo za dziesięć minut mamy eliksiry,
tłumoku – Draco żwawo wstał z łóżka i już po chwili zniknął za drzwiami.
- Taaak, już widzę te twoje starania. Na pewno
wyjdą każdemu na dobre – westchnął Zabini do zamkniętych drzwi.
Hermiona tymczasem siedziała
szczęśliwa w bibliotece i czytała kolejną książkę z eliksirów. Powodem jej
radości była oczywiście udana zemsta na Malfoy’u. Mimo, że chłopak nie okazał
zdenerwowania, dobrze wiedziała, że w środku aż się gotuje, bo zapewne nie umie
usunąć jej zaklęć. Idiota – parsknęła cicho pod nosem. Wiedziała, jaką Ślizgon ma obsesję na punkcie
swojego domu, jak i dormitorium. Początkowo planowała schować jego książki i
prace domowe, ale ten pomysł wydał się jej wyjątkowo dziecinny. Ale zrobienie z
jego dormitorium pokoju dla księżniczki – to było coś! Pewnie miesiąc minie,
nim się tleniony zorientuje, jakiego zaklęcia użyła. Po tej sytuacji na patrolu
przysięgła sobie, że za wszelką cenę nie da mu się sprowokować. Ba! To ona
będzie go ciągle prowokowała i się nad nim znęcała. W końcu im dłużej z nim
przebywa, tym bardziej się do niego przyzwyczaja i uodparnia na jego uroki –
taką przynajmniej miała nadzieję, bo niestety obiecała sobie jego ignorowanie
już na początku roku, ale jak na razie średnio jej to wychodziło. Na szczęście
remont pokoju Ślizgona dodał jej otuchy i pewności siebie.
Tak zamyśliła się nad swoim postępowaniem, że
zapomniała, że niedługo miała eliksiry. Szybko poderwała się z krzesła i
nerwowo zerknęła na zegarek. Ma trzy minuty na dobiegnięcie do lochów! Będzie
ciężko, ale da się zrobić. Z prędkością światła wybiegła z biblioteki i popędziła
korytarzem w kierunku podziemi. Dobiegła do sali w momencie, gdy Snape zamykał
drzwi. Z całych sił szarpnęła za klamkę, sprawiając, że nauczyciel mocno się
zachwiał i o mało co nie przewrócił. Cała sala parsknęła śmiechem. Snape z
wściekłością w oczach, ruszył do pokornie stojącej przy drzwiach i lekko
przestraszonej dziewczyny.
- Nie wiem, Granger, jak to się stało, że jesteś w
ostatniej klasie, a nie znasz się na zegarku – wysyczał. – Poza tym, kto ci pozwolił
szarpać za moje drzwi, gdy ja je zamykam! Minus piętnaście punktów dla
Gryffindoru i szlaban u mnie w niedzielę o dziewiątej rano! – warknął w stronę
dziewczyny i nie dając jej możliwości usprawiedliwienia się, ruszył w kierunku
biurka.
Hermiona zszokowana stała kilka sekund, nim dotarło
do niej, co się właśnie stało. Spuściła głowę i nie patrząc na nikogo, poszła
do swojej ławki. Niestety całkowicie zapomniała, że dzieli ją z wybitnie
znienawidzonym Ślizgonem. Malfoy jej o tym przypomniał cichym prychnięciem w
jej stronę. Siedział rozwalony na krześle ze swoim firmowym uśmieszkiem. Pewnie
poprawiłam mu humor – pomyślała ze smutkiem Hermiona. Postanowiła jednak nie
dać po sobie znać, jak bardzo jest załamana karą u Snape. Odwróciła się od
chłopaka i zajęła się lekcją. Na szczęście był już piątek, więc niedługo trochę
odpocznie.
Po kilkunastu minutach przy jej ręce pojawiła się
karteczka. Zaciekawiona rozejrzała się po sali, lecz wszyscy zajęci byli
czytaniem rozdziału drugiego z książek. Zaintrygowana rozwinęła papierek i
ujrzała, dobrze jej znane, pismo:
Koniecznie
musisz przyjść do pokoju wspólnego Gryfonów dziś po dziewiętnastej! Ron ma ogromny, ale to ogromny pomysł i potrzebna mu pomoc. Mam nadzieję, że nas nie zawiedziesz. I straszny idiota z nietoperza,
zdecydowanie nie zasłużyłaś na takie traktowanie…
Ron ma jakiś problem? To czemu Harry ją o tym
informuje? Chociaż faktycznie, Ron często bywa nieśmiały i zawstydzony, więc
pewnie sam nie chciał ją prosić o pomoc. No cóż, wygląda na to, że jej miły
wieczór z książką będzie musiał poczekać. W końcu przyjaciele są najważniejsi.
