24 września 2013

Rozdział VIII

Znasz to uczucie, gdy złość rozrywa cię od środka i odbiera zdrowy rozsądek? Gdy nie jesteś w stanie normalnie myśleć, bo irracjonalna wściekłość cię zaślepia? Draco znał ten stan bardzo dobrze. Nieraz w przypływie gniewu robił coś pochopnie, bez głębszego zastanawiania się. Lecz teraz przeszedł samego siebie. Wybiegnięcie na korytarz za Gryfonką i Krukonem, tylko po to, aby ich rozdzielić, wydawało się złym pomysłem. Przynajmniej dla kogoś, kto racjonalnie myślał…
Właśnie. Stop, STOP! Draco gwałtownie się zatrzymał i postukał się w czoło. Czy ja do końca zgłupiałem? – pomyślał ze zgrozą. Przecież nie mogę tam tak wpaść, przywalić mu w mordę i odejść, bo Granger nie da mi spokoju i pomyśli sobie Merlin wie, co. Nie nie, tak być nie może, trzeba rozegrać to jakoś inaczej. Tylko jak… A tak! Przecież jest jeszcze Zabini! – zadowolony z siebie, że udało mu się wymyślić coś tak wspaniałego, pognał do przyjaciela.


Hermiona spokojnie szła w towarzystwie Wade’a w kierunku skrzydła szpitalnego, prowadząc ożywioną dyskusję o telewizorach, które niezwykle zafascynowały Krukona. Już miała mu opowiadać, jak działają, gdy ciszę na korytarzu zakłócił przeraźliwy wrzask. Jednak po chwili zorientowała się, że to nie byle wrzask, tylko ktoś kogoś woła. Szybko odwróciła się w kierunku domniemanego zamieszania i oniemiała. To, co zobaczyła, nie mogło być prawdą, to musiały być halucynacje. Przed sobą ujrzała Zabiniego, który z udręczoną miną, próbował zatrzymać szybko odchodzącego Malfoy’a.
- Kochanie! Proszę, zaczekaj! Przecież wiesz, że nikt nie podoba mi się tak jak ty! Tylko ciebie kocham, przecież wiesz! Nie musisz być zazdrosna o nikogo! – krzyknął Zabini, co sprawiło, że tleniony momentalnie się odwrócił, z szokiem wypisanym na twarzy, nie będąc do końca pewny, czy Diabeł mówi do niego. Hermiona również minę miała mocno zdziwioną i zamurowana wpatrywała się to w Draco, to w Blaise’a. Wade tylko drapał się po głowie, w ogóle nie wiedząc, o co chodzi, a Zabini, widząc to wszystko, wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- No co jest, ludzie? Ja tylko ćwiczę rolę do teatru, a wy wyglądacie jakbyście zobaczyli Sami-Wiecie-Kogo… Na kimś przecież muszę udoskonalać swój talent, a że wszystkie niewiasty onieśmielam, pozostaje mi tylko, ten tu obecny, cudowny Draco! – zakończył Blaise, porywając przyjaciela w ramiona. Malfoy był tak zaszokowany, że nie był w stanie się ruszyć, a co dopiero odepchnąć chłopaka. Na szczęście Zabini szybko go puścił i zwrócił się do dwójki uczniów.
- A wy co, gołąbeczki? Już taka późna pora, a wy sami chodzicie sobie po zamku? Jeszcze ktoś mógłby pomyśleć, że macie się ku sobie, czy coś… - Blaise pokręcił z niezadowoleniem głową i szybko oddalił się w kierunku lochów.
- Udana dywersja, nieprawdaż? – na odchodnym szepnął jeszcze do Malfoy’a. Ślizgon pokręcił głową nad głupotą przyjaciela, ale musiał przyznać mu rację. Spojrzał na Gryfonkę i ujrzał na jej twarzy ogromny rumieniec. Hermiona pochwyciwszy jego pytające spojrzenie, szybko odwróciła się do Wade’a, powiedziała mu parę słów i prawie że biegiem, odeszła do wieży Gryfonów. Draco niezmiernie zadowolony, że udało mu się ich rozdzielić i jednocześnie mocno zawstydzić dziewczynę, odszedł z cynicznym uśmiechem na twarzy, pogratulować Zabiniemu. Fakt, nie tak miało to wszystko wyglądać i nie musiał robić aż takiej sceny, ale Diabeł jest znany z niekonwencjonalnych rozwiązań, więc Draco nie miał zamiaru się z nim kłócić, skoro jego plan zadziałał w stu procentach. 


Siedziała przed kominkiem i czytała „Zaklęcia dla zaawansowanych. Tom 4”. A przynajmniej próbowała. Niestety, w skupieniu się na tym zajęciu nieustannie przeszkadzał jej Malfoy, który co chwila pojawiał się w jej myślach. Nie mogła pozbyć się dziwnego wrażenia, że Ślizgon był zadowolony, że tak szybko uciekła od Wade’a - gdy odchodziła w stronę dormitorium, zauważyła jego tryumfujący uśmieszek! Ale z drugiej strony… Czemu tlenionemu miałoby przeszkadzać to, że spacerowała sobie z Krukonem? Nigdy go nie obchodziło, z kim się zadaje, więc jego zachowanie było z grubsza dziwne. Jedyna racjonalna myśl, jaka przychodziła do głowy dziewczynie, to taka, że Malfoy po prostu nie chciał, żeby była szczęśliwa i za wszelką cenę obiecał sobie, że będzie jej przeszkadzał w drodze po szczęście. Taak, to miało sens! Ten bezduszny arystokrata na pewno chciał jej zrobić na złość i wymyślił z Zabinim ten idiotyczny plan! Pewnie myślał, że Gryfonka nie dostrzeże jego prawdziwych zamiarów, ale chyba zapomniał, jaka dziewczyna jest inteligentna. Z drugiej strony – wpadła jej do głowy kolejna myśl - może mści się za dormitorium, bo na pewno nie udało mu się go odczarować. Kto wie, co mu się ubzdurało w tej pustej główce…
Rozmyślania dziewczyny niespodziewanie przerwała ruda czupryna, wbiegająca do pokoju, robiąc przy tym tyle hałasu, jakby była z kilkoma osobami. Ginny z takim impetem wybiegła zza drzwi, że Hermiona aż podskoczyła na krześle.
- Na Merlina, Ginny! – krzyknęła przestraszona. – Mało, co nie dostałam zawału! Czy musisz zawsze robić takie zamieszanie wokół swojej osoby? – spytała sfrustrowana.
- Dobra dobra, przepraszam, nie złość się – odparła ze znudzeniem rudowłosa. – Mam świetne nowiny! Zamykaj tą nudną książkę i słuchaj! – Ginny kompletnie nie zwracała uwagi na rozgoryczenie przyjaciółki. Hermiona tylko westchnęła głośno.
- No, o co chodzi? Jestem pewna, że dotyczy to jakiegoś chłopaka! – stwierdziła z udawanym entuzjazmem.
- Nie jakiegoś chłopaka, tylko super przystojniaka! Dowiedziałam się od Mel, która usłyszała to od Jenny, która podsłuchała rozmowę Katlin z … - Ginny, błagam! Przejdź do sedna – przerwała ze śmiechem rudowłosej Hermiona.
- Dooobra – westchnęła, udając oburzenie. – Więc, w Hogwarcie pojawił się nowy uczeń – Krukon! Ponoć jest w twoim wieku i jest naprawdę nieziemski. Ma nawet reputację złego chłopczyka, bo prawdopodobnie wywalili go już z kilku szkół. No ideał po prostu! – podczas, gdy Ginny emocjonowała się plotkami o nowym uczniu, Hermiona zorientowała się, że doskonale wie, o kim mowa. Ale się Ginny zdziwi, że go znam i nawet rozmawiałam z nim całkiem sporo – pomyślała ze śmiechem.
- Hmm, Ginny, ja chyba wiem, o kim mówisz – wtrąciła nieśmiało.    
- Cooooo?! Zalewasz! – krzyknęła z niedowierzaniem. – Jak to wiesz, o kim mówię?
- Noo, tak po prostu. Poznałam go wczoraj na imprezie, rozmawialiśmy sobie, a potem poszłam oprowadzić go po zamku…
- I mówisz to tak spokojnie? Dziewczyno, to jest ciacho roku! I jak, jaki jest? Faktycznie wywalili go z poprzednich szkół? Fajnie się z nim rozmawia? Co go interesuje? – Rudowłosa zalała Hermionę potokiem pytań. Ginny zawsze lubiła wszystko wiedzieć o wszystkich, dlatego teraz była taka zainteresowana. Hermiona pokręciła głową z rozczuleniem. Zanosiło się na dłuższą rozmowę…