Może weźmie ze sobą Ginny? Ruda jest dobra w doradzaniu i rozwiązywaniu
problemów. Szybko odpisała Harry’emu, że na pewno przyjdzie i powróciła do
czytania. Bała się, że Snape znowu się do niej przyczepi. Niedane jej było
jednak długo zajmować się lekcją, gdyż nagle usłyszała cichy głos przy swoim
uchu
- No no, Granger. A cóż to za liściki podczas
zajęć? Czyżby cichy wielbiciel? Nie no, kogo ja oszukuję, kto by cię chciał… Nie
zmienia to jednak faktu, że nietoperz na pewno by się zainteresował twoim
brakiem zainteresowania lekcją – powiedział z satysfakcją.
- Malfoy, jedyną osobą, która wykazuje brak
zainteresowania lekcją, jak i bark mózgu, jesteś ty. Więc zamknij się i nie
zmuszaj mnie do zniżania się do twojego poziomu – odparła Gryfonka ze stoickim
spokojem, po czym jeszcze bardziej odsunęła się i odwróciła od chłopaka.
Ślizgon próbował ją jeszcze kilka razy zagadać, jednak ta za każdym razem
zręcznie go ignorowała i nie zwracała na niego uwagi. Zniechęcony Malfoy, nie
mogąc zrobić nic więcej, gdyż Snape by się do niego przywalił, w końcu
zrezygnował i powiedział sobie, że będzie jeszcze mnóstwo okazji do odegrania
się na Granger za zniszczone dormitorium.
- Ginny, Ginny zaczekaj! –
krzyknęła Hermiona, biegnąc w stronę przyjaciółki. – Muszę ci coś powiedzieć!
Ruda zatrzymała się i z zaciekawieniem spojrzała na
Gryfonkę – No, co tam? Przykro mi, ale nie mam za dużo czasu, bo właśnie idę na
spotkanie z baaaardzo intrygującym Puchonem. – Hermiona słysząc ton
przyjaciółki, serdecznie się uśmiechnęła. – Spokojnie, zajmę ci tylko minutkę.
Pójdziesz dzisiaj wieczorem ze mną do chłopaków? Harry mówił mi, że Ron ma
jakiś problem i potrzebuje pomocy, a ja nie wiem, czy sama coś poradzę. To nie
zajmie dużo czasu, obiecuję – dziewczyna uśmiechnęła się zachęcająco. Ginny, ku
zdziwieniu Hermiony, zgodziła się od razu i to bez żadnych dyskusji i już po
chwili zniknęła za zakrętem, pędząc na spotkanie z chłopakiem.
Gryfonka zadowolona z faktu, że nie musiała
przekonywać przyjaciółki udała się do swojego dormitorium, by trochę odpocząć
po całym tygodniu zajęć.
Czemu to łóżko jest takie
twarde? Nigdy takie nie było… To były jej pierwsze myśli po powrocie do
rzeczywistości. Wolno otworzyła oczy i zorientowała się, że wcale nie leży na
łóżku, tylko na podłodze. Pewnie musiałam przysnąć i spaść – pomyślała trzeźwo.
Nagle jednak jej spokój przerwała myśl o spotkaniu z chłopakami. Spojrzała na
zegarek – za dwadzieścia minut dziewiętnasta! Szybko pobiegła do łazienki
trochę się odświeżyć i już po chwili żwawo maszerowała w kierunku wieży
Gryfonów.
Gdy Gruba Dama otworzyła przejście, dziewczyna od
razu spostrzegła, że coś tu jest nie tak. Z pokoju wspólnego dobiegała
przytłumiona muzyka i gwar rozmów. Hermiona zaciekawiona ruszyła dalej. Po
chwili wpadła w ramiona Harry’ego i Rona.
- Niespodzianka! Impreza! – wydarł się do jej ucha
rudzielec. Gryfonka skrzywiła się nieznacznie, gdyż nie przepadała za
imprezami. Nie chciała jednak jeszcze bardziej smucić Rona, więc udała szczere
zadowolenie.