- Czy ja właśnie usłyszałem imię naszego nowego, wspaniałego ucznia? No no, ruszcie tyłeczki dziewczyny i zróbcie trochę miejsca na kanapie, chętnie posłucham tych gorących ploteczek! – żywiołową dyskusję dziewczyn przerwało pojawienie się dwóch Ślizgonów w drzwiach. Blaise od razu ruszył w stronę kanapy, zacierając ręce. Draco tylko spojrzał na niego z politowaniem. Istny wariat – pomyślał.
- Nie sądzę, Zabini, abyśmy miały o czymkolwiek z tobą rozmawiać. W tym celu, musiałybyśmy zniżyć się do twego poziomu, a obie chcemy tego uniknąć – odpowiedziała z przekąsem ruda. Draco słysząc te słowa parsknął śmiechem, czym zwrócił uwagę Hermiony. Blaise niezrażony komentarzem dziewczyny, klapnął na kanapie tuż przy niej, celowo ocierając się o Ginny kolanem.
- Wiewiórko, z tym, kto tu musiałby się zniżać do czyjego poziomu, mógłbym polemizować. No, ale będę dobroduszny i daruję wam – odparł z rozbrajającym uśmiechem. – Więc, co jest w nim takiego wspaniałego twoim zdaniem? – zapytał, niebezpiecznie nachylając się nad dziewczyną. – Bo mnie się wydaje, że z kolesiem jest coś nie tak.
Gryfonka na chwilę straciła rezon, lecz już po chwili otrząsnęła się i nie sobie nie robiła z bliskości Ślizgona.
- Hmm, mogę nawet wyliczyć! Po pierwsze, nie jest tobą. Po drugie, nie jest tobą. Po trzecie, nie jest tobą. Po czwarte… - Niedane jej było jednak skończyć, gdyż nagle Zabini poderwał się z kanapy i przewiesił sobie dziewczynę przez ramię. Nie zwracając uwagi na jej protesty, krzyki i małe pięści na jego plecach, wyniósł Gryfonkę na korytarz. Hermiona była tak zszokowana całą sytuacją, że siedziała nieruchomo próbując załapać, co się przed chwilą wydarzyło. Draco od razu zwietrzył okazję do przekonania dziewczyny, że musi koniecznie odczarować jego pokój. Z zawadiackim uśmiechem na ustach ruszył w stronę dziewczyny. Już po chwili siedział na kanapie obok Gryfonki i zaczął intensywnie się w nią wpatrywać. Hermiona początkowo miała plan całkowicie go ignorować, lecz natarczywy wzrok nie pozwalał jej na to. Sprawiał, że czuła się bardzo niekomfortowo.
- Czego chcesz, Malfoy? – spytała, siląc się na spokój. Jezu, czemu tak na mnie patrzysz! – dodała w myślach.
- A czy ja czegoś chcę? To już nawet nie można bez powodu przysiąść się do pięknej koleżanki? – spytał niewinnie. Powoli zaczynał realizować swój plan.
- Oh, daruj sobie te gierki. Mów, o co ci chodzi i daj mi spokój. Nie mam zamiaru marnować na ciebie więcej czasu, niż to konieczne. – Dziewczyna nie dała się nabrać na miły ton Ślizgona. Jednakże Draco słynął ze swojej zawziętości, także teraz nie poddał się tak łatwo.
- Granger, Granger, jakaś ty nieczuła! Normalnie bryła lodu, nie dziwię się, że wszyscy faceci uciekają od ciebie gdzie pieprz rośnie. Ale ja, na szczęście, widzę, że tam głęboko kryje się gorąca dusza! – wykrzyknął z udawanym entuzjazmem, co wywołało u Hermiony mieszankę wściekłości z rozbawieniem. Już miała powiedzieć, co sądzi o tych bzdurach, gdy chłopak przysunął swoją twarz bardzo blisko jej. Z wrażenia aż wciągnęła powietrze. Co to ma być, do cholery? – pomyślała gorączkowo.  Szybko wstała, chcąc przerwać tę idiotyczną sytuację. Zdążyła jednak zrobić zaledwie krok, gdy chłopak chwycił ją za nadgarstek. Zanim się obejrzała, ciągnął ją z powrotem na kanapę. Tyle że, jak się po chwili okazało, Hermiona zamiast wylądować na miękkich poduszkach, znalazła się na kolanach Ślizgona. Była tak zaskoczona swoim położeniem, że w pierwszym momencie po prostu siedziała i patrzyła, bezbrzeżnie zdumiona, na twarz chłopaka, próbując znaleźć na niej, choć cień wyjaśnień.
- Malfoy – szepnęła. – Co ty wyprawiasz, nie możesz…
Wtedy jego usta znalazły się milimetry od jej warg. Poczuła na twarzy jego słodki oddech. Z wrażenia aż zakręciło się jej w głowie. Wszystko dookoła zniknęło: trzask drewna w kominku, huk wiatru za oknem i cicha melodia dolatująca z jej pokoju. Był już tylko chłopak i silne dłonie trzymające ją w talii, i ten zapach cedru i imbiru. Nie mogła uwierzyć, że są tak blisko, że nie stało się to nigdy wcześniej i że nigdy nie chciała do tego dopuścić, a teraz pragnęła, by się to nie kończyło.  Spojrzała w jego oczy i ujrzała w nich nie zimno, nienawiść, tylko zadziwiające ciepło, łagodność. Spuściła wzrok na usta Ślizgona. Były lekko uchylone, jakby specjalnie czekały na jej ruch. Draco widząc jej spojrzenie, zaczął zbliżać się do jej warg. Nie mógł się powstrzymać. Merlin wie, jak bardzo chciał się otrząsnąć, lecz bliskość dziewczyny mu to uniemożliwiła. Na początku to miała być nic nieznacząca zabawa, sposób na przekonanie dziewczyny do odczarowania jego pokoju. Lecz teraz, w tym momencie, z całą pewnością nic nie było udawane. Draco nie wiedział, dlaczego tak zareagował, dlaczego czuł coś więcej, niż powinien. To było złe, wręcz zakazane! Teraz jednak nie liczyło się nic więcej, oprócz bursztynowych oczu i słodkich warg. Już czuł smak jej pełnych ust, już setne sekund dzieliły go od upragnionego pocałunku, gdy Hermiona niespodziewanie się odsunęła.
- Nie – rzuciła z trudem oddychając, jeszcze bardziej zwiększając dystans między nimi. – Malfoy, nie. – Musiała położyć rękę na jego piersi i mocno odepchnąć. – Nie możemy.
- Jak to? – ucisk dłoni na jej talii nie zmalał nawet odrobinę. – Ja uważam, że jak najbardziej możemy. – Poczuła jego oddech tuż przy szyi. Chciała tego, tak bardzo. Nigdy nie pomyślałaby, że kiedykolwiek będzie chciała pocałować Draco Malfoy’a. Jej wroga, arystokratę bez duszy i sumienia. Lecz ta krótka chwila całkowicie to zmieniła. Z trudem przełknęła ślinę.
- Ja nie mogę – powiedziała cicho, prawie że szeptem. Te trzy słowa podziałały na Ślizgona, jak płachta na byka. Momentalnie się otrząsnął i odsunął od dziewczyny, zabierając dłonie z jej ciała. Jak mógł się tak zatracić? Wyszedł na kompletnego idiotę! Jeszcze Gryfonka pomyśli, że coś do niej czuje! Niedoczekanie… Nie nie, Draco Malfoy nigdy nie mógłby zadawać się z osobą pokroju Granger. Pocieszony tą myślą, postanowił zachować resztki dumy i zachowywać się, jakby sytuacja sprzed kilku minut nie miała nigdy miejsca.
- Jestem za to pewien, że jak najbardziej możesz odczarować mój pokój – odparł spokojnie, jakby miniona scena nie zrobiła na nim żadnego wrażenia. – W rzeczywistości, to nawet musisz, Granger, bo inaczej nie ręczę za siebie. – Z tymi oto słowami wstał z kanapy i zostawił dziewczynę samą, z tysiącem myśli i wątpliwości. Co to wszystko znaczyło? Dokąd prowadziło? On był Malfoy’em, bożyszczem nastolatek, arystokratą, ona – wieczną kujonką, niewyróżniającą się niczym szczególnym.  Nic do siebie nie pasowało.


- Nie do końca rozumiem, czego ode mnie oczekujesz – odwarknął w stronę kominka. – Staram się jak mogę. Ale to nie będzie proste… - zamyślił się, patrząc na zimną, szarą ścianę. Huk wiatru słyszany w oddali sprawiał, że na ciele chłopaka pojawiły się ciarki. Wiedział, że zadanie, którego się podejmuje nie będzie proste i przyjemne. Nie sądził jednak, że po drodze pojawią się pewne komplikacje, trudne do ominięcia. Matka zawsze powtarzała mu, że jest silny, niezależny, odporny na uczucia. Kiedyś w to wierzył. Teraz w to wątpi.  Od urodzenia pragnął zemsty, a przynajmniej tak mu wmawiano. Jednak z biegiem lat gorycz w jego sercu stopniowo malała, sprawiając, że pogodził się ze swym losem i nie chciał go zmieniać. Niestety pewni ludzie nie pozwoliliby mu żyć w spokoju, gdyby nie wykonał powierzonego mu zadania. Zadania, którego dawno temu bardzo chciał i gorączkowo się go domagał. Teraz uważał je za przekleństwo.
Zły na siebie za te myśli, uderzył pięścią w ścianę. Co to za słabości? – pomyślał z rozgoryczeniem. Teraz nie czas i miejsce na wątpliwości. Miał swój cel i musi go osiągnąć, nawet za wszelką cenę. Niech ci, którzy go skrzywdzili, zapłacą za to! To nie czas na litość i wyrzuty sumienia! Będzie twardy, silny, bezwzględny – tak wychowała go matka i taki właśnie jest. Oko za oko, ząb za ząb. Za zły uczynek odpłać jeszcze gorszym – tak, to moja dewiza.
- Zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby zapłacili. Macie moje słowo. A jak wiecie, ja zawsze dotrzymuję obietnic…