- Oh, to wspaniale! Ron, na pewno przyda ci się
chwila odstresowania i zabawy. Słyszałam od Harry’ego, że masz jakiś problem.
Nie martw się, pogadamy o tym po imprezie, a teraz leć się bawić! – wykrzyknęła
entuzjastycznie. Ron tylko pokiwał energicznie głową i zanurkował w tłumie
ludzi.
- Zobacz, tam w rogu stoi barek, zamów coś sobie do
picia, a ja lecę do Arielle. Cudowna z niej dziewczyna! – krzyknął Harry i już
go nie było. Hermiona wolno ruszyła w stronę barku, zastanawiając się, kim u
licha jest Arielle. Wybraniec po rozstaniu z Ginny nie spotykał się z żadnymi
dziewczynami, widocznie do teraz. Gryfonka mimo wszystko ucieszyła się, że
Harry może w końcu spotkał kogoś dla siebie. Usiadła na stołku i zamówiła
kremowe piwo. Nie miała ochoty na żaden mocniejszy trunek czy też drinki. Nie
była w nastroju do zabawy, więc postanowiła posiedzieć kilkanaście minut i po
cichu się wymknąć. Już miała odejść ze swoim piwem, gdy dostrzegła, że ktoś się
jej przygląda. Blondwłosy chłopak stał w przeciwnym rogu pokoju. Był wysoki,
nawet bardzo. Intensywnie wpatrywał się w oczy dziewczyny. Hermiona zawstydzona
odwróciła wzrok i powoli wstała. Nie zdążyła jednak zrobić kroku, gdy
tajemniczy chłopak zjawił się przy niej i wskazał z powrotem na stołek.
Dziewczyna posłusznie usiadła, lekko zdezorientowana. Ten człowiek zdecydowanie
ją przytłaczał i zawstydzał.
- Witaj, mam na imię Wade, a ty jesteś Hermiona, o
ile się nie mylę – odezwał się z tajemniczym uśmiechem. – Wiele o tobie
słyszałem.
- Mam nadzieję, że były to same dobre rzeczy –
Gryfonka postanowiła, że poświęci trochę czasu temu, co by nie powiedzieć,
przystojnemu chłopakowi. – Przepraszam za moją bezpośredniość, ale nigdy cię
wcześniej tu nie widziałam. Jesteś na wymianie? – spytała z wyraźnym
zainteresowaniem.
- Można tak powiedzieć – zaśmiał się. – Przepisałem
się tu na ostatni rok. Uczyłem się już w trzech szkołach czarodziejów, ta
będzie czwartą. Pewnie wydaje ci się to dziwne i myślisz, że z poprzednich mnie
wywalili, lecz nie, nic z tych rzeczy. Ja jestem grzeczny – puścił jej oczko, a
Hermiona zaczerwieniła się jak piwonia.
- Oh, niee, nawet tak nie pomyślałam! Fakt, to
trochę dziwne przepisywać się tu tylko na ostatni rok, ale widocznie miałeś
swój powód, a ja nie mam zamiaru pochopnie cię oceniać – wypiła duży łyk piwa, żeby choć trochę się odstresować. Wade mocną ją rozpraszał.
- No, jesteś tak mądra jak wszyscy mówią –
wyszczerzył zęby w uśmiechu. – Może postawię ci jeszcze jedno piwo? W końcu to
taki miły wieczór, szkoda by było go tak szybko kończyć. – Hermiona z chęcią
zgodziła się na tę propozycję i po chwili zawzięcie rozmawiała z chłopakiem. Po
godzinie dowiedziała się, że jest Krukonem, nie ma rodzeństwa, jest
czarodziejem czystej krwi, bardzo interesuje się komponowaniem muzyki oraz, że
jeszcze nie do końca poznał zamek. Już dawno z nikim nie rozmawiało jej się tak
dobrze i swobodnie. Wade był dowcipny i bez najmniejszego problemu ją
zagadywał. Nim się obejrzała, wychodziła z nim na korytarz, by oprowadzić go po
zamku. Nie przeszkadzał jej nawet fakt, że chłopak obejmował jej talię
ramieniem i co chwilę szeptał do ucha. Szczęśliwa wyszła z imprezy.