- Zrobimy coś? – zapytała kobieta z wyraźną troską. – Może to był błąd, może nie powinnam go tak namawiać. To dobry chłopak, wiesz o tym – spojrzała ze smutkiem w oczach na mężczyznę obok.
- Nie, nie i tak, wiem – warknął. – Lecz to nie oznacza, że ma być słabeuszem i tchórzem. Został skrzywdzony, a ja ci poprzysiągłem zemstę. Nigdy nie złamałem danego słowa, chłopak też tego nie zrobi. Nie martw się – jego ton znacznie złagodniał. – Nie robimy nic złego, wymierzamy tylko sprawiedliwość - Wade od zawsze tego pragnął.


***
Chyba powoli zaczyna się rozkręcać, prawda?
Bardzo, bardzo dziękuję za wszystkie komentarze. Nawet nie wiecie ile radości mi to sprawia i jak bardzo motywuje do dalszego pisania :) A teraz troszkę z innej beczki.
Zostałam nominowana do Liebster Award! Bardzo dziękuję mildredred z bloga: http://well-you-are-quite-nice-you-know.blogspot.com/ Zawsze to trochę zabawy w tym szarym życiu :D Ja sama nie nominuję żadnych blogów, mam nadzieję, że się nie obrazi nikt i nie będzie miał mi tego za złe. A teraz czas na odpowiedzi na pytanka!

1.       Co zabrałbyś na bezludną wyspę?

Hmm, zdecydowanie łatwiej byłoby mi odpowiedzieć, czego nie zabrałabym :)) Myślę, że wzięłabym  telefon, ale chyba taki na baterie słonecznie, bo co mi po komórce na wyspie, na której nie ma prądu :D. Jedzenie, jedzenie i jeszcze raz jedzenie! Jakąś dobrą książkę, by umilić sobie czas i żeby nie było tak smutno i samotnie. Może jeszcze jakiś filtr przeciwsłoneczny? Uwielbiam opalanie, ale co za dużo to niezdrowo!

2.       Jaki jest Twój ukochany paring z Harrego Pottera – czasy „książkowe” - i dlaczego?

W sensie, że pary opisane w książce? Mam nadzieję, że dobrze zrozumiałam pytanie :) Myślę, że będzie to Bill i Fleur. Mimo że ich związek nie był jakoś mega często opisywany w książce, to bardzo lubiłam ich jako parę. Byli tacy naturalni, tacy dobrzy. Fleur była z Billem, bo naprawdę go kochała, nie zwracała uwagi tylko na jego wygląd zewnętrzny, o czym możemy się przekonać, gdy tak czule opiekowała się Billem, gdy ten został raniony przez Greyback’a.

3.       Gdzie chciałabyś pojechać?

Tak najbardziej najbardziej, to chciałabym pojechać do Brazylii i do Nowego Jorku. Jest to moje marzenie od dłuższego czasu i mam nadzieję, że się spełni. Poza tym z chęcią odwiedziłabym Francję i Hiszpanię.

4.       Z kim z Harrego Pottera mogłabyś się zaprzyjaźnić?

Kurcze, znowu trudne pytanie :P Wydaje mi się że z Hermioną, bo często miałam do czynienia w życiu z podobnymi osobami. No może nie aż tak kochającymi naukę, ale o podobnym charakterze.

5.       Śmierciożercy, Zakon czy neutralność?

Serce, dusza – Zakon! Ale czy w rzeczywistości byłabym taka odważna, tego nie wiem…

6.       Jakie jest Twoje największe marzenie?

Szczerze mówiąc – nie jestem w stanie tego określić. Mam marzenia, ale nie potrafię powiedzieć, które jest największe.

7.       Jaką nadnaturalną zdolność chciałabyś posiadać?

Czytanie w myślach – niby fajne, ale chyba czasami lepiej nie wiedzieć, co komu w głowie siedzi… Przewidywanie przyszłości? No super super, ale wolałabym nie wiedzieć jak potoczy się moje życie i kiedy umrę. Więc może hmm, latanie? Taak, zdecydowanie chciałabym umieć latać.

8.       Co zmieniłabyś w książkach o Harrym (przynajmniej 3 rzeczy)?

Po pierwsze, Ron nie byłby z Hermioną. Po drugie, rodzice Harry’ego by żyli, ale ujawniliby się dopiero w ostatniej części. Po trzecie, Fred by nie zginął.

9.       Nobel, Oscar czy Grammy? Za co?

Nobel za najlepszą rolę kobiecą w komedii romantycznej. A taka tam abstrakcja :)

10.   Trafiasz na przymusową kolację do Malfoy Mannor, więc siłą rzeczy spędzisz wieczór z Draco, Narcyzą i Lucjuszem. Jak to sobie wyobrażasz?

Siedzę przy stole z wyniosłą miną, nie wdaję się w niepotrzebne dyskusje, rzucam pogardliwe spojrzenia w stronę Lucjusza i ukradkiem spoglądam na Draco, myśląc o tym, jakim jest przystojniakiem.


No i na tym zakończymy te moje wywody :) Jeszcze raz dziękuję za komentarze i pozdrawiam gorąco! 

9 komentarzy:

  1. Scena między Draco i Hermioną ♥ I jak tajemniczo się na końcu zrobiło! Czekam na następną notkę

    OdpowiedzUsuń
  2. hej.:)
    Rozdział świetny.:) Blaise i Ginny.:D To ich przekomarzanie -the best off.:D
    no Dramione - niezła scenka ci wyszła.:)
    Czekam na nn.:)
    Pozdrawiam,
    la_tua_cantante_

    www.amor-deliria-nervosa-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za miłe słowa :) Cieszę się, że komuś to opowiadanie się podoba :)

      Usuń
  3. Kiedy będzie następny odcinek, bo nie mogę się już doczekać . :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdziały dodaję zazwyczaj co dwa tygodnie, ale postaram się wstawić coś nowego już za tydzień :) Dziękuję za miłe słowa :*

      Usuń
  4. jakie to cudowne :3

    OdpowiedzUsuń
  5. No no, rozkręca się :D Draco w końcu zaczął się zbliżać do Miony ;3
    Czekam na nn!

    OdpowiedzUsuń
  6. za ile dni dodasz następny odcinek? jejciu ale to cudne :3

    OdpowiedzUsuń
  7. najlepszy odcinek ever ever :P

    OdpowiedzUsuń