Fakt, że Wade obejmował
dziewczynę ramieniem przeszkadzał jednak komuś innemu. Draco siedział naburmuszony z butelką
Ognistej. Obok niego Blaise dyskutował z jakąś Puchonką. Malfoy w sumie od
początku imprezy przyglądał się Granger i zastanawiał się, jak ją zmusić do
odczarowania jego pokoju. Niestety nic konkretnego nie przychodziło mu do
głowy, więc postanowił zadziałać spontanicznie. Już miał do niej podejść, gdy
ktoś go uprzedził. Wysoki blondyn dosiadł się do niej i zaczął, jakby nigdy nic,
z nią rozmawiać. Draco zaszokowany wytrzeszczył oczy. Po pierwsze, kto chce z
własnej, nieprzymuszonej woli zadawać się z Granger, a po drugie, kim do kurwy
nędzy ten koleś jest? Nikt nie może od tak przystawiać się do Granger!
Postanowił zrobić wywiad środowiskowy na temat tego typa i ustalić, czy ma się
czym martwić. Po kilkudziesięciu minutach dowiedział się jak ma na imię, jaki
ma status krwi i co tu robi. To mu wystarczyło do ustalenia, że chłopak, gdy
tylko zauważy, z kim ma do czynienia, od razu ucieknie od Granger. Z powrotem usiadł na kanapie i zadowolony
zaczął podrywać jakąś dziewczynę. Już miał zaprosić ją do tańca, gdy
spostrzegł, że Hermiona wychodzi z Wade’m na korytarz. Mało tego! Koleś
obejmował ją w tali i szeptał do ucha! W Draconie wezbrała, niezrozumiała dla
niego, wściekłość. Zły odepchnął dziewczynę i stanął w bezruchu. Powoli zaczął
analizować sytuację. Granger, ten koleś, korytarz, razem, SAMI! Nie wiedział,
co się z nim dzieje, ale zapragnął w jednej chwili rozdzielić tę dwójkę. O nie.
Granger nie będzie się szlajała, Merlin wie z kim, sama po zamku. Już on na to
nie pozwoli.
Nim zdążył dłużej się zastanowić i racjonalnie
pomyśleć, ruszył szybko za znikającą w drzwiach parą.
***
Na początku, muszę serdecznie podziękować za
wszystkie komentarze pod poprzednim rozdziałem. Jestem naprawdę zaskoczona, że
komuś się to opowiadanie spodobało. Każdy komentarz bardzo mnie cieszy, więc
teraz jestem prze szczęśliwa :) Mam nadzieję, że ten rozdział też nie jest najgorszy i Was nie zawiodłam.
Pozdrawiam :)
Super rozdział :-)
OdpowiedzUsuńUwielbiam zazdrosnego Draco :-)
mojeminiopowiadania.blogspot.com
Ha ha, rozdział extra!
OdpowiedzUsuńPokój Draco musi wygladać bosko ;)
Hmm ciekawe jak rozwinie sie historia Miony i Wade`a, może Draco zacznie cos wreszcie "działać" w relacji z Herm, a jako zazdrośnik jest super ;)
Czekam na nowy rozdział ;)
no, wreszcie się udało- rozdział mi nie wchodził jak chciałam wybrać go ze spisu treści, wygrałam klikając "następna" pod poprzednim.
OdpowiedzUsuńCuuudny rozdział! Hermionka popisała się zdolnościami...jrszcze teraz tylko brakuje, by ktoś "przypadkiem"dowiedział się o pokoju ślizgona:P
Wade jest słodki- nic dziwnego, że Draco taki zazdrosny;)
Pozdrawiam!
mildredred
Ciekawe jak się potoczy dalsza znajomość Wade z Hermioną :D Mam nadzieję, że Draco będzie miał więcej powodów do zazdrości. Naprawdę fajny rozdział :))
OdpowiedzUsuńPomysłowa ta zemsta Hermiony, a wkurzony i zazdrosny Draco jest po prostu uroczy. Tajemniczy znajomy Hermiony chyba trochę zamiesza ;) Czekam na kolejny rozdział
OdpowiedzUsuńZałożyłam bloga i dodałam Cię do linków.
OdpowiedzUsuńwww.well-you-are-quite-nice-you-know.blogspot.com
pozdrawiam :)
Ahh ta zazdrość Draco! Jestem ciekawa co dalej z tego wyniknie, czekam na kolejny rozdział!
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie:
nowa-hermiona-granger.blogspot.